Moja norma jest cudowna. Kocham budzić się w ramionach Roberta, jeść śniadanie patrząc na norweski krajobraz, spacerować ciesząc się naturą, przebywać z jego rodzicami i siostrą, doświadczać wielkiej miłości, namiętności i być szczęśliwą. O takiej normie marzyłam...
- Nie nudzi Ci się tam stara? - zadzwoniła Ann.
- No co ty... Jest wspaniale! Przyzwyczaiłam się do Norwegii.
- A jak tam mężuś?
- Jest cudowny! Stara się tak samo jak przed ślubem. Nie mam na co narzekać.
- Ale Ci dobrze... - rzekła skwaszona.
- Stało się coś?
- Mamy dość spory kryzys z Richardem... Wyprowadziłam się od niego...
- Opowiadaj, co się stało? - zaniepokoiła mnie.
- Kłóciliśmy się o pierdoły, mało czasu spędzaliśmy razem...
- Ale próbujecie to jakoś uratować?
- Szczerze? Nie wiem czy jest jeszcze co ratować... - odparła załamana.
- Nie poznaję Cię... Ty zawsze walczysz do końca. Stara no, to się nie może tak skończyć!
- Richard jakoś olewa to jak między nami jest...
- Mam z nim pogadać? - zaoferowałam.
- Lepiej nie... jeżeli mu nie zależy to trudno.
- Ułoży się jeszcze. Spróbuj to jakoś reanimować, a on też się wciągnie.
- Sama nie wiem... U mnie to norma.
- Mam przyjechać do Monachium? Słyszę w jakim jesteś stanie.
- Nie no, nie trzeba. Nie zostawiaj Roberta.
- On to zrozumie. To chcesz? - zapytałam ponownie.
- Dam radę.
Co się porobiło... A taka piękna i zgodna para z nich była. Norma, że kryzysy są, ale nie aż takie. Norma, że czasem coś nie gra, ale nie aż tak. Sama nie wiem... Może powinnam do niej jechać..?
****************************************************************
Witam!
Dziś trochę krócej, ale może się jeszcze usłyszymy ;)
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)