Rozdział 75

17 1 0
                                    


....
W takim razie, nie pozostaje nam nic innego, jak stoczyć bitwę w ludzkim świecie. Szybko rozejrzałem się wokół się. Cóż... Są tu pojedynczy ludzie. Wygląda na to, że już nie ma sensu się dłużej kryć. 
Będąc w stanie Nephalem Breaker'a, wróciłem spojrzeniem na Kazumi aka Bhunivelze. Jakby nie patrzeć, nie miałem co do tego pewności a przynajmniej nie stu procentowej, czy ta osoba która stoi przede mną to faktycznie Bhunivelze, czy Kazumi. Z drugiej strony, tak silne uderzenie, co więcej takie szybkie... Można powiedzieć, że byłem pewny na 50 procent, że stoi on przede mną. 

- Jhin. - Odezwała się, powoli się do mnie zbliżając.
- ... - Bacznie ją obserwowałem przygotowując się na ewentualny atak.
- Gdybyś tylko chciał, mógłbyś już dawno to wszystko zakończyć. - Była jakieś kilkanaście metrów ode mnie.
- Hmm.. Zakończyć ? - Spojrzałem kątem oka w prawo. 
- Zgadza się. Już dawno moglibyśmy, żyć w nowym, lepszym świecie. - Zatrzymała się będąc, ode mnie jakieś pięć metrów.
- Hmm... Wolę żyć, w starym świecie i móc go uczynić lepszym. 
- Ironia losu... Nieprawdaż ? - Uniosła dłoń przed siebie.
- Co masz namyśli ? - Byłem wciąż czujny.

I wtem, ruszyła prosto na mnie. Zaczynajmy, to przedstawienie. Zaatakowała mnie używając Gold Fist. Na moje szczęście, tym razem byłem przygotowany na możliwość ataku i udało mi się go uniknąć, odsuwając się niemal natychmiastowo w lewo. Błyskawicznie również, chciałem też, kontratakować, używając Gold Blast. Miałem zamiar, ją wcisnąć w ziemię używając go. Pech chciał, że niestety nie udało mi się jej trafić, bo podobnie jak ja zdążyła uniknąć uderzenia. 

- Jesteś całkiem żwawy. - Powiedziała, uniknąwszy.
- Phi... - Chciałem powiedzieć jej to samo, ale przypomniałem sobie, że przecież ona nie żyje, bynajmniej w pewnym sensie. 
- Podkręćmy trochę tempo. - Podniosła lekko kącik ust.

Oho, nadchodzi kolejny cios. Tym razem atak był bezpośredni. Próbowała mnie kopnąć z pół obrotu, jednak wciąż zbyt wolno. Udało mi się, ją zatrzymać łapiąc ją za nogę, tuż przed swoją twarzą... Ale, nie spodziewałem jej drugiego ataku. Otóż, trzymając ją za jedną nogę, na drugiej się odbiła i podobnie jak w poprzednim przypadku, uderzyła mnie z pół obrotu. Tym razem, nie udało mi się sparować uderzenia. 
Odrzuciła mnie kawałek od siebie, tym samym będąc kawałek od niej, od razu utworzyłem pieczęć.

- Ultimate Cataclysm! - Wystawiłem ku niej dłoń. 

W jej stronę, wyleciał ogromny, złoty promień, który niestety jej nie trafił. Cóż, w prawdzie jej nie trafiłem, ale rozwaliłem pokaźny kawał infrastruktury... Rias, mnie zabije, jeśli ona tego nie zrobi. Znaczy ona w sensie on. Ah, mniejsza o to, najważniejsze, aby go, ją... Zatrzymać i powstrzymać, przed ich planami.
Wystawiłem dłoń przed siebie, tworząc kolejną pieczęć z której wyciągnąłem miecz, licząc, że może starcie bezpośrednie będzie lepszym pomysłem, niż faktyczne używanie magii bitewnej.

- Chronos! - Wezwałem go w głowie.
- Co jest, Jhin ?
- Postarajmy się ją wciągnąć w świat chaosu. 
- To może być dość trudne.. Ale spróbujmy, gdy nadarzy się okazja.
- Podoba mi się taki zapał.- Podniosłem kącik ust.

Gdzieś w głowie narodził mi się plan, jak można by przenieść walkę stąd, na nieco bardziej neutralny grunt. Plan był stosunkowo prosty. Walka bezpośrednia, a gdy nadarzy się okazja, w tym wypadku jeżeli, straci czujność, bądź coś w tym rodzaju.. Postarać się ją wciągnąć do świata chaosu. 
Trzymając miecz w dłoni, ruszyłem wprost na nią. Wykonałem potężny zamach, próbując przeciąć ją w pół... Oczywiście, nie udało mi się, był to zbyt przewidywalny atak. Jednak był on elementem planu. Liczyłem, że w pewnym momencie, po prostu straci czujność, bądź poczuje się zbyt pewna siebie. 

- Myślisz, że zdołasz pokonać mnie ? - Zaśmiała się.
- Jeśli nie dam rady, to zginę, próbując. 

Zaraz po tych słowach, ponownie na nią ruszyłem. Tym razem jednak, postanowiłem wykonać kilka szybkich cięć, nie dając jej chwili na odpoczynek...

...

- Co tu się do cholery dzieje ?! - Krzyknął Lucyfer.
- Matko... Miasto.. - Rozejrzała się Rias.
- Czy to... ? - Issei spojrzał, w naszą stronę. 
- Jhin ? - Powiedziała Akeno. 
- Ni-san ? - Asia, zrobiła kilka kroków naprzód.

Pojawili się pozostali, byli zszokowani tym co się tutaj właśnie wydarza. Cóż nie ma się czemu dziwić, lata ukrywania przed ludźmi, drugiego świata i wszystko poszło na marne w ciągu zaledwie kilku minut. Jednakowoż, moi przyjaciele nie pojawili się sami, wraz z nimi pojawili się przedstawiciele pozostałych ras. Kilkunastu upadłych, demonów i aniołów. 
Kątem oka dostrzegłem ich wszystkich. Zastanawiałem się czy to wszystko jest planem Lucyfera, o którym on mówił bynajmniej wspominał. Miałem namyśli fakt, że jeśli jego planem miało być ściągnięcie tutaj całej armii wszystkich istot... To chyba mu powoli wychodziło, przynajmniej sugerując się liczebnością wszystkich.

- Nadchodzi! - Otrzeźwił mnie Chronos.

Odwróciłem głowę w stronę mojej przeciwniczki... Cholera! Widziałem tylko, promień który zmierza w moim kierunku. Nie ma czasu, żeby stworzyć tarczę... W takim razie..

- Ultimate Gold Blast! - Krzyknąłem.

I swoim promieniem, starałem się trafić w promień, który leciał wprost we mnie. Tym razem mi się udało. Nasze promienie, trafiły się nawzajem, rykoszetując się wzajemnie, a to znaczyło, że podzieliły się one na nieco mniejsze promienie, które poleciały w różne strony świata, powodując nieco mniejsze, lub nieco większe zniszczenia. Tak, teraz na pewno mnie Rias zabije.

- Lucyferze. - Odezwał się Azazel. - Jaki jest plan ? 
- Postarajcie się otworzyć jak najwięcej portali i przyzywajcie kogo się da. 
- Więc mamy powtórkę z historii. - Odezwała się Greyfia.
- Nie, tym razem nie będzie powtórki. - Spojrzała na nią Rias.
- Przewodnicząco, jaki jest nasz plan ? - Issei, rozejrzał się po polu bitwy.
- Hmm.. - Rozejrzała się szybko po okolicy. - Nie ma sensu już dłużej się ukrywać. Prawda bracie ?
- Niestety, tak. - Westchnął Lucyfer.
- Jeśli nie ma sensu się już dłużej ukrywać... - Rias spojrzała mnie, walczącego z Kazumi. - Walcie ze wszystkiego co mamy. - Jej spojrzenie zdecydowanie spoważniało. 
- Do boju rodzino Gremory! - Krzyknął Lucyfer.

******************************
Pff...
Naprawdę zamierzacie wszyscy walczyć przeciwko mnie ?
Kim jesteście, żeby mierzyć się z potęgą Bhunivelze.
..Lecz to nieistotne... Niebawem wszystko się skończy.
Niechaj się rozpocznie nowa era.. Era Bhunivelze.

* Highschool DxD: Jhin *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz