Mijały kolejne dni.
Każdy dzień wyglądał tak samo. Wstać, ogarnąć się, coś zjeść i o szóstej ludzkiego czasu, udać się na trening. A jako, że miałem niemały kawałek na to odludzie, postanowiłem, że sobie tam pobiegam. Cóż, w prawdzie nie należę do osób przesadnie aktywnych, jednak właściwie, czemu by nie ? W każdym razie, mijały kolejne dni. Z każdym dniem, mogę powiedzieć, że co raz łatwiej, udawało mi się wkraczać w trzecią formę Balance Breaker'a. Czułem, że zwiększam kontrolę nad całą tą mocą. Mogę śmiało również powiedzieć, że świat chaosu, do którego było mi piekielnie trudno świadomie wejść, stał się zupełnie łatwiejszy w " Wejściu " do niego.
Dziś był ostatni dzień treningu.
Jak to ostatniego dnia bywa, trzeba było się pokazać a przede wszystkim sprawdzić, czy trening nie poszedł na marne. Toteż po wykonaniu swojego rutynowego poranka, znalazłszy się już na tym pustkowiu. Nastała pora, aby sprawdzić się, czy cały ten czas nie poszedł na marne.- W porządku partnerze. - Zaczął Bhunivelze. - Dziś jako, że to ostatni dzień naszego wspólnego treningu, spróbujemy wejść w formę Nephalem Breaker. Jesteś gotów ?
- Chyba nie mam innego wyboru. - Westchnąłem, będąc pewnym siebie.
- Zatem, rozejrzyj się w około i zapamiętaj krajobraz, który tu widzisz.Tak jak wcześniej, musiałem wejść w trzecią formę Balance Breaker'a. Niemniej jednak, tak jak pouczył mnie Bhunivelze, rozejrzałem się w okół, starając się zapamiętać miejsce, w którym się znajdowaliśmy. A było to miejsce, wręcz płaskie. Niemalże, po kres horyzontu, rozciągała się zielona trawa, a na końcu widnokręgu, w oddali było widać jakieś górskie szczyty. Generalnie rzecz ujmując, był to obraz, który było bardzo łatwo zapamiętać. Wreszcie gdy byłem gotów, wszedłem w trzecią formę Balance Breaker'a. Znalazłszy się w świecie chaosu. Całkowicie się wyłączyłem. Było dla mnie już jasne, jak mogę zapanować i świadomie kontrolować moc Bhunivelze. Z pozoru wydawało się być to proste, jednakże nie tak do końca. Otóż, kluczem do wszystkiego, było kompletne wyłączenie się. Można by to nazwać, kompletnym podważeniem swojej egzystencji.
Mówiąc prościej; Wyrzeknięcie się swojego życia. Mówiąc jeszcze prościej; Odrodzenie się jako zupełnie inny byt w tymże świecie. Nie byłem tam już sobą. Byłem czymś innym. Nie byłem już człowiekiem. Byłem czymś... Co prawdę mówiąc, samemu jest mi ciężko nazwać. Czymś więcej niż człowiek, czymś więcej niż demon, jednak wciąż mniej, niż sam Bhunivelze. Można by to nazwać, inaczej; Byłem czymś więcej niż człowiek a mniej niż Bóg. Nie wiem, jak prościej to opisać.
Tak, otworzyłem oczy i byłem nim. Byłem Bhunivelze. Miałem pełną kontrolę nad jego trzecią formą. Byłem samoświadomym bytem...Wiem, że to brzmi jak egzystencjalny bełkot, jednak czułem, że jestem Bogiem, w ludzkim tego słowa znaczeniu. Każdy wie, czym lub kim jest Bóg, mogę śmiało stwierdzić, że w tej chwili, będąc w tej formie, mając kompletną świadomość i kontrolę, byłem Bogiem.Choć prawdę mówiąc, gdzieś z tyłu głowy, mimowolnie miałem słowa swojej biologicznej matki, że ta moc może pochłonąć. Jednak teraz ? Nie czuję się, aniżeli zostałbym pochłonięty, przez chaos. Powiedziałbym, że to ja jestem chaosem, jestem jego Panem, to ja decyduję, jak, gdzie i kiedy, użyję mocy. W tej chwili, " JA " Jestem chaosem.
Dopiero teraz, będąc świadomym swojej egzystencji i kontroli nad Balance Breaker'em zdałem sobie sprawę, że mam władzę, tak jak wspominał niegdyś Bhunivelze. Chaos, jest materią, z której powstało wszystko to co znamy.Ja jestem wszystkim i niczym, Ja jestem początkiem, środkiem i końcem.

CZYTASZ
* Highschool DxD: Jhin *
Fiksi PenggemarFANFIC FANFIC FANFIC Na podstawie Highschool DxD... **************************** Opowieść skupia się na bohaterze o imieniu; Jhin. Jhin to pozornie zwykły 18 letni nastolatek, obdarzony najpotężniejszym Sacred Gear jaki kiedykolwiek, mógł istnieć...