Robert załatwił nam tiramisu na balkon. Do tego prosecco. Balkon był przyozdobiony kwiatami i małymi świeczkami. Ten znany mi już krajobraz niezmiennie mnie zachwycał.
- Wiem, że to dość odważne jak na zaledwie kilka dni bycia parą, ale do końca sezonu jeszcze daleko więc mam pytanie czy zamieszkasz ze mną po nim?
- Nie spodziewałam się tej propozycji - byłam w szoku. Ale co mi szkodzi, sam powiedział, że do końca sezonu jeszcze daleko. - Zgadzam się.
- Będzie Ci jak w bajce! - ucieszyła go moja zgoda. Na mych ustach złożył soczysty pocałunek.
- Już mi tak jest...
- Myślę o Tobie poważnie Marie. Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć piękny i trwały związek.
- Też tego pragnę - odparłam. - Już czas abyśmy byli szczęśliwi.
- Marie, jestem w stanie poświęcić wiele byś była szczęśliwa.
- Związek to dwie osoby. Nie możesz tylko ty ze wszystkiego rezygnować. Ja też podejmę pewne wyrzeczenia.
- Pamiętaj, nigdy nic wbrew sobie - wtulił mnie mocno do siebie.
- Dobrze mi z Tobą wiesz?
(18+)
Karmiliśmy się tiramisu przy tej pięknej scenerii. Smakowało mi z nim jakoś bardziej. Po deserze zatańczyliśmy do mojej ulubionej piosenki Bon Jovi Always. A potem... A potem znaleźliśmy się w sypialni.
Rozpiełam mu koszulę i rzuciłam w kąt. Pocałowałam go na zachętę i pozwoliłam mu pozbyć się mojej czarnej sukienki. Jego męskie ręce wodziły po moim ciele. Ułożył mnie na łóżku i całował każdy fragment mojego ciała. Wąsy potęgowały to doznanie. Pozbył się reszty ubrań i był już gotowy. Powoli znalazł się we mnie. Wydałam z siebie cichy jęk. Poruszał się powoli i delikatnie. Z nikim nie było mi tak dobrze...
Uniosłam lekko biodra by czuć go lepiej. Po kilku minutach nastał finał naszego uniesienia.- Byłeś wspaniały - szepnęłam.
- Kocham Cię Marie i nigdy nie przestanę... - jego usta znów złączyły się z moimi.
- Co poczułeś gdy mnie pierwszy raz zobaczyłeś wtedy w Wiśle?
- Miłe łaskotanie w brzuchu. Widziałem, że muszę Cię poznać. Czułem, że ty właśnie możesz być tą jedyną. Od razu zwróciłaś na mnie uwagę.
- Szczerze, ja jakoś sama nie wiem czemu nie czułam za wiele. Ale gdy Cię poznałam coś jakby się zmieniło. I teraz wiem, że na lepsze.
- Marie Johansson - szepnął
- Brzmi idealnie.- Trudno się nie zgodzić - znalazłam się w jego ramionach.
- Moje blond włose szczęście...
- Musisz coś wiedzieć - rzekłam aby jakoś ugryźć temat. - Panicznie boję się samotności.
- Już nie musisz maluchu. Masz mnie na zawsze - ucałował mnie w czoło. - Bardzo dobrze znam się z samotnością i wiem jaka z niej menda. I nie dam jej Cię niepokoić.
- Mówiłam Ci już jak bardzo Cię kocham?
************************
Ten rozdział krótszy, ale treściwy.
A co wy sądzicie o związku Roberta i Marie?
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)