~Stupid~

57 3 2
                                    

- Kończę sezon trenerze - oznajmiłem.

- Stary, oszalałeś? - mało co nie zadławił się Andi,

- Chcę sobie trochę poukładać życie.

- Ale Twoja forma właśnie wzrasta, będzie tylko lepiej - przekonywał mnie trener. - Nie mogę na to pozwolić byś teraz odszedł.

- Ale ja muszę ogarnąć swoje życie osobiste.

- Stephan, jesteś sportowcem czy nie? - wjechał mi na ambicje trener.

- Bo chodzi mu o Marie - oznajmił Markus, kto go u licha o to prosił.

- To znaczy?

- Opowiem trenerowi, ale na osobności - no i udaliśmy się do jego gabinetu.

- A więc słucham?

- Marie.. ja się w niej zakochałem... Trener sam wie, jak to wygląda, bo Mar ma partnera. To wszystko prowadziło do wielu przykrych sytuacji - opowiedziałem mu tą z wczorajszej imprezy.

- Sam nie wiem co mam Ci powiedzieć...

- Dlatego powinienem zakończyć ten sezon i wrócić do domu.

- Daj mi czas do wieczora na znalezienie rozwiązania... Szkoda dobrego sezonu Stephan.



Byłam załamana wczorajsza sytuacją. Jak mam zapomnieć o jego istnieniu? To mój przyjaciel. Dowiedziałam się, że chce rzucić sezon i jechać do domu. Totalnie zawiodłam... Fakt, obiecywałam mu coś takiego w szpitalu w razie wygranej. Jak mogłam go tak olać..? Wiem, że święty nie był, ale ja też pokazałam na co mnie stać.

- Ann, co ja mam zrobić?

- Ale to wszystko szalone... Kurwa on też nie raz Cię zawiódł, a ty takich akcji nie kroiłaś. Niech się ogarnie!

- No niby tak, ale gdybyś go wczoraj widziała...

- Nie rzucisz dla niego Roberta, bo chłopczyk tupie nóżką o atencje.

- Masz rację... Ale mogłam mu wczoraj poświęcić wieczór.

- Miałaś dobry seks, a to chyba lepsze od chlania, prawda?

- Ann! Tak jakby mam problem, a ty jak zwykle o seksie..! - opadłam na łóżko.

- No co? Szukam plusów...

- A wracając sama nie wiem co dalej... Był taki smutny aż serce się krajało. Cały czas powtarzał, że mam spadać do tego mojego. A na koniec powiedział coś co nie daje mi spokoju. Powiedział, żebym zapomniała o jego istnieniu...

- No to zapomnij. Ile będziesz koło niego skakać?

- Nie mogę tak zapomnieć o przyjacielu!

- Zastanów się czy ta ,, przyjaźń " ma sens...

Wtedy Ann poważnie zachwiała sensem tej przyjaźni. Miała w pewnych kwestiach racje, ale z drugiej strony jak mogę tak po prostu olać Stephana? Na bank nie zrezygnuje ze swojej miłości, bo jemu tak wygodniej, ale ta przyjaźń też jest warta utrzymania. To wszystko było totalnie głupie!

- Jak się masz? - zapytał mnie Karl, który najlepiej wiedział co wczoraj się działo.

- Nie najlepiej... Kurwa sama nie wiem co myśleć..?

- Steph czeka do wieczora z wyjazdem. Trener ma mu coś zaproponować, zebranie w tej sprawie mamy o 19.

- Byleby nie zaprzepaścił takiego sezonu...

- No właśnie o to chodzi. Totalnie głupia sytuacja...

- No weź, nie spodziewałam się czegoś takiego nawet po odpałach Stepha.

- Chyba nikt się tego nie spodziewał...

- Powinnam z nim na spokojnie pogadać. Był pijany to też mogło robić swoje.

- I na bank robiło, ale... Ale on powiedział, że nie chce... no, że nie chce...

- Do rzeczy Karl - byłam ciekawa co on..

- Powiedział, że nie chce Cię widzieć... I to padło już... już na trzeźwo...

- Ale jak to..? - teraz to już dowalił do końca.

- Przykro mi Marie... - objął mnie.

- Czyli on tak na serio wczoraj z tym zapominaniem o sobie...

- To może chwilowe, wiesz jaki on jest.

- Nie pocieszaj mnie... To bez sensu Karl...

No to się porobiło... Serio ma zamiar przekreślić naszą przyjaźń? Bolało mnie to koszmarnie, ale chyba nie miałam nic do gadania... Sam zadecydował co będzie najlepsze nie pytając mnie o zdanie ani nie dając mi możliwości się wytłumaczyć. Nie wiem co myśleć, co robić...Nic nie wiem...


- Witam was może dość nietypowo, ale mamy pewną sprawę do załatwienia - zaczął zebranie Horni.

- O co chodzi trenerze? - zapytał nie wtajemniczony Consti.

- Stephan chciał zakończyć sezon i wrócić do domu, ale żal mi jego formy. Wiem, że wczoraj zaszła nie zbyt miła sytuacja. Marie i Stephan nie powinni pracować razem...

- Ale jak to? - zapytałam zmieszana.

- Wiem o tej akcji między wami i tak będzie najlepiej. Dlatego Stephanem będzie zajmował się stary fizjoterapeuta.

- Dziękuję trenerze - rzekł Stephan.

- Nic nie kumam - odparł Pius.

- Ja też...

- Stephan liczę, że będziesz kontynuował sezon?

- W takiej sytuacji jak najbardziej. Jeszcze raz bardzo dziękuję trenerze.

- Grubo - szeptali miedzy sobą panowie.

Zebranie się zakończyło, a trener wyjaśnił mi, że totalnie nic do mnie nie ma i nie rozumie Stephana, ale jako trener musiał ratować jego karierę. Rozumiałam to, przecież Horni mi nie zawinił. Jedyne czego nie kumałam to zachowanie Stephana.

- Steph zaczekaj - wybiegłam za nim.

- Mar daj spokój...

- O co Ci chodzi? Chcesz kończyć sezon, a teraz to... Nie rozumiem.

- To co mówiłem wczoraj jest aktualne i to realizuje.

- Tylko dlaczego? Po co? - patrzyłam na zupełnie innego człowieka.

- Marie, to nie ma sensu... dlatego... - patrzył na mnie smutnym wzrokiem.

- Przepraszam za wczoraj, fakt głupio wyszło. Ale ty też miałeś dziwne akcje, po których ja nie przekreślałam przyjaźni...

- Przyjaźń.. właśnie...

- Nie kombinuj już no. Niech będzie po staremu...

- Po staremu... Czyli tak, że totalnie mnie olewasz, masz gdzieś moje osiągnięcia! Po staremu, czyli ja na uboczu, a rudy kurwa królem!

- To mój chłopak... level wyżej niż przyjaciel.

- Właśnie... a może ja bym chciał być ten ,, level wyżej "?

- Co? - wryło mnie w ziemię.

- Tak Marie... kocham Cię, ale ty nawet nie chciałaś utrzymać ze mną stopy przyjacielskiej... To nie ma sensu. Zapomnij o mnie, przyjaźni, ja zrobię to samo. Jesteśmy tylko w tej samej kadrze. Szczęścia z Norwegiem, żegnaj... - odszedł ze łzami w oczach.


***************************************************************

Wiem, ze to kolejny rozdział dziś, ale wena jest jak złoto.

Love AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz