...
Dziś nadejdzie dzień sądu, Bhunivelze. To będzie ostatni dzień, gdy będziemy uwiązani do twojej rzeczywistości. Dziś, zerwiemy kajdany przeznaczenia, stworzymy własną rzeczywistość. Stworzymy nowy lepszy świat wspólnie, lecz już bez ciebie!Wbiłem go dobrych kilkadziesiąt metrów w głąb ziemi. Czułem jakbym dosięgnął szczytu swoich możliwości. Czy tak czuje się Bhunivelze? Czy jest tak przesiąknięty mocą jak ja teraz ? Czy może posiada jej jeszcze więcej ? Tak czy inaczej, szanse się wyrównały.
Widziałem jak wygrzebuje się z ziemi, wyglada na to, że wciąż to nie był koniec. Szkoda...- Tsk... - Zacisnął swe zęby. - Zakończę to wszystko teraz! Ultimate Nephalem Cataclysm!
- Kurwa!Widziałem gigantycznej wielkości promień lecący wprost we mnie na moje szczęście i co ważniejsze szczęście pozostałych, znajdowałem się w powietrzu, wiec udało się uniknąć zniszczeń i śmierci pozostałych. Natomiast tego promień był tak ogromny jak conajmniej kilka wieżowców. Jeszcze jestem sprawny, chociaż tyle. Uśmiechnąłem się lekko do siebie.
- Jhin. - Odezwał się Chronos.
- Słucham.
- Nie bądź zbyt pewny siebie, to co mogło nas przed chwila trafić to był zaledwie promyczek. Ta zdolność jest w stanie rozsadzić planetę, gdyby czekał z wystrzałem, kumulując dostatecznie dużo energii. - Zdało się słyszeć śmiertelną powagę w jego głosie.
- Rozumiem. - Z powrotem skupiłem się na przeciwniku.Innymi słowy, Bhunivelze wciąż ma jakieś asy w rękawach. Nie dobrze, podsumowując, mając dostatecznie dużo czasu, uzbierawszy wystarczającą ilość energii byłby w stanie rozsadzić cała planetę. To nie brzmi za fajnie. Hmm... Czyli nie mogę mu dać ponownie użyć tej sztuczki. A to oznacza, że trzeba być odpowiednio blisko, a zarazem dostatecznie daleko od niego, aby nie dać mu się trafić. Cholera, zawsze pod górkę.
- Chciałbyś to pewnie szybko zakończyć, co chłopcze? - Odezwał się do mnie.
- Będę walczyć z tobą, choćby do śmierci.
- Ha! Nie zapominaj, jesteś człowiekiem, masz swoje granice.
- Granice zawsze można przekroczyć.
- Zgadza się. - Zaczął powoli iść w moim kierunku. - Lecz, zapomniałeś również i Ty o jednym.
- Czyżby? - Zaciekawił mnie.
- Zapomniałeś, że to ja jestem czasem. Wszystkim i niczym. Dlatego pozwól, że to ja ustanowię granice, którą będziesz musiał przekroczyć.
- Coś się zbliża Jhin. - Odezwał się poddenerwowany Chronos.
- Co takiego? - Zacząłem się rozglądać.
- Pokaże ci Początek i koniec. - Zaśmiał się Bhunivelze.Położył swą dłoń na swojej klatce piersiowej. Po czym włożył ją sobie prosto w tors, powoli ją wyciągając.
- Jhin! Zabieraj się stad już! - Krzyknął Chronos.
- !!! - Nie czekając za długo natychmiast rzuciłem się do ucieczki.
- Za późno chłopcze... Reverse!Zacisnął swoje serce w dłoni. Poczułem jak wszystko stanęło w miejscu, włącznie ze mną. Nie byłem w stanie się ruszyć. Widziałem wszystko na ziemi i podobnie jak ja, wszystko zatrzymało się w jednej chwili. Co to było!? Nie mogę się ruszyć, zawisnąłem w powietrzu.
- Chronos? - Wypowiedziałem w myślach jego imię, jednak bez odpowiedzi
- Pozwól, że pokaże ci początek i koniec Jhin. Narodziny i smierć, Chaos o jakim nigdy, by ci się nie zdarzyło pomyśleć.
***
***
***
...Co to za miejsce ?
Mrok... I jasne punkty w okół. Gdzie ja jestem? Chronos?- Jestem... - Odpowiedział po chwili.
- Gdzie jesteśmy? - Spytałem rozglądając się dookoła.
- Jesteśmy na samym początku wszystkiego. - Odpowiedział spokojnie. - Na początku stworzenia, w dniu w którym narodziłem się ja.
- Początek historii...Wtem pojawił się złoty portal z którego wyłonił się Bhunivelze, z nad wyraz spokojna twarzą. Spojrzał na mnie a zaraz po mnie rozejrzał się w każda stronę.
- Witaj Bhunivelze. - Rzekł w moją stronę.
- Witaj Bhunivelze. - Odpowiedział mu Chronos.
- Jhin, tutaj wszystko się zaczęło. W tym dniu, w tej chwili, właśnie teraz, narodził się Bhunivelze, którego nazywasz Chronosem. - Był ode mnie na wyciągnięcie reki.
- Wszystko się tu zaczęło. - Dopowiedział Chronos.
- Tak... I wszystko się tu zakończy. - Zmarszczył lekko brwi.
- Czyż Historia nie lubi się powtarzać? - Rzekł Chronos.
- Zabawne czyż nie ? - Zaśmiał się Bhunivelze.Można by rzec, że byłem biernym słuchaczem tej konwersacji.
- Tu gdzie się wszystko zaczęło, teraz się wszystko skończy. Pomyśleć, że narodziłem się dzięki tobie. Gdyby nie Ty być, może udałoby się uniknąć tego wszystkiego. - Po chwili rzekł Bhunivelze.
- Wygląda na to, że jednak jestem wszechwiedzący. Nie sądziłem, że chaos tak cię przeżre. - Westchnął Chronos.
- Ani Ty, ani ja nie mogliśmy znać skutków tej decyzji, lecz stało się. Dlatego dziś, w tym miejscu, zakończymy te błędne koło.
- Zgadza się. Kto wie, może wszystko mogło się inaczej potoczyć?
- Hmm... Istotnie... Dlatego gdy wygram to starcie, wszystko stworze inaczej, niż Ty.
- W takim razie, będziesz musiał się nie lada postarać, bo nie zamierzamy ci tak łatwo ustąpić.
- Na taką odpowiedź liczyłem. - Uśmiechał się.
- Więc ?
- Przygotujcie się. Bo nie zamierzam wam okazywać litości.
- Do upadłego..Zatem teraz wszystko się ma zakończyć. Tutaj gdzie wszystko się zaczęło, mają racje, historia lubi się powtarzać. Niemniej jednak, nie zamierzam mu również okazywać litości. Jak już wspomniałem wcześniej...
Bhunivelze, dziś nastąpi dzień sądu.***
Kto wie...
Być może masz rację?
Być może to ja byłbym teraz tym dobrym ?
A może nigdy by do tego nie doszło?
Bhunivelze, stworzycielu wszystkiego, poznaj mnie, Bhunivelze stworzyciela wszystkiego.

CZYTASZ
* Highschool DxD: Jhin *
FanfikceFANFIC FANFIC FANFIC Na podstawie Highschool DxD... **************************** Opowieść skupia się na bohaterze o imieniu; Jhin. Jhin to pozornie zwykły 18 letni nastolatek, obdarzony najpotężniejszym Sacred Gear jaki kiedykolwiek, mógł istnieć...