,, ale nigdy nie przestanę śnić o tobie
każdej nocy mojego życia
za żadne skarby "Siedziałam przy Stephanie. Spał. Zostaje do jutra na obserwacji. Nadal nie wiem czemu chciał skoczyć. Dziś to nie był dobry pomysł by z nim o tym gadać. Za dużo wrażenie jak na jeden dzień. Jutro podejmę ten temat. A co jeżeli by się jednak odważył? Ta myśl nie dawała mi spokoju. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać jak musiał wyglądać stojąc na tamtym moście. Jaki musiał być zdesperowany... Boję się usłyszeć powodu dlaczego. Boję się, że znowu to ja nawaliłam... Bo w relacji z nim ciągle nawalam. Mogę dać mu jedynie przyjaźń. Bałam się, że ta nieszczęśliwia miłość go wykończy.
- Marie, powinnaś odpocząć - rzekł nagle.
- Śpij dalej... Mną się nie martw.
- Jak mam się nie martwić. Odpocznij...
- Zostanę tu, a jutro odwizę Cię do hotelu.
- Kocham Cię Mar...
Kocham Cię Mar to ciągle dudniło mi w głowie. Ta miłość nie ma przyszłości. Niedługo wychodzę za mąż. Bałam się co z tego dalej wyniknie...
- Steph... Śpij dalej - odparłam tylko tyle na jego wyznanie.
Stephan
Była znowu obok mnie. Wiem ile stresu jej dostarczyłem. Wiem, że bała się o mnie. Jestem głupi, ale zamierzam o nią walczyć. Po tych wydarzeniach zdałem sobie sprawę, że kto nie ryzykuje nie pije szampana. Będę walczył o Marie. Wiem, że Robert to trudny rywal, ale spróbuję... Nie mogę dłużej biernie poddawać się tej nieszczęśliwej miłości. Nieszczęśliwej miłości.Nastał nowy dzień. Słońce powoli wdzierało się do szpitalnego pokoju. Lekko zmęczona udałam się po kawę i śniadanie dla nas. Gdy wróciłam Stephan już nie spał.
- Dzień dobry - zaczęłam. - Oto Twoje śniadanie. Smacznego!
- Dziękuję - rzekł z tym swoim boskim uśmiechem.
- Po śniadaniu weźmiesz wypis i jedziemy do hotelu.
- Będziesz mnie w nim czasem odwiedzać?
- Pewnie. A ile tu jeszcze zostajesz?
- Tydzień - zaczęł jeść.
- To wpadnę nie raz!
Czekała mnie jeszcze trudna rozmowa dziś. Bałam się powodu...
- To Pana wypis - uśmiechnęła się pielęgniarka.
- Dziękuję i do widzenia - odparł.
Udaliśmy się do hotelu. Na taksówkę czekaliśmy w ciszy jakbyśmy oboje nie wiedzieli co dalej z tym wszystkim zrobić. Na prawdę nie wiemy. W końcu się pojawiła. Stephan zatrzymał się w pięknym hotelu. Recepcja była czarno - złota, co sprawiało wrażenie luksusu. Jego pokój natomiast był biało - niebieski, typowo norwesko. Opadł na łóżko. A ja nie wiedziałam jak zacząć rozmowę...
- Powinniśmy porozmawiać - rzuciłam w końcu.
- A więc zacznij...
- Nadal nie rozumiem czemu chciałeś to zrobić?
- Bo nie daje rady - usiadł. - Wszystko jest dla mnie męczarnią.
- Chodzi o mnie, prawda? - zapytałam niepewnie.
- Ogólnie o wszystko - rzucił.
- Było po prostu poprosić o pomoc mnie, Karla czy Andiego, a nawet trenera.
- Każdy ma swoje problemy...
- Ale jesteśmy wszyscy przyjaciółmi - rzekłam głośniej. - Na bank znaleźli byśmy czas by Ci pomóc.
- W beznadziejnej miłości nie da się pomóc...
- Czyli jednak chodzi o mnie... - czułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Marie, chodzi o ogół. To nie Twoja wina - przytulił mnie.
- Przepraszam...
- Nie ma za co - zdobył się na uśmiech.
- Za to, że nie mogę Cię kochać...
Popatrzył na mnie jak za pierwszym razem. Tak samo rozpływał się moim widokiem. Tonął w moich oczach.
- Będę o Ciebie walczył - szepnął.
- Steph, ja za niedługo biorę ślub.
- Wiem. Wiem też kogo wybierzesz, ale nie mogę poddać się bez walki.- Kocham Roberta - tyle przyszło mi na myśl by mu odpowiedzieć.
- Wiem to. Wiem też, że nie wygram tej walki. Ale muszę spróbować.
- Stephan, niby jak?
- Tak jak powinno zdobywać się kobietę.
Zbliżył się do mnie. Nie chciałam tego, ale nasze usta znów się złączyły. To nie powinno było się zdarzyć.
- Stephan nie... Co ty wyrabiasz?
- Zaczynam walkę...
- Muszę się zbierać - tak będzie najlepiej. - Odpocznij zadzwonię jutro. A i odezwij się do Karla. Biedny też się martwił.
- Nigdy nie przestanę śnić o Tobie.
Wyszłam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w ramionach Roberta. To wszystko to jakiś żart. I to na dodatek wcale nie śmieszny. Kocham swojego Wąsacza i tak zostanie. Stephan nie powinien podejmować tej walki. Przegra...
***************************
Siemka
Ten rozdział udał mi się wyjątkowo.
Będzie więcej takich!
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)