Rozdział 31

52 6 0
                                    

...
..
.
Unosiłem się gdzieś. Było cholernie zimno. Ciemność, wszędzie wokół mnie panowała nie wyobrażalna ciemność. Czerń, zupełnie taka sama jak zamykasz oczy przed snem. Nie byłem już pewny, czy mam otwarte oczy, czy może zamknięte? Nic nie czułem, oprócz zimna. Byłem tutaj sam, całkiem sam. Chciałem krzyczeć, jednak żaden dźwięk, nie wydobywał się z moich ust. To była pustka... Jedna wielka, mroczna i ciemna przestrzeń. Nie, nie była pusta... Przecież ja tutaj byłem.. Nie.. Ja tu jestem.

Czy moje życie.. Czy moje życie, zostało już dawno przesądzone ? Czy moim przeznaczeniem, było posiadanie Bhunivelze ? Czy ja naprawdę jestem.. Sam, sacred Gear'em ? Jest tak wiele pytań, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. A co jeśli ?.. Jeśli bym już nigdy się nie obudził ? Wszystko, zmieniłoby swój sens.. Nie byłoby już problemów, żadnych zobowiązań. Wolność.. Cudowna wolność. 

Chaos... To taki spokój. . . Czego można chcieć więcej ? Tak, mógłbym tu już zostać. Nawet jeśli oznaczałoby to śmierć. Wybacz mamo... Ale, chyba będę musiał Cię zostawić tylko z Asią. Przyjaciele... Wybaczcie. Jednak nie będę w stanie dotrzymać słowa, danego wam na samym początku naszej znajomości. Issei, Akeno, Koneko, Yuuto, Asia. Mimo wszystko, dziękuje. Dziękuje za wasz czas. Dziękuje za wasze słowa, mam nadzieję, że pozostaniecie sobą, do końca waszych dni. I Rias... Moja piękna, szkarłatnowłosa Rias.

Czy ja się uśmiecham? I czy ja.. Właśnie płaczę ? Czuję.. Ja czuję. Czuję jak po policzkach ciekną mi łzy. Jak kąciki ust mi się lekko podnoszą. 
Rias.. Tobie, najbardziej chcę podziękować. Podziękować, szczególnie za twój czas. A przede wszystkim, że zgodziłaś się mnie przyjąć do rodziny. Ba... Za to, że zechciałaś dzielić przyszłość z kimś takim jak ja. Choć, teraz... Muszę Cię zostawić. Za to muszę Cię przeprosić. Jednak wiedz... Wiedz, że zawsze będę przy Tobie. 

Miałem otwarte oczy. Widziałem ciemność. Ale...
Gdzieś w oddali... Coś... Było. 
Widziałem, drobną, jasną kropkę. 
...
Oprzytomniałem.
...

======================================

Co to za miejsce ? Powiedziałem sam do siebie. Jeszcze chwilę temu, byłem w jakimś mrocznym, ciemnym miejscu. Czy to nie był przypadkiem świat chaosu ? Raczej tak.. Czułem się dokładnie tak samo, jak czułem się, kiedy pierwszy raz oddałem się w ręce Bhunivelze. Pytanie jednak brzmiało.. Gdzie ja teraz jestem, do cholery?

Stałem pośrodku jakiegoś korytarza. Po mojej lewej stronie.. Było coś, na miarę szklanej ściany. Za nią panował istny mrok. Kompletnie nic nie było widać. Z kolei naprzeciw tej ściany, była druga, również z czegoś na miarę szkła. Jednak za nią, była wszechobecna jasność. Było tam tak jasno, że niemalże oślepłem, gdy się wpatrywałem w tą stronę...
Właściwie... Co to za miejsce i co ja tu robię ? 

Spojrzałem za siebie... Cóż, nic nie było widać. Przede mną, to samo. Świetnie... To jeszcze raz, co ja tu do cholery robię ?!

- Twe serce, jest teraz Przeżarte mrokiem. - Usłyszałem Bhunivelze ze swojej lewej strony.
- Co to za miejsce? Co tu się dzieje ? - Od razu niemalże spytałem.
- Jhin... Nie musisz tego robić. Nie poddawaj się. - Po mojej prawie stronie, pojawiła się.. Moja biologiczna matka. 

Widziałem ją, raz czy dwa... Wtedy, gdy wchodziłem w głąb siebie. 

- Pomyśl tylko chłopcze. - Zaczął Bhunivelze. - Twoi przyjaciele Cię potrzebują. Twojemu domowi, grozi ogromne niebezpieczeństwo. Lada moment, miasto, może obrócić się w perzynę. A Twoja wybranka serca ? Rias Gremory ? Tylko Ty możesz wszystko zatrzymać.
- Jhin... Spójrz na mnie. - Spojrzałem na nią. - To wszystko są kłamstwa. Nie musisz tego robić. Bhunivelze, chce przejąć nad Tobą kontrolę. On chce abyś oddał mu do reszty swoje serce. Jeśli to zrobisz... Już nigdy nie będziesz sobą. 

* Highschool DxD: Jhin *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz