Rozdział 44L

64 3 6
                                    

Następnego dnia a właściwie poranka, wyjątkowo byłem już w domu sam. Dziewczęta uczyniły dokładnie to, co nakazał im odgórnie Lucyfer; mianowicie, wszystkie miały przeprowadzić się do Isseia. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co ten biedak musi teraz przeżywać.. Chociaż nie, chyba sobie zdaję sprawę z tego co przeżywa. O rany... Wyobraźnia jest i fajna i nie fajna...
Koniec końców.. 
Wstałem z łóżka coś przed 9, wykonałem swoją dzienną rutynę i usiadłem z herbatą przed telewizorem, oglądając jakąś telewizję śniadaniową czy coś w ten deseń. Wracając jeszcze na chwilę, do poprzednich wydarzeń; Jestem pod ogromnym, naprawdę ogromnym wrażeniem, siły Isseia. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się takiej drzemiącej w nim siły. Kto wie ? Może pewnego dnia, będę mieć okazję, stanąć z nim w szranki na poważnie ? Chociaż... Z drugiej strony, jakby się zastanowić, prawdopodobnie gdyby ujrzał..A raczej wymacał w czasie walki jakieś cycki, istnieje drobne prawdopodobieństwo, że jeszcze byłby w stanie mnie pokonać. Właściwie, dlaczego ja myślę teraz, o Isseiu, macającym cycki ? Ehh... Zdecydowanie za dużo z nimi wszystkimi przebywam. Jeszcze trochę i ktoś pomyśli, że jestem zboczeńcem tak jak on...

Strasznie tu cicho. Rozejrzałem się po pustym domu. Zdecydowanie jest tu za cicho. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę w stanie to powiedzieć, ale brakuje mi dźwięków krzątania się po tym małym mieszkanku Asi, czy Rias. Cholera.. Na prawdę zaczyna mi ich z lekka brakować. Chyba odwykłem z lekka od samotności. Cóż, nic dziwnego...

Do tej pory, to jest nim poznałem całą naszą wesołą rodzinkę, byłem zdany wyłącznie na siebie. Samotność była czymś, co dawało mi spokój, a równocześnie swego rodzaju, bezpieczeństwo. Dom, był również moją osobistą oazą spokoju. Jednakowoż, myślę, że przyzwyczaiłem się do samotności, ze względu na moją historię i być może bym wciąż trwał w tej samotności, gdyby nie jedno zrządzenie losu. Tak, mam tu namyśli spotkanie z Rias. Kto wie być może, gdyby los nie splątał naszych dróg, skończyłbym jako, jeden z tych dziwnych gości, który pokazuje wszystkim koteczki w piwnicy... Ah, nieważne. 
Hmm.. A kto wie? kto wie, jakby potoczyło się również, moje przeznaczenie z Bhunivelze ? Czy dążylibyśmy wspólnie do poprzedniego celu ? Świat skąpany w chaosie. A może, już byśmy osiągnęli nasz cel ? Myślę, że od kiedy poznałem w naszej rodzince wszystkich, każda osoba wpłynęła na mój charakter w jakimś stopniu. Oczywiście... Najbardziej Issei... Od niego dowiedziałem się, że facet może myśleć o cyckach 24/7. Ah... Śmieję się tylko. Jednakże, myślę, że każda osoba z naszej rodzinki miała na mnie jakiś wpływ. A przede wszystkim miało to wpływ, na to, kim jestem teraz i w jakim położeniu się właśnie znajduję. 

- Eee.. - Usłyszałem jego głos. - Fajnie, się słucha Twoich egzystencjalnych wywodów z rana, ale może byś się zaczął zbierać do szkoły ? 
- ... Szkoły ? - Spojrzałem na kalendarz wiszący na ścianie. - Szkoły... - Wyciągnąłem telefon z kieszeni, aby sprawdzić datę.

Oh...Szkoła.. Tak...Racja.
Jestem w dupie.

Natychmiastowo wstałem z kanapy, próbując się zebrać ze wszystkim jak najszybciej się da. Rany... Dlaczego dzisiaj jest cholerny piątek ?! Wyleciałem z domu jak z armaty...

============================

W drodze do szkoły, zdyszany bo zdyszany, jakimś cudem... ( Mam szczęście ) Trafiłem na swoich przyjaciół. Zdecydowanie mam szczęście, że jeszcze na nich wpadłem. 

- Jhin ? - Chyba wszyscy na mnie spojrzeli. A równocześnie, byłem pewny, że wyglądam w tej chwili jak jakiś biegacz, z pod Maratonu.
- Byłem pewny, że dzisiaj jest wolne. - Powiedziałem zdyszany.
- Aaaha... Chciałeś już sobie wcześniej zrobić wakacje. - Powiedział podejrzliwie Issei.
- Eee.. ? Wakacje ? 

Racja... Kompletnie zapomniałem. Dzisiaj jest ostatni dzień szkoły, przed wakacjami... Wakacje... O rany, wreszcie odpocznę i tym razem mama nie będzie mi marudzić, że znowu zaspałeś do szkoły.. Okej, dalej będzie marudzić. Jeśli nie chodzi o szkołę, dorośli, zawsze znajdą jakiś inny powód, żeby ponarzekać. Kiedy zostanę kiedyś ojcem, będę totalnie wyluzowanym gościem.
Spojrzałem kątem oka na Rias, zastanawiając się jakby nasze dzieci mogły wyglądać w przyszłości.. Zaraz.. Powoli. Żeby przypadkiem nikt mnie źle nie zrozumiał, to nie tak, że już myślę o zakładaniu rodziny. Po prostu, tak, o zacząłem się nad tym zastanawiać. Założę się, że Ty też chociaż raz zastanawiałeś, albo zastanawiałaś, się jakby to wszystko wyglądało w przyszłości. Racja ? Wiedziałem, zakładam wygrałem. Powinienem być hazardzistą.

* Highschool DxD: Jhin *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz