...
Więc jestem martwy ? Przegrałem... ? Innymi słowy, nie spełnię swojego marzenia ? Tak bardzo dążyłem do jego zrealizowania... I wszystko na nic ? Być może.. Bhunivelze miał rację ? Może byłem tylko faktycznie, jego narzędziem ? Że moje przeznaczenie faktycznie zostało z góry przesądzone ?- Jhin ?
- Tak mamo ? - Spojrzałem jej w oczy.
- Jak się walczyło ?
- Cóż.. Próbowałem z całych sił.
- Ale jednak ci się nie udało. - Westchnęła.
- Tak jak powiedziałaś. Na to wygląda. - Podłamałem się trochę.
- Szkoda.. Ważne, że się starałeś.
- Lecz nie na tyle, żeby mi się udało.
- Niekoniecznie. - Podniosła lekko kącik ust.
- Co masz namyśli ? - Zaintrygowała mnie w pewnym sensie.
- Jakie jest Twoje marzenie kochanie ?
- Cóż, moim marzeniem było zmienić ten świat. Chciałem zaprowadzić pokój między wszystkimi frakcjami. Moim marzeniem była też Rias Gremory, lecz widocznie, nie była mi ona również pisana. - Westchnąłem.
- Rias Gremory, Tak ? Ah to ta piękna szkarłatno-włosa dziewczyna. Niezły wybór.
- Wiem, myślałem, że coś z tego będzie, jednak, rzeczywistość okazała się być nieco brutalniejsza. Sądziłem, że może będzie mi ona pisana. Myślałem, że ona i ja.. Wiesz, coś z tego będzie...
- Więc czemu do niej nie wrócisz ?
- Jak ? Sama powiedziałaś, że nie żyję, w sensie tam.
- Lecz władasz życiem i śmiercią. W końcu jest wciąż w Tobie Bhunivelze.Racja...
Przecież Sam Bhunivelze, w sensie ten zły mówił, że ma władzę nad życiem i śmiercią. Być może, miał tu namyśli fakt, że można wrócić zza światów ? Przynajmniej teoretycznie. Jeśli tak, to można powiedzieć, że ... teoretycznie jest się nieśmiertelnym, jeszcze raz, teoretycznie. Ale z drugiej strony, jeśli tak by było, to czy Bhunivelze, może tak samo ? W sensie, jeśli go pokonam to czy wróci zza światów ? Ah... Jak zwykle więcej pytań, niż odpowiedzi.- Jak mam wrócić ? - Spojrzałem jej pewnie w oczy.
- W tym nawet ja Ci nie pomogę.
- Być może to jeszcze nie koniec. - Odezwał się podekscytowany Chronos.
- Chronos!? - Zdziwiłem się lekko.
- Chyba nie do końca, nadszedł jeszcze Twój czas, Jhin.
- Co masz namyśli ?
- Tam na górze, Asia, stara się ciebie sprowadzić jeszcze raz, na tamten świat.Więc, można założyć, że w tej chwili jestem w czymś w rodzaju śmierci klinicznej. Że niby nie żyję, ale jednak wciąż żyję. Organizm ludzki jest bardzo ciekawie skonstruowany.
- Mamo, wybacz za tak krótkie spotkanie, ale wciąż czeka na mnie misja do wykonania.
- Wiem, ruszaj w drogę. - Przytuliła mnie mocno do siebie. - Uważaj na siebie i... Jhin...
- Tak mamo ?
- Zwycięż dla mnie!
- Masz to jak w banku mamo! - Wysłałem jej okejkę.Wróciła mi pewność siebie. Szczerze nie wiem jak miałbym faktycznie wrócić, ale oddaje się cały w ręce Asi, która nazwijmy to próbuje mnie ocucić. Nie jestem w stanie przewidzieć, czy jej się to uda, czy nie. Choć mam nadzieję, że tak. Mam jeszcze kilka niezałatwionych spraw na górze, które wymagają zakończenia. Bhunivelze..
Idę po ciebie.
===============================================Chwilę później...
================================================Czułem, że leże na ziemi. Czułem jakbym był w coś dosłownie wbity. Słyszałem, lecz bardzo wytłumione odgłosy bitwy. Czyżby wszyscy pozostali ruszyli na Bhunivelze ? Chyba tak. Innego wytłumaczenia raczej nie będzie. Ruszałem powoli palcami u rąk. Oh... Powoli mi wraca czucie w kończynach. Otwierałem również, choć bardzo, bardzo powoli oczy. Niebo było ciemne, już nie czarne, lecz ciemne. Ni to czerń, ni czerwień, nie brąz... Ciężko mi było przyrównać ten kolor do jakiego innego koloru jakie znam. Hej, bycie daltonistą też jest ciężkie.
- Jhin ? Ocknij się!
-...
- Wstawaj błagam.. Proszę Cię.
- ...
- ... !?
- ... Asia...Czułem jak już zaczynam odzyskiwać pełną władzę nad swoim organizmem. O rany, ale mnie wszystko boli.
- Jhin, żyjesz ? Proszę powiedz, że żyjesz!
- Ży...ję.Niemal Natychmiastowo rzuciła mi się na szyję. Chyba jeszcze nigdy, nie widziałem jej tak szczęśliwej jak w tym momencie.
- Co.. Co się dzieje ? - Spojrzałem w niebo będąc wciąż w kraterze.
- Wszyscy rzucili się do ataku. Przewodzą nimi Lucyfer, Azazel i Michał. Są nas tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy.
- Hmm. Rozumiem... - Próbowałem się podnieść. - Innymi słowy, koniec wylegiwania się.
- Chcesz walczyć dalej ? - Spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- Chyba nie mam wyboru. - Pewnie na nią spojrzałem.
- Jednak, twoje ciało jest już na skraju wyczerpania... - Widziałem troskę w jej oczach.
- Wiem, zdaję sobie z tego sprawę, siostrzyczko. - Uśmiechnąłem się do niej.
- Jhin...
- Asia.. - Uśmiechnąłem się do niej. - Nie martw się, już nie długo wszystko się skończy.Powiedziawszy to, rozłożyłem skrzydła, wchodząc ponownie w formę Nephalem Breaker'a i Wyleciałem z krateru wprost w powietrzne pole Bitwy. Tym razem nie dam Ci się tak łatwo rozłożyć.
Znalazłszy się w powietrzu, walka między wszystkimi nagle ustała. Wzbudziłem nie lada poruszenie, pokazując się ponownie wśród żywych. Nie dość, że wywarło to wrażenie na wszystkich obecnych, to pod największym wrażeniem, musiał być sam Bhunivelze, który nie mógł dosłownie oderwać ode mnie wzroku.- Niemożliwe... - Powiedział zaskoczony. - Nie mogłeś tego przeżyć.
- J..Jhin... - Spojrzała również na mnie Rias.
- Wróciłem.
- Ale... Jak... ? - Zdało się usłyszeć głosy wszystkich tu zgromadzonych.
- Gdyby nie Asia, już bym wąchał kwiatki od spodu, lecz to jest teraz najmniej ważne. Wróciłem, bo mam tu do wykonania jeszcze dwie misje. A przede wszystkim jedną, z której nie zrezygnuje.
- O czym Ty mówisz ? - Spytał Azazel.
- Pierwszą z nich jest Bhunivelze.. Zaś drugą... - Kątem oka spojrzałem na Przewodniczącą, uśmiechając się do niej.
- Rozumiem. - Uśmiechnął się Lucyfer.
- Chyba jeszcze nie jest aż tak źle. - Dodał również uśmiechnięty Michał.Spojrzałem ponownie na Bhunivelze. Wyglądał jakby zaraz miał popaść w furię.
- Niemożliwe.. - Powtórzył ponownie. - Jesteś gorszy niż pasożyt. Nie rozumiem, jak mogłeś przeżyć to uderzenie ? Nie, to nie istotne, choćbyś był wszystkim i niczym, to JA zwyciężę Ciebie. Nie zostanie po Tobie nawet pył.
- Zatem zapraszam na rundę drugą. - Podniosłem lekko kącik ust.Rias.
Jeśli zwyciężę, wyjdę za Ciebie...===========================
Chaos zaczął już przelewać się na ten świat.
Roślinność umierała. Wszystko zaczęło płonąć żywym ogniem.
Lecz bez obaw, zrobię wszystko aby tego uniknąć.
Bhunivelze.. Twój czas wreszcie dobiega końca.
Szykuj się, bo nadchodzę po Ciebie!
CZYTASZ
* Highschool DxD: Jhin *
FanficFANFIC FANFIC FANFIC Na podstawie Highschool DxD... **************************** Opowieść skupia się na bohaterze o imieniu; Jhin. Jhin to pozornie zwykły 18 letni nastolatek, obdarzony najpotężniejszym Sacred Gear jaki kiedykolwiek, mógł istnieć...