...
Wylądowałem na środku boiska. Po drugiej stronie za lekką mgłą, dostrzegłem postacie swoich przeciwniczek. Muszę ściągnąć ich jak najwięcej, to moje zadanie.
Gdy mgła lekko opadła, widziałem już je doskonale. Jak to u Raisera, były to same kobiety. Wymienialiśmy spojrzenia, chyba oczekiwały, że zaraz zjawi się jakiejś wsparcie, albo coś w tym rodzaju. Jaka szkoda, że je zdziwię.- Więc? - Odezwała się jedna z nich. - Gdzie Twoje wsparcie? - A nie mówiłem?
- Huh? - Udawałem, że nie wiem o co chodzi.
- ? - One same wydawały się być zdziwione.
- Jakie wsparcie?
- Nooo... Chyba nie zamierzasz walczyć sam przeciwko nam? - Odezwała się kolejna.
- A Jeśli? - Spytałem.
- Co? Ty jeden przeciw nam wszystkim? Może lepiej od razu się poddaj, żeby nie było potem ała, ała.
- Hmmm... Zastanawiam się, czy powinienem mieć związane ręce i opaskę na oczach aby dać wam jakieś szanse.Tak, to jest taktyka. To się chyba nazywa, wymuszanie presji na przeciwniku. Zdenerwowanie przeciwnika, może nie jest jakąś świetną taktyką. Jednak trzeba zauważyć, że zdenerwowany wróg, jest bardziej skłonny do ataku, odsłaniając się przy tym. Atak werbalny... Jednak te wszystkie lata, grania w gry nie poszły na marne.
- Bezczelny.
- Daj mi go tutaj a osobiście wbije go w ziemie. - Odezwała się jedna z mieczem.
- Czekajcie. - Odezwała się następna. - Nie jest taki słaby jak wam się wydaje. Zwróćcie uwagę na fakt, że zdołał tu dotrzeć, nim zdążyłyśmy się rozdzielić. Jest szybki. W dodatku jego skrzydła, posiada ich, aż 10. Nie jest to zwykły demon.
- To bardziej powoduje, że mam ochotę go wbić w ziemie. - Wymierzyła do mnie mieczem.
- ... - Zaczynała mnie nudzić ich konwersacja.
- Ohio! - Znam ten głos. - Znowu się spotykamy.Naprzeciw nich, stanęła ta dziewczyna.. Jak jej było? Ravel? Gravel? No siostra Raisera.
- Mówiłam, że będę Cię obserwować.
- Cóż, musieliśmy się ponownie spotkać w końcu. Przecież jesteśmy przeciwnikami.
- Żałuje tego. - Westchnęła. - Ale jak to się wszystko skończy... Moja propozycja jest ciągle aktualna.
- ... Propozycja? - Ona mi coś proponowała?
- Przypomnij sobie. Po wszystkim, dam Ci znać. - Uśmiechnęła się. - Dziewczyny? Skończcie z nim. Tylko, nie poturbujcie go za mocno. - Zaśmiała się.A więc zaczynamy? No dobra, zatańczymy.
Na sam początek, zaatakowały mnie dwie z nich. Zaraz za nimi, ruszyła jedna z mieczem. Pierwsze dwie, ruszyły z obu stron, z lewej i prawej. Ta z mieczem ruszyła wprost na mnie. Innymi słowy... Jeśli obronie się przed tymi dwoma, zaatakuje mnie ta z mieczem. Jeśli jednak Zrobię unik, mogą mnie doskoczyć te dwie.
Planowałem, czym prędzej metodę działania. Jakby je tu ugryźć?- Rozwal co popadnie. - Usłyszałem w głowie głos Bhunivelze. - Atak w każdą stronę. „ Golden ShockWave"
- Słuszna uwaga.Były coraz bliżej, mało czasu... Ale...
Wystawiłem ręce przed siebie, pod dużym kątem. Spróbujmy.- Golden ShockWave!
Zdążyłem. Złota fala uderzeniowa, rozprzestrzeniła się w każda stronę świata. Odrzuciło każdą z nich, na kilka może kilkanaście metrów w tył. Siła uderzenia jest porównywalna z siłą kopnięcia w wątrobę. Jedna z nich w momencie uderzenia, wypluła krew z ust. Upadły na ziemię, z dużym impetem, nie podnosząc się już więcej. Bhunivelze również jest dobrym taktykiem z tego co widzę. Dobrze... Kto następny?
- Rodzina Phoenix traci 2 pionki i skoczka. Pozostałych figur: 13 do 7.
Zdało się słyszeć głos sędzi na całym polu walki.
==================
Wszyscy
==================- Jednak na razie jego plan się powodzi. Dobra robota Jhin.
- Świetnie. Może i zmienił plan ale na razie zapowiada się dobrze.
- Dobra robota, Jhin.
CZYTASZ
* Highschool DxD: Jhin *
FanficFANFIC FANFIC FANFIC Na podstawie Highschool DxD... **************************** Opowieść skupia się na bohaterze o imieniu; Jhin. Jhin to pozornie zwykły 18 letni nastolatek, obdarzony najpotężniejszym Sacred Gear jaki kiedykolwiek, mógł istnieć...