~Star~

61 3 0
                                    

Po Titisee przyszła kolej na Willingen. Stephan chodził non stop podekscytowany, ponieważ to jego okolice. Chciał wypaść jak najlepiej, a ma podstawy tak sądzić gdyż ostatnio kręci się regularnie koło podium. Może mu się uda, trzymam kciuki.


-  A kiedy pójdziemy pić? - pytanie zadał nie kto inny jak Markus.

- Wtedy kiedy będzie można - rzucił filozoficznie Consti.

- A ty co, myślicielem zostajesz? Drugi Arystoteles...

- Nie śmiej się Mar, jeszcze będą mnie na niemieckim analizować. Co miał na myśli artysta...

- Ja w was nie wierzę - aż mnie zatkało, co za ludzie.

- Za to nas kochasz - objął mnie Karl.

Czasami mi się wydaje, że pracuje w przedszkolu... Oni niekiedy są gorsi niż dzieci. Ale Karl miał rację, za to ich kocham, bo są wspaniali i potrafią poprawić humor. Każdy miał w sobie coś co czyniło ich zajebistymi na swój sposób. Przyjaźń z takimi ludźmi nie pozwala na nudę.


Stephan

Dziś będzie piękny dzień. Nie wiem sam jak, ale czuje to. Nawet Marie ma dziś lepszy humor niż zazwyczaj. Liczę, że ten konkurs na mojej ziemi będzie najlepszym w karierze.



Konkurs zaczął się o ustalonej porze. Dziś trochę mieszało i bali się, że będzie niewypał. Jak zwykle śledziłam go w towarzystwie Ann. Jej związek z Richardem był w rozkwicie. Fajnie, że w końcu ktoś ją okiełznał i nadaje na tej samej fali co ona.  Jest dla mnie jak siostra i jej szczęście to moje szczęście. Ann była przy mnie kiedy najbardziej tego potrzebowałam.

- Ale dupnął! - takim komentarzem okrasiła skok Stepha.

- No jest konkret. Skup się Rychu teraz.

- Ten to już w ogóle przeleci ten obiekt!

- Czy ja wiem..? Raczej nie będzie mu łatwo pobić Stephana... - kocham ją drażnić.

- To popatrz na to! - wskazała na Rycha w locie. Niestety przeliczyła się, znowu...

- A nie mówiłam...

- Pierdol się wiedźmo! Ty zawsze na niego jakiś urok rzucisz...

- Po prostu jestem świadoma jego formy bejb.

- Ja wiem swoje - została przy wersji z czarami.

- Z Tobą to nie ma przeproś... Myśl co chcesz.

- Lepiej dmuchajmy Markusowi - jedyne słuszne zdanie z jej ust dzisiaj.

Po pierwszej serii na drugim miejscu mieliśmy Stephan. Dalej miał szanse to wygrać, a to by oznaczało spełnienie jego marzeń. A niech i jemu się uda!

- Ale bym zjadła kebsa - złote myśli Ann czas start!

- To co stoi na przeszkodzie? Budek w okolicy pełno.

- A skoki Richarda? Przecież się obrazi jak się dowie, że wolałam kebsa od jego skoków.

- To poczekaj dziesięć minut i pójdziecie razem. Co to jest niby za problem...

- Duży - rzuciła z pełną powagą.

Ja z nią nie mogę, no ale taka już jest Ann... Przynajmniej jest ciekawie.

- Patrz lepiej na tego swojego rudowąsa.

- Ciekawie go nazwałaś i wiem kiedy skacze mój facet.

Love AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz