...
Usiadła przy mnie Akeno, po jakiejś chwili już się uspokoiłem. Siedzieliśmy w ciszy, po prostu przyglądając się w krajobraz, który był przed nami.- Jhin? - W końcu powiedziała moje imię.
- Tak? - Popatrzyłem na nią.
- Czy ja, także mogę Ci zaufać? - Spytała nagle.
- Huh? - Lekko się zdziwiłem tym pytaniem. - Także?
- Także, tak jak Rias. - Oparła się rękoma o ziemię.
- Akeno. - Poważnie wypowiedziałem jej imię. - Koniec końców, jesteśmy rodziną. Powinniśmy sobie wzajemnie ufać. - Uśmiechnąłem się.
-... - Spojrzała w niebo. - Ciepło... Więc dlaczego płakałeś?
-... - Trochę niechętnie chciałem jej odpowiedzieć na to pytanie. - Cóż...Jakiś czas odbyłem rozmowę z Bhunivelze, który naprowadził mnie w pewnym sensie, na pewien podejrzany trop. Jednak nie chciał odpowiedzieć, konkretnie na moje pytania. Wspomniał jedynie, że odpowiedzi które szukam, znajdę w sobie. Początkowo nie bardzo wiedziałem, co ma namyśli. Następnie dzisiaj, to jest chwilę temu, Rias wspomniała abym się zastanowił, czy jakoś tak... Pomyślałem, że w pewien sposób postaram się zajrzeć, do mojego wnętrza.. Tak też zrobiłem. A gdy.. Powiedzmy, że dosięgnąłem swojego wnętrza... Coś we mnie pękło. Ujrzałem coś, co myślałem, że już nigdy nie zobaczę. Ujrzałem swoją mamę, w sensie tą prawdziwą a wraz z nią moją siostrę. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Później, to jest po krótkiej rozmowie, doszedłem do wniosku, że to się dzieje naprawdę.. I po prostu coś we mnie pękło.
Patrzyła na mnie uważnie, gdy opowiadałem jej to co zaszło... Zmierzyła mnie również wzrokiem, po czym...
- Jhin.
-?
- Wyprostuj nogi. - Wydała mi nagle polecenie.
- Słucham? - Chyba nie załapałem.
- Zrób to po prostu. - Wstała i stanęła przede mną.Byłem lekko skonsternowany. Nie bardzo wiedziałem, co zamierza. Oczywiście, to nie tak, że jej nie ufam. Choć może tak to wyglądać. Koniec końców, jesteśmy rodziną.. A rodzina.. Tak jak powiedziała moja mama jest... CO TY ROBISZ!?
Usiadła rozkraczona, między moimi nogami.
- NANI THE FUCK?!!!
To chyba była najmniej spodziewana akcja, jakiej mogłem się po niej; tak szczególnie, po niej, spodziewać. Dosłownie zdębiałem. (Bez podtekstów mi tutaj) Złapała mnie delikatnie za głowę i lekko mi ją pochyliła do przodu.
- A.. Akeno.. Co Ty...
- Zaufaj mi, a ja zaufam Tobie. - Powiedziała cicho.Jej głowa zbliżyła się do mojej. A właściwie to zderzyły się ze sobą. Trzymała mnie tak przez jakąś chwilę. Aż zupełnie nagle, ujrzałem to co widziałem, przed chwilą.
Co jest grane?
Zaraz po dłuższej chwili, odeszła ode mnie. Odwróciła się do mnie plecami i spojrzała w przedpołudniowe niebo. Zaraz za nią wstałem i nie wiem dlaczego, ale tak bez namysłu złapałem ją za rękę i lekko pociągnąłem do siebie, aby ją obrócić.
Spojrzałem na nią, a z jej oczu ciekły pojedyncze łzy. Zdziwiłem się conajmniej.. Gdy to ujrzałem.- Akeno? - Powiedziałem wciąż trzymając ją za rękę. - Co się stało?
- Nie chcę, abyś miał mnie tylko, za bezuczuciową, sadystkę z poczuciem humoru. - Odwróciła wzrok. - Również i ja mam uczucia. Widziałam chyba to, co widziałeś. Wiem czym jest empatia i wiem co czułeś.Lekko mnie przeszyła tą wiadomością.
- Akeno..
- Daj mi skończyć... - Spojrzała gdzieś w stronę lasu, gdzie był pałaco-dom Rias. - Na początku, Ci nie ufałam. Potępiałam decyzje Rias o przyjęciu Cię do rodziny. Przyjęła Cię ze względu na wspomnienia, które Cię z nią dzieliły. Jednak z czasem, zaczynałam się do Ciebie bardziej przekonywać... Aż do teraz.. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie powinnam wchodzić Ci w głowę. Jednak chciałam być pewna.. Chciałam być pewna, tego, że jesteś dobrym człowiekiem... Ja...
- Akeno.. - Przerwałem jej. - Nie mam jakichś tajemnic. Powiedziałem przecież.. Jestem lojalny i zrobię wszystko dla rodziny. Rias, Issei, yuuto, Asia, Koneko.. I Ty. Jesteście teraz moją rodziną. - Uśmiechnąłem się do niej. - Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o mnie, wystarczy spytać. Ufam Ci i chciałbym abyś i Ty ufała mnie. Nic więcej, nic mniej.
- Jhin.. Dziękuję. - Przytuliła mnie do siebie na koniec.Chyba, udało mi się do siebie przekonać Akeno. Lepiej późno nic wcale, czyż nie?
=========================
Wróciłem z Akeno do domu, gdzie czekała na nas już Rias. Pozostali byli w środku na śniadaniu. Oczywiście, musieliśmy się wytłumaczyć przewodniczącej, dlaczego się spóźniliśmy na śniadanie. Akeno wprost wywaliła, że mamy za sobą prywatny trening. Jak nie trudno się domyśleć, szefowa miała podejrzany wyraz twarzy. Jednak obyło się bez większych dewagacji.. Weszliśmy do środka, kierując się do jadalni. Na honorowym miejscu miała zasiąść Rias, jednak jej miejsce zajął... Sam Sirzechs Lucyfer.
- O, są nasze ptaszki. - Uśmiechnął się. - I Jak wam się podoba obóz?
- Obóz? - Wyrwał Issei. - To Cholerny pałac w środku lasu, z służbą i innymi luksusami.
- Noo, nieprzesadzajmy. Nie jest tu tego, aż nadto. - Zaśmiał się. - Ale, moje pytanie brzmi, czy udało wam się trochę zintegrować?Wszyscy popatrzeli po sobie nawzajem. Jednoznacznie kiwając głową, że tak.
- Świetnie. Miałem zamiar to usłyszeć. Rias? Jak przebiega trening? Naszego smoka?
- Są wyraźne postępy, względem ostatniej bitwy z upadłymi.
- Doskonale. Coraz więcej dobrych wiadomości... A tak swoją drogą.. Dlaczego nie jecie? - Zmienił nagle temat.
- Niegrzeczne by to było. - Odpowiedział Yuuto.
- Ah, gadanie... Jedzcie i pijcie. To wszystko dla was. - Uśmiechnął się. - A ja mam jeszcze kupę spraw na głowie, więc będę znikał. Mam nadzieję, że dzięki temu obozowi, staniecie się i silniejsi i będziecie wszyscy jeszcze bliżej siebie. - I.. Zniknął w płomieniach.Cóż skończyło się na tym, że każdy z nas obiadał się, aż do granic możliwości. A kiedy już każdy skończył...Nie, nie było odpoczynku.. Natychmiast wręcz Rias, zadeklarowała, że trening ma odbywać się dalej... Popatrzyłem na biednego Isseia. Aż mu współczułem. Rias chcę go chyba zajechać do końca.
Następnym trening miał odbywać się z Akeno. Miał on polegać na kontroli magii. Jako, że mój czas jeszcze nie nadszedł, postanowiłem, że chętnie popatrzę. Jako, że w planie sam miałem zamiar uczyć go kontroli nad magią. Co więcej, Asia również uczestniczyła, w tym treningu. W końcu przecież, jest naszą... "Pielęgniarką"
Trening odbywał się... W kuchni... Ku zaskoczeniu wszystkich. Celem było, obranie cebuli... Przy pomocy magii. Pozornie łatwe zadanie, w praktyce, już nie było tak kolorowo. A przynajmniej nie dla Isseia. O ile Asia sobie radziła spokojnie z obieraniem cebuli.. Tak Issei miał z tym pewien problem, aż do czasu kiedy... Jakimś cudem.. Za jedynym zamachem, nie obrał dziesiątek, jeśli nie setek cebul, które leżały w koszach... Prawdę mówiąc, wszyscy byli.. Choć w tym wypadku, ja i Asia, byliśmy w ciężkim szoku.. Gdy to ujrzeliśmy. Tak, nagle... Z jednej cebuli obrał kilka set... Muszę się go spytać w jaki sposób to zrobił... Czyżby to była moc czerwonego smoka?
- Issei? - Spojrzałem na niego pełen podziwu.
- Tak?
- W jaki sposób obrałeś wszystkie, znajdujące się tutaj cebule? - Wciąż byłem pełen podziwu.
- Akeno, wspomniała o sile wyobraźni. Dlatego wyobraziłem sobie, cycki Akeno. Dały mnóstwo energii.
- ... - Teraz żałuje, że w ogóle spytałem...I w końcu przyszedł czas aby Issei, zaczął trening ze mną. Tym razem, nie będzie żadnego obierania cebuli... W moim przypadku liczę, na to, że trochę potańczymy.
![](https://img.wattpad.com/cover/207056113-288-k755058.jpg)
CZYTASZ
* Highschool DxD: Jhin *
Fiksi PenggemarFANFIC FANFIC FANFIC Na podstawie Highschool DxD... **************************** Opowieść skupia się na bohaterze o imieniu; Jhin. Jhin to pozornie zwykły 18 letni nastolatek, obdarzony najpotężniejszym Sacred Gear jaki kiedykolwiek, mógł istnieć...