Rozdział 38

60 5 1
                                    

...
Jakimś cudem, zdążyłem. Gnałem jak wiatr. Oczywiście wchodząc do środka o mało nie wyważyłem drzwi z rozpędu. Nie obyło się również, bez spojrzeń, jakbym uciekał przed samym diabłem. Choć w tym wypadku byłoby to przed Lucyferem... No dobra nie ważne. Każdy wie o co chodzi. W każdym razie zdążyłem. Usiadłem sobie wygodnie na kanapie, czekając na rozpoczęcie zebrania. Choć przyznam, że gdzieś w głębi duszy miałem obawę, że zaraz Rias czy pozostali zaczną się na mnie wydzierać i dopytywać, gdzie byłem cały dzień. Na moje szczęście mam już gotową wymówkę... Czy przejdzie ? Mam nadzieję, nic innego po drodze nie wpadło mi do głowy.
Koniec końców dotarłem na miejsce i wraz z Isseiem, który patrzył na mnie kątem oka, oczekiwaliśmy rozpoczęcia zebrania. Przyznam szczerze, że sam byłem ciekaw, z jakiego to powodu zostało one ogłoszone.

- Cieszę się, że wszyscy tu dotarli na czas. - Powiedziała ze spokojem w głosie Rias.
- Właściwie, to co to za zebranie? - Spytał od razu Yuuto.
- Już spieszę z wyjaśnieniem. - Spojrzała na Akeno, która stała przy drzwiach. - Chciałabym wam kogoś przedstawić.

Hmm? Znam skądś tę aurę.... Zaraz, zaraz. Ta aura należy do tej dziewczyny z Durandalem. Jak ona miała? Xe... Xenovia zdaje się?
Dosłownie w tej samej chwili, kiedy starałem się przypomnieć jak się nazywa. Drzwi, przy których stała Akeno, się otworzyły. A zza nich wyłoniła się ta dziewczyna.

- Przedstawiam wam, Xenovie. Naszego nowego skoczka.
- He? - Issei lekko się zdziwił.
- Nowego skoczka? - Powtórzyła również zdziwiona Asia.

Podeszła na środek sali z założonymi na sobie rękoma.
Hmm... Nowy skoczek? To by musiało oznaczać , że... Spojrzałem się na Rias, a następnie ponownie na Xenovie...

- Rozumiem... - Powiedziałem po cichu.
- Chcesz powiedzieć, że... - Zaczął Issei.

Wtem Xenovia pokazała wszystkim swoje demoniczne skrzydła, co wprawiło jego jak i Asie w osłupienie.
Hmm.. Wiedziałem. Tylko w ten sposób Rias mogła przyjąć ją do rodziny jako nowego skoczka. Muszę przyznać, że to bardzo dobry wybór. Urodzona szermierka z darem do posiadania Durandala. Hmm... A więc mamy teraz dwóch skoczków, tak? Yuuto, z umiejętością Sword Birth, oraz ona... Posiadaczka Durandala. Jednak co ważniejsze, co ją skłoniło do tego aby dołączyć do demonów? Widać było, że jest zagorzałą w służbie Boga....

- Na początek... - Zaczęła. - Chciałabym przeprosić Cię Asiu, za nasze spotkanie.
- Hę ? - Asia wydawała się nie rozumieć o co jej właściwie chodzi.
- Chcę Cię przeprosić za to, że.. Chciałam Cię zabić, że nazwałam Cię heretyczką. Która dołączyła do demonów. Wtedy jednak nie zdawałam sobie sprawy, z zaistniałej sytuacji.

Z zaistniałej sytuacji? Co miała na myśli?

- Xenovia. - Wtrąciła jej Asia. - Wybaczam Ci. Miałaś prawo tak myśleć.

Szczerze? Zawsze podziwiałem Asie. Można by się zapytać za co. Jednak odpowiedź była banalnie prosta. Po prostu za jej dobroć. Nigdy w życiu nie spotkałem osoby, która miałaby tyle dobroci w sercu. Która byłaby.. Tak empatyczna względem innych osób. Co tu dużo mówić... Spojrzałem na Asie. Spójrzcie tylko na jej twarz, czy Ta buźka może być zła? Oczywiście, że nie.

- Swoją drogą, o jakiej zaistniałej sytuacji mówisz? - Wtrąciła się Koneko. Wyglada na to, że nie tylko ja byłem w temacie.
- I tutaj przechodzimy do drugiej sprawy. - Spoważniała Rias. - Pierwsza rzecz to ta, że chciałam Wam przedstawić nowego członka naszej rodziny. A teraz rzecz, która wstrząsnęła mną, moim bratem i całym podziemiem.

Oho... Jest aż tak poważnie? Wygląda na to, że to nie będzie spokojny dzień.

- Otóż... - Przerwała patrząc na każdego z nas. - ... Bóg nie żyje.
- ?!!!? - Chyba wszyscy zareagowaliśmy równocześnie, tak samo.

Co ona właśnie powiedziała?! Bo chyba się przesłyszałem. Czy ona faktycznie powiedziała, że Bóg nie żyje? Nie, przecież... To chyba niemożliwe... Prawda?

- Zaraz, czy możesz powtórzyć? - Spytał niedowierzający Yuuto.
- Dobrze słyszałeś. Bóg nie żyje. - Przymknęła oczy Rias.
- Skąd ta pewność? - Dopytywał Issei.
- Ehh... - Westchnęła

Dzisiaj w czasie zajęć, odwiedził mnie mój brat, w czasie przerwy. Zdziwiłam się widząc go. Co więcej, wydawał się być nieswój. Zapytałam go co tutaj robi. Odpowiedział mi, że wszystko mi później wyjaśni, jednak musimy... Dosłownie musimy iść. Miałam opory, żeby uciec z zajęć, jednak czułam, że stało się coś poważnego. Jednak najpierw, nim się z nim udałam. Lucyfer przeniósł nas do Xenovii, aby zabrać ją ze sobą. Spotkawszy się z nią, wspólnie wybraliśmy się tam gdzie został zesłany Kokabiel ; do ostatniego kręgu piekieł. Spotkawszy się tam z nim, opowiedział nam coś, co może zmienić całe piekło. Wytłumaczył nam co się stało podczas ostatniej wojny i udowodnił, że ma racje. Rzeczywiście... Bóg nie żyje. Jego funkcje pełni teraz Michał Archanioł.

Poczułem ścisk w klatce piersiowej. Był on zupełnie inny niż wszystkie uściski, których doznałem przez całe życie. Poczułem się jakby, ktoś.. Lub coś, dosłownie złapało mnie za serce. Złapałem się za klatkę, skupiając na chwilę uwagę wszystkich obecnych.

- Jhin? Wszystko w porządku? - Zapytała podchodząca do mnie Akeno.
- ... - Jednak nie odpowiedziałem.

Traciłem wzrok. Zupełnie jak wtedy...
===============
Bhunivelze
===============
- Rias Gremory. - Spojrzałem jej w oczy.
- ?! Bhunivelze? - Chyba wszyscy się zdziwili.

Tak. Zdecydowanie wszyscy się zdziwili. Otóż tym razem, w drodze wyjątku, po prostu przejąłem ciało Jhina. Przecież staliśmy się jednością, dlatego miałem do tego pełną możliwość.

- Tak, to ja. - Odpowiedziałem spokojnie.
- Jakim cudem... - Zaczęła Koneko.
- Bez obaw. - Przerwałem jej. - Chcę to usłyszeć na własne uszy. Kontynuuj, Gremory.
- ... - Popatrzyła na mnie, z ogromną nieufnością.

Jak już wspomniałam. Funkcje Boga pełni teraz Michał Archanioł. Jednak, początkowo nie dawałam wiary, że bóg rzeczywiście został pokonany. Kokabiel, wspomniał, że został on ciężko ranny, podczas bitwy z Bhunivelze. Wycofał się, a on... To jest Kokabiel. Dokończył resztę. Pozostawiając wszystko w tajemnicy. Wedle historii, bóg się wycofał do swojego królestwa aby uleczyć rany i od tamtej pory, go nie opuszcza. Jednak wyłącznie, Kokabiel i Michał archanioł znali prawdę.

- Zaraz... Więc dlaczego... Dlaczego, Michał nie opowiedział wszystkim co się stało? Jeszcze rozumiem Kokabiela, ale Michała? - Dopytywał Issei.
- Ponieważ, w ten sposób wiara w Boga by mogła upaść. - Wtrąciła się Xenovia. - Mogłoby się skończyć tak, że większość aniołów stałaby się upadłymi, zaburzając i tak już, zburzoną równowagę sił.
- Więc... Bóg...Nie żyje? - Spytałem dla pewności.
- Taka jest rzeczywista prawda. - Powiedziała poważnie Rias.

Kokabiel, mnie wyręczył... Jakim prawem?! Jednakże... Jeśli faktycznie Boga nie ma... Mój cel główny cel został osiągnięty... Hmm, ale... Nie moją ręką. Jednak jeśli to prawda, nic nie stoi mi już na przeszkodzie aby pochłonąć ten świat. Lecz jeszcze nie teraz... Nie dziś. Jhin mi jeszcze jest potrzebny. A na razie... Będę czekać... Czekać w ciemności. A gdy nadejdzie czas... Ha ha ha... zaśmiałem się złowieszczo w sobie. A skoro już o tym mowa...

- Jednak na razie... - Rias spojrzała po każdym z nas. - Nie pozostaje nam nic innego, niż czekać, na dalszy ciąg wydarzeń. Mówiąc czekać... Mam namyśli szczególnie Ciebie Bhunivelze.
- Sugerujesz, że podejmę jakieś działania ?
- Bardziej mnie zastanawia, że przejąłeś ciało Jhina. A on nie aktywował Balance Breakera.
- Już nie musi. - Założyłem ręce na siebie. - Kiedy staliśmy się jednością. Już nic nie musi.
- Jednością? - Powtórzył Issei.
- Zgadza się. On i ja... Jesteśmy jednym bytem. Choć nie do końca....
- Co masz namyśli? - Spytała troskliwie Asia.
- Wszystko w swoim czasie, wszystko w swoim czasie. - Zaśmiałem się lekko pod koniec, oddając Jhina z powrotem.

============
Jhin
============

Plan? Przyspieszyć jego działanie? Co miał namyśli? Mówiąc pochłonąć ten świat? Przecież mówił, że sam chce zobaczyć i dowiedzieć się czym jest pokój. Czy Ty grasz w jakąś grę? Bhunivelze?

* Highschool DxD: Jhin *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz