Rozdział 71 +++

36 3 0
                                    

...

Następnego poranka.
Ocknąłem się jakoś koło 10. Czułem się jakbym był na kompletnym kacu. Usiadłem na kanapie i rękoma podparłem sobie głowę. Serio, czuję się jakbym miał zaraz umrzeć... No dobra, pora jako tako się ogarnąć. Wstałem z kanapy po czym udałem się prosto do łazienki. Oczywiście, pierwszą rzeczą jaką zrobiłem, było wzięcie prysznica. Matko, jak ja za tym tęskniłem. Nie mam pojęcia, ile czasu pod nim spędziłem, lecz to nie ważne, można by rzec, że tego mi tu brakowało.
No dobra, u Rias też tak było, w sensie był prysznic, wanna... Ale mimo tego, to nie jest "Twoja Łazienka"

W każdym razie po spędzonej blisko godzinie w łazience i doprowadzeniu się, do jako takiego ładu. Stanąłem na balkonie, spoglądając w okół. Westchnąłem głęboko, spojrzawszy na północ. Gdzieś tam jest Kyoto. A to oznacza, że gdzieś tam mogą być jakieś ślady. Prawdę mówiąc nie obawiałem się całej tej, brygady chaosu. Szczerze powiedziawszy, to był, bynajmniej dla mnie, cel drugorzędny. Oczywiście, zależało mi na zatrzymaniu ich. Jednakże, jeśli jest ktoś kogo obawiałem się jeszcze bardziej, to oczywiście Bhunivelze. Jakby to rozegrać ?

Wtem, ujrzałem gdzieś na horyzoncie kogoś ze złotymi skrzydłami, identycznymi jakie posiadam Ja. Czy to możliwe, żeby... Tutaj ? Gdzieś coś mnie tchnęło, aby ruszyć w miejsce gdzie, chwilę temu tego kogoś widziałem. Ścisnąłem barierkę dłonią i po prostu nad nią przeskoczyłem. ( Parkour ) Natychmiast rozłożyłem swoje skrzydła i poleciałem w stronę obcego czy też obcej. . .
Doleciałem do miejsca w którym go widziałem i wylądowałem na jednym z wyższych budynków, aby mieć punkt widokowy, na ewentualne podejrzane osoby. Rozglądałem się bardzo uważnie, jednak nie było mi dane, tego kogoś ujrzeć.

- Kogo my tu mamy. - Usłyszałem znajomy, kobiecy głos za sobą.
- ?! - Przeszył mnie dreszcz, w momencie gdy się odezwała.

Znam ten głos. To niemożliwe, znam ten głos za dobrze. Znam go ze wspomnień. Z przeszłości...
Powoli się odwróciłem. A za mną ukazała się zupełnie obca mi dziewczyna... Nie, nie znałem jej, a jednak miałem wrażenie, że już ją widziałem... Nie, że ja, ją znam, choć widzę ją dopiero pierwszy raz w życiu. 

- Kim jesteś ? - Zadałem oczywiste pytanie.
- Czy to ważne kim ja jestem ? 
- Jeszcze raz... Kim jesteś ? - Ponowiłem pytanie.
- Jhin. - Usłyszałem głos Chronosa w głowie. - Bądź czujny, jest w niej coś niepokojącego.
- Co masz namyśli ? - Również i ja to czułem.
- Sam zwróciłeś uwagę na skrzydła. Już mi się nie podoba.
- Skoro już rzeczywiście musisz wiedzieć kim jestem. To pozwól, że Ci się przedstawię. - Zrobiła dwa kroki w moją stronę. 
- ... - Mierzyłem ją wzrokiem będąc w gotowości.
- Kazumi Hachijo. 

Kazumi... Hachijo... 
O mało nie ścięło mnie z nóg, gdy się przedstawiła. Kazumi... Moja siostra miała tak na imię, nie... To samo imię i to samo nazwisko. Teraz rozumiem... Już wiem dlaczego wydawała mi się być znajoma. Czy to możliwe... aby... Nie.. To nie jest możliwe, to nie może być możliwe. Nawet on nie ma takiej mocy, by panować nad śmiercią. Ona nie może być prawdziwa. Przecież przeżyłem tylko ja... Prawda ? 

- Cóż, odniosłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję, więc postanowiłam, że się przyczaję. - Zrobiła kolejny krok bliżej mnie. 
- ... - Nie byłem w stanie, nic z siebie wydobyć. 

Starałem się z całych sił, wytłumaczyć sobie, że to co przede mną stoi, nie może być prawdziwe. 

- Bardzo mi kogoś przypominasz. - Powiedziała gdy stała dwa, może trzy metry ode mnie. 
- ... - Wciąż byłem w gotowości, pomimo chaosu, który panował w mojej głowie. 
- Przypominasz mi mojego brata. - Przyglądała mi się coraz bardziej uważnie.
- ... Ale... - Nie dokończyłem.

Czy ja dobrze usłyszałem ? Brata ? Czy jednak moja teoria została właśnie obalona ? Czy istnieje jakiś cień szansy, że ona; ta dziewczyna, obca dziewczyna, którą widzę pierwszy raz na oczy, mogłaby być moją zmarłą siostrą ? Jeśli tak.. To jakim cudem ?!

- W każdym razie, ja Ci się już przedstawiłam, pora na Twoją kolej. - Była co raz bliżej mnie.
- Ja... - Nie byłem w stanie dokończyć.. 

Czułem się dosłownie, jakby ktoś, odciął mi dostawy tlenu. Co mam jej odpowiedzieć niby ? A co jeśli to jakaś zagrywka Bhunivelze ? Swoją drogą chyba mam obsesję już na jego punkcie. W każdym razie, co mam jej niby odpowiedzieć ? Z jednej strony, nie czuję aby miała wobec mnie jakieś wrogie zamiary, ale również kim ona jest ?! A może tak ?

- Czy to ważne kim jestem ? - Odpowiedziałem jej tak samo jak ona mnie.
- Hmpf... - Westchnęła. -  Zgadza się. Tak naprawdę zapytałam z grzeczności. Cóż... Szukam ludzi.
- ... Ludzi ? - Powtórzyłem po niej.
- Zgadza się. - Kiwnęła twierdząco. - Poszukuję ludzi, którym trzeba pokazać drogę. 
- Pokazać... Drogę ? - Powtórzyłem po niej. - Co masz namyśli ? 
- Jedyną drogę do życia wiecznego. - Spojrzała w niebo. - Drogę przedwiecznego i wspaniałego Bhunivelze. 
- Bhunivelze. - Powtórzyłem po niej bez namysłu.

Co to wszystko miało oznaczać ? Najpierw moja się moja siostra. A zaraz po tym, mówi, że poszukuje ludzi do wiary w Bhunivelze. Co to ma znaczyć ?! Wtem mój szok, przerwał pojawiający się koło mnie portal Rodziny Gremory, zza którego wyłaniała się, szkarłatno-włosa Rias. 

- Rias Gremory. - Powiedziała cicho, lecz na tyle głośno, abym usłyszał. - Uwierz, w Bhunivelze, a a znajdziesz swoje miejsce w nowym świecie.

Nagle, rozłożyła swoje skrzydła i odleciała. Chciałem ją zatrzymać, lecz wciąż będąc w szoku, ciężko było mi jakkolwiek zareagować. 

- Kto to był ? - Rias, spojrzała, raz na mnie, raz... Na nią. 
- Rias... - Poważnie na nią spojrzałem. 
- Tak ? - Ujrzałem siebie w jej oczach. 

Przytuliłem ją do siebie. To był odruch. Cieszyłem się, że się akurat pojawiła.

- Jhin... ? Co tu się zdarzyło ? Kim była ta dziewczyna ? 
- Rias. - Wciąż trzymałem ją w swoich ramionach. - Potrzebuję spotkać się z Lucyferem i to natychmiast.
- Ale... Co się dzieję ? - Wciąż mnie naciskała. 
- Obiecuje Ci wszystko wytłumaczyć, ale proszę przenieś mnie do niego.

Mierząc mnie wzrokiem. Przystała na moje żądanie. Widziałem jej niechęć, lecz... Nie było czasu na gadanie. To co ujrzałem... To kogo ujrzałem, wywróciło wszystko dosłownie do góry nogami. Lucyfer miał plan tak ? Oby czym prędzej go realizował. Bo w głowie, wszystko zaczyna mi się układać w jedną całość. Obym jednak się mylił, choć sugerując się jej słowami, apropo poszukiwania ludzi, w celu uwierzenia w Bhunivelze. Może zwiastować to powolny kres...

....
...
..
.

Dom rodziny Gremory....

Lucyferze... Oby Twój plan był gotowy. 


===============
Wstawka od Autora:

Hej wszystkim, przechodząc do sedna; 
Rozdziały jak pewnie widzicie, nieco już odbiegają od głównej fabuły, lecz nie martwcie się, jest to zabieg celowy. Nieco chcę uciec od trzymania się, Anime, ale żeby nie było, do niej wrócimy. W każdym razie, mam nadzieję, że wam się do tej pory podoba... ( Oby ) A na razie, dziękuję, że jesteście. Mimo tak długich przerw. 
Widzimy się w kolejnym rozdziale. 
Jeszcze raz, dziękuję, że jesteście !

* Highschool DxD: Jhin *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz