...
- Masz jakiś plan? -Spojrzała na mnie kątem oka
- Nawet kilka. - Uśmiechnąłem się lekko.
- Więc co zamierzamy zrobić?
- Na początek, stań sobie gdzieś z boku.
- Słucham?! - Zdziwiła się, spojrzawszy na mnie.
- Tak jak mówiłem. Stań sobie gdzieś z boku i mi nie przeszkadzaj. - Westchnąłem.
- Jesteś bezczelny!
- A Ty w tej walce bezużyteczna.Poważnie? Mamy się kłócić, dokładnie przed przeciwnikiem? Gdyby to był Jhin.. Uznałbym to za normalne.. Jednak nie pozwolę sobie wejść na głowę, jakiejś Gremory. Nawet jeśli jest siostrą samego szatana. To popsuje mój autorytet.
- Rób co Ci mówię. - Zmarszczyłem lekko brwi.
Naburmuszona, ale jednak posłuchała się mojego polecenia i odleciała na w miarę bezpieczną odległość.
W porządku... Teraz zostaliśmy sami. Spojrzałem się na Kokabiela, będącego kilka metrów przede mną.- Zupełnie jak za dawnych czasów. Czyż nie Bhunivelze?
- Wtedy było zupełnie inaczej. Tysiące, jeśli nie setki tysięcy aniołów, demonów, upadłych... Wtedy nie mogłem się skupić na jedynym celu... Lecz, teraz.. - Zamknąłem oczy, przypominając sobie tamte wydarzenia.
- Historia lubi się powtarzać, nie sądzisz? Już dwa razy się uwolniłeś. Najpierw Jinpachi, później jego córka. A teraz syn, tejże córki.
- Haha... - Zaśmiałem się okrutnie. - Kończmy to. - Spoważniałem natychmiast.=================
Dramatyczna muzyka, aby podkreślić powagę wydarzenia.
=================Leciałem wprost na niego. Byłem szybki, cholernie szybki. Znalazłem się tuż przed nim i wymierzyłem mu cios prosto w serce. Nie zdążył zareagować. Siła uderzenia była tak duża, że strąciłem go z nieba, a przy tym walnął w ziemię zapadając się kilkanaście metrów w głąb.
- Widzę, że nie zamierzasz się bawić. - Powiedział spokojnie wstając. - Ale nie myśl, że jesteś tutaj najsilniejszy!
Wyleciał jak z armaty prosto na mnie. Za kogo Ty się uważasz Kokabiel? Myślisz, że ktoś taki jak Ty ma ze mną w ogóle jakiekolwiek szanse?!
Uderzył mnie prosto w klatkę piersiową. Nawet się nie broniłem. Choć przyznam, poczułem to uderzenie. Wciąż trzymając pięść wciśnięta w moją klatkę, pojawiła się na mnie jego pieczęć. Spojrzałem raz na niego, raz na pieczęć. Uśmiechnął się tylko...
A ja znalazłem się niemal na drugiej stronie bariery, która wciąż otaczała cała szkołę.- Czasy się zmieniają Bhunivelze! Nawet Ty musisz ustąpić młodszym, zdecydowanie silniejszym od siebie!
- ...Czy on mnie trafił? Nieee... Czy on mnie poucza?!
- Za kogo Ty się masz mówiąc, że czasy się zmieniają?! To ja jestem czasem i to JA! Zdecyduje kto tu zwycięży!
Zdenerwował mnie. Zdecydowanie, pierwszy raz mnie coś zdenerwowało od bardzo długiego czasu. Uniosłem się nad ziemię, pod sam szczyt bariery.
Złączyłem obie ręce razem, a gdy je rozdzieliłem, ukazała się czarna kula będąca w białej poświacie.- Almighty Chaos Devastation!
Wtem po wypowiedzeniu tych słów, na barierze od wewnętrznej strony, czyli od naszej. Zaczęła nachodzić czarna mgła. Która po krótkiej chwili, strawiła nią całą. Zapadła ciemność. Wszechobecna ciemność, wewnątrz bariery.
Przyjaciele Jhina doświetlali się swoimi mocami. Lecz poczułem od nich coś jeszcze... Nie, nie od nich. Ktoś się z nimi pojawił.
- Jest źle. Bardzo źle. - Powiedziała Grafia do pozostałych.
- Grayfia! - Wszyscy powiedzieli ze zdziwieniem.
- Musimy ich strącić za wszelką cenę. - Zmarszczyła brwi.
- Nie rozumiem... Co się dzieje? - Spytał zagubiony Issei.
- To już nie jest akademia Kuou. A przynajmniej nie w tym świecie.
- Możesz jaśniej? - Wtrącił jej Issei.
- Bhunivelze... Wszystko co znajdowało się w barierze, łącznie z nami, przeniósł do swojego świata.
- Chcesz powiedzieć, że... - Nie dokończyła Rias.
- Tak... - Spojrzała na nią. - Jesteśmy w tej chwili w świecie chaosu. W świecie Bhunivelze. Tu nie obowiązują żadne zasady. Tutaj zasadami jest tylko on. On jest czasem, prawem i życiem. A co gorsza...
- Jest jeszcze gorzej? - Spytała przejęta Asia.
- Co gorsza, skoro przeniósł już nas tutaj, to oznacza, że Jhin traci nad sobą panowanie.
CZYTASZ
* Highschool DxD: Jhin *
Fiksi PenggemarFANFIC FANFIC FANFIC Na podstawie Highschool DxD... **************************** Opowieść skupia się na bohaterze o imieniu; Jhin. Jhin to pozornie zwykły 18 letni nastolatek, obdarzony najpotężniejszym Sacred Gear jaki kiedykolwiek, mógł istnieć...