Rozdział 10L

110 5 3
                                    

Kolejny poranek.

Tym razem, nie obudził mnie budzik. Wyjątkowo tym razem, wstałem sam z siebie znacznie wcześniej. Po prostu obudziłem się gdzieś koło 4 nad ranem. Leżałem jeszcze chwilę na podłodze, upewniając się, że Asia śpi spokojnie...
Dziwne uczucie. Mam obok siebie dziewczynę, która została z dnia na dzień moją siostrą..
Aż się boję, co sobie pomyśli mama kiedy wstanie i ją zobaczy. Nie dość, że wczoraj obudziłem się w towarzystwie nagiej Rias to dzisiaj, w moim łóżku, śpi Asia. Ehh...

Wstałem z podłogi i udałem się do kuchni, gdzie zrobiłem sobie herbatkę oolong.. Moja ulubiona swoją drogą. Po zrobieniu jej, udałem się na balkon i wciąż w ciemności, oglądałem panoramę miasta, z herbatą w ręku.

- Jhin. - Odezwał się nagle bhunivelze
- Co jest Bhunivelze?
- Apropo wczorajszej walki... Balance breaker... Dlaczego nie aktywowałeś trzeciej formy?
- Hmm.. Nie widziałem sensu. Nie muszę przecież jeszcze odsłaniać wszystkich kart. - Odpowiedziałem popijając herbatę.
- Rozumiem... Jednak jest pewna sprawa która musisz mieć na uwadze.
- Tak, wiem. Muszę częściej używać Balance Breakera.
- Zgadza się. Im rzadziej go używasz, tym większe obciążenie jest to dla Twojego organizmu. - Mówił z lekkim przejęciem.
- Wiem poczułem to...

Przypomniałem sobie nagle wczorajszy uścisk w klatce... Fakt, bardzo rzadko przechodzę w Balance breaker.

Stałem na balkonie wciąż popijając herbatę. Westchnąłem lekko, aż poczułem dotyk na ramieniu. Spojrzałem na dłoń która mnie dotknęła.

- Jhin-San. - Asia wypowiedziała śpiąco moje imię.
-... - Spojrzałem na nią kątem oka.
- Dlaczego nie śpisz? Przeziębisz się. - Powiedziała podchodząc bliżej mnie.
- Hmm... Nie mogę spać..
- To dlatego, że śpisz na podłodze? - Spytała niewinnie.
- Nie, nie dlatego. - Obróciłem się ponownie w stronę miasta. - Jakoś tak, nie jestem zmęczony. Jednak co do ciebie, wracaj do łóżka. Musisz się wyspać. - Ponownie się na nią spojrzałem.
- Nie pójdę spać dopóki nie wrócisz... - Powiedziała prawie stanowczo.
- Rozumiem.. W takim razie wracaj do łóżka, ja dopije herbatę i też wrócę. -
- Na pewno?
- Zdecydowanie. - Uśmiechnąłem się lekko.

Przytaknęła lekko i śpiącym krokiem, wróciła do pokoju..

Balance Breaker...
Ilekroć go używam tylekroć, czuję skutki. Hmm.. Ucisk w klatce, to objaw. Dziwne, sacred Gear noszę na palcu. Nie ma jakichś szczególnych powiązań, między moim sacred Gearem a klatką piersiową...

Zacząłem poddawać się wstępnej diagnozie. Co może być skutkiem bólów i ucisków. To nie jest normalne aby Balance Breaker.. To znaczy jego używanie czy też nie używanie wpływało na moje zdrowie...

Westchnąłem głęboko i dopiłem herbatę. Lepiej wrócę na podłogę, żeby dotrzymać słowa Asi.

...

Z rana.
Ponownie nie obudził mnie budzik. Spojrzałem na niego, było na kilka minut przed jego ustawionym czasem dzwonienia. Wstałem powoli z podłogi, słysząc głosy..

Oho... Dzisiaj też będzie wesoło.

Otworzyłem lekko drzwi i teraz wyraźnie, miałem okazję słyszeć rozmowę Asi z mamą. Strzeliłem sobie FacePalma. Świetnie, wczoraj Rias, dzisiaj Asia. Mama pomyśli jeszcze, że prowadzę jakiś harem... Zaraz czy to nie było przypadkiem marzeniem Isseia? Świetnie, jeszcze się okaże, że ten będzie na mnie wieszać psy... Ughh..

Wyszedłem z pokoju.
- Ohio... - Przywitałem się ospale.
- Oo.. Jest i nasz śpiący królewicz. - Powiedziała ironicznie mama. - Dlaczego nie możesz wstawać tak jak Asia?

* Highschool DxD: Jhin *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz