~Reset~

96 5 2
                                    

Stephan
Zaprzestałem chęci rozmowy z Mar. W końcu miała Roberta. Wiem, że się dobrze dogadują, ale przez to ja ją tracę. Życzę Marie jak najlepiej.
A ja zostaje nieszczęśliwie zakochany...

Staliśmy tak przytuleni szmat czasu. Nie wiem czemu, ale nie miałam ochoty wychodzić z jego ramion. On też jakby chciał żeby ta chwila trwała bez końca. Ale w końcu love story przerwał nam Horni.

- Marie, jesteś potrzebna - rzekł trener z lekkim uśmiechem jakby ogarnął co się właśnie dzieje.

- Już idę - odparłam speszona.

- To widzimy się w Ga- Pa.

- To o co chodzi?

- Ty ostatnia rozmawiałaś ze Stephanem. Nie odbiera, nie odpisuje. Andi mówił, że nie ma go w hotelu.

- Rozmową bym tego nie nazwała - rzuciłam. - Był smutny po skoku. Może poszedł odreagować.

- Takie zachowanie jest do niego nie podobne - rzekł wyraźnie przejęty Freitag.

- Ja spróbuję zadzwonić.

Niestety ode mnie też nie odebrał. Dalej uważałam, że chciał gdzieś sam się zresetować.

- Gdzie on może być? - trener skierował pytanie do Karla, który zna to miasto jak swoją kieszeń.

- Są tu dwa kluby i trzy bary. Proponuje je przeszukać.

Byłam w grupie z Karlem by przeszukać klub Nightwer. Markus i Pius mieli odwiedzić pierwszy bar. Consti i Richard udali się do klubu End. A trener z Andim mieli przeszukać pozostałe bary.

- Przecież gdzieś być musi - rzekł zdyszany Karl.

- Na bank pije na resecie.

Stephan
Kupiłem wino i pospacerowałem ulicami Oberstdorfu. Usiadłem by opróżnić butelkę i wróciłem do hotelu. Andiego nie było u reszty też pusto. Czyżby opijali sukces Karla beze mnie?

- Wyparował czy co u diaska!? - burzył się trener po odwiedzeniu możliwych miejsc melanżu.

- Dalej nie odbiera - powiedział Markus.

- Wracajmy do hotelu. Jeżeli do jutra nie wróci to zgłosimy zaginięcie.

Martwiłam się, bo cała ta akcja robiła się coraz mniej śmieszna. I na dodatek miał wyłączony telefon. Gdy odchodził po mojej próbie pocieszenia go nie był w dobrym stanie. Cały czas szalał w nas niepokój.

- Stephan? - szok przeżył Andi wchodząc do pokoju.

- Ja we własnej osobie.

- Gdzieś ty był do cholery!? Właśnie wracamy z poszukiwań.

- Byłem na spacerze.

- Wiesz co? Było łaskawie telefon sprawdzić! A nie my się martwimy, a jaśnie Pan ma focha!

- Mam swoje powody, okej!
Gówno wiesz więc się zamknij!

- To mnie oświeć..!

- Idę spać - wolał uniknąć rozmowy o nieszczęśliwej miłości.

Andi poinformował nas o tym, że Steph jest w pokoju bezpieczny. Wszystkim ulżyło, ale jego zachowanie było skrajnie głupie.
Jutro czeka mnie z nim poważna rozmowa...

Stephan
Rano Andi olał mnie totalnie. Na śniadaniu dostałem opiedziel od trenera, że jestem gorszy niż dwulatek. Reszta nawet nie zamierzała się do mnie słowem odezwać. Więc postanowiłem zejść im z oczu.

- Steph - usłyszałem głos Marie. Z jednej strony mnie to ucieszyło, ale za moment przed oczami pojawił się ten obraz z wczoraj.

- Słucham?

- Martwiłam się o Ciebie wczoraj. Z resztą nie tylko ja.

- Oj nie jestem dzieckiem, a wy mnie tak traktujecie.

- Nie dawałeś znaku życia. Mieliśmy prawo się bać. A poza tym reszta była zdziwiona i twierdziła, że to do Ciebie nie podobne.

- Chciałem tylko zostać sam. A tak to by było jak zwykle. Te ich gadki...

- Wystarczyło powiedzieć, że chcesz pobyć sam - widziałem lekkie rozczarowanie w jej oczach. - Pamiętaj, że możesz mi się zawsze wygadać.

- Nie czułem takiej potrzeby - pomyślałem znowu o jej relacji z Robertem.

- Czemu jesteś taki oschły?

- Po prostu nie mam ochoty gadać...

- Ten jeden zły skok tak na Ciebie podziałał?

- Mam wiele problemów - rzuciłem z nadzieją, że nie będzie drążyła.

- Opowiedz mi. Ja zawsze Ci pomogę...

- Mar, daj spokój.

- Nie kumam Cię - wyszła rozczarowana przebiegiem rozmowy.

W ogóle do niego nie dociera, że ludzie się martwią. Sprawia wrażenie totalnego wyjebania. Nawet nie chciał mi się wygadać. Zrobiło mi się smutno, że olał moją chęć pomocy.

******************

A więc Stephanowi lekko bije palma ;)

Love AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz