Shu x reader | Opowieści |

611 40 2
                                    

Dla Glizda-Ludzka

Ściąga: 

[T/i] - twoje imię

[I/p] - imię przyjaciółki

Siedziałam znudzona w salonie mojej przyjaciółki czekając aż wróci z laptopem. Dzisiaj jest Halloween i postanowiłyśmy obejrzeć kilka horrorów. 

- Już jestem! I znalazłam coś lepszego niż tandetne horrory! - odparła szczęśliwa. Rzuciła mi na kolana grubą, ciężką książkę a laptop położyła na stoliku przede mną. 

- Jeny, coś ty mi tu za cegłę przyniosła? - spytałam podnosząc przedmiot z kolan. 

- Ostatnio zgarnęłam na jakimś targu staroci. Są tu fajne historyjki. Możemy kilka przeczytać - odpowiedziała. Przewróciłam oczami i oddałam jej książkę. 

- Ja nie będę tego czytać - mruknęłam otulając się kocem. Ułożyłam się wygodniej na kanapie a dziewczyna usiadła przede mną na podłodze tak, żebym widziała tekst.

- To ja poczytam. Chyba lepszy pomysł niż nudzić się na jakichś tanich filmach, nie? - zapytała. Nie mogłam się nie zgodzić. Pewnie w końcu byśmy posnęły a tak to coś się będzie dziać. 

- No to czytaj - odparłam opierając się o podłokietnik. 

- Opowieści są o potwornych czynach pewnego rodzeństwa wampirów. Mieszkańcy miasta jednego dnia znaleźli ogromną rezydencję na obrzeżach miasta - zaczęła czytać - ukrytą w lesie i wydawało się, że nie była zamieszkana. Jedna odważna dziewczyna wybrała się, żeby sprawdzić wnętrze. Poznała sześciu mieszkańców, których opisała w następnych częściach. Robi się ciekawie, prawda? - spytała i spojrzała na mnie. 

- Rezydencja ukryta w lesie, której nikt dotąd nie widział i tajemnicze istoty ludzkopodobne, które tam mieszkają? Rzeczywiście ciekawe jak nie wiem - mruknęłam, ale dziewczyna tylko się zaśmiała. 

- Daruję ci opisy jej drogi do rezydencji i zacznę od pierwszej godziny. Godzina pierwsza. Dziewczyna weszła do rezydencji rozglądając się wokół siebie. Przed nią były duże schody a na ich szczycie leżała jakaś postać. Nie ruszała się nawet oddychając. Można by uznać ją za posąg. Nastolatka weszła po schodach i kucnęła obok postaci. Chciała jej dotknąć, ale postać szybko złapała jej rękę. "Nie próbuj" usłyszała cichą przestrogę. Zrozumiała, że przed nią jest młody mężczyzna. Jego oczy nagle zaczęły się w nią intensywnie wpatrywać a ona nie mogła zrobić żadnego ruchu. "Przepraszam" szepnęła, bo nic więcej nie mogła zrobić. Głos utknął w jej gardle. Chłopak zamknął oczy a ona upadła na schody przerażona. Otarła rękę przez przypadek i kilka kropel krwi wydostało się z jej przedramienia. Gdy to sobie uświadomiła, była na dole schodów a nad nią opierał się blondyn. "Twoja krew pachnie smakowicie" powiedział z małym uśmiechem. Przez jego spojrzenie znowu nie mogła zrobić ruchu... - czytała, ale przerwałam jej. 

- Nudy. Po prostu wlazła do domu pełnego wampirów. Ale mi straszne - mruknęłam wstając z miejsca.

- No weź, nie posłuchasz do końca? Miałyśmy razem spędzić tą noc  - odparła. 

- To przecież możemy się przejść a ty będziesz czytać dalej po drodze - powiedziałam. [I/p] zgodziła się niechętnie i razem ubrałyśmy się do wyjścia. Moja przyjaciółka wzięła książkę do ręki. Wyszłyśmy z domu. 

- Czytam dalej - oznajmiła a ja skinęłam głową na zgodę. Muszę to jakoś przecierpieć. 

- Dobra, czytaj, co ten gość jej zrobił - odpowiedziałam. Ona tylko przekartkowała w ciszy książkę. 

- Generalnie to on napił się trochę jej krwi, trochę ją postraszył i puścił na łaskę swoich pięciu braci - streściła. 

- Powinniśmy to gdzieś zgłosić, żeby to bardziej rozpowszechnili. Po prostu genialne są te opowiadania - mruknęłam a ona walnęła mnie lekko z łokcia. 

- Przestań się nabijać. To naprawdę jest straszne. Tu piszą, że trojaczki zabiły swoją matkę - odparła. 

- Jakie znowu trojaczki? Mówiłaś, że jest ich szóstka - powiedziałam zwracając na to uwagę. Zaczyna mi się to mieszać.

- Cała szóstka jest przyrodnim rodzeństwem. Są trojaczki, dwoje braci i jedynak. Znaczy tak jakby. No wiesz o co mi chodzi - odparła a ja skinęłam głową na potwierdzenie. 

- Chyba wiem. A ta rezydencja zawsze tu stała? - spytałam wskazując na budynek niedaleko. [I/p] złapała moje ramię. 

- Nie, ale to jest jak w tej książce. Musimy iść dalej - powiedziała przerażona. Zaśmiałam się cicho. 

- Chodźmy tam zobaczyć. Jak się kończy ta opowieść? - spytałam i pociągnęłam ją w stronę tajemniczej rezydencji. Trochę się stawiała, ale w końcu udało nam się stanąć przy bramie. 

- Nie mam pojęcia, ale nie chcę sprawdzać w książce a co dopiero na sobie - odparła. 

- No weź, nie mów, że serio wierzysz w te historyjki z książki. To tylko wymyślone historie. Widziałam tą rezydencję kilka razy, ale nie miałam czasu, żeby zobaczyć czy jest pusta. Może akurat trafimy na kogoś fajnego? - powiedziałam starając się nie roześmiać. W końcu jest Halloween a ona chciała się bać, więc zamierzam tam wejść i zafundować jej dreszczyk emocji. 

- A jeżeli na jakiegoś szaleńca? - spytała. Przewróciłam oczami i otwarłam bramę. 

- Chciałaś zrobić coś ciekawszego niż nudne filmy. Wejdź tam ze mną - powiedziałam z uśmiechem. Zrobiłam krok na teren rezydencji.

- Widzisz? Jestem tu i nic się nie stało - dodałam, ale dziewczyna zaczęła się cofać i pokazała mi, żebym się obróciła. Tak też zrobiłam. Stanęłam twarzą w twarz z wysokim blondynem patrzącym prosto na mnie. 

- Nadal mogę się ruszać, więc ta książka nie jest prawdziwa - odparłam do [I/p] i pomachałam ręką. 

- Książka? - spytał chłopak a ja skinęłam głową na potwierdzenie. Spojrzałam na moją przyjaciółkę. 

- Będziesz łaskawa tu podejść i pokazać swoją księgę wiedzy? - zapytałam z uśmiechem a ona podeszła przerażona i podała chłopakowi trzymany przedmiot. Złapałam ją za rękę, ale nawet nie drgnęła. 

- Chyba rozumiem, to działa na nią, bo w to wierzy? - zapytałam go. Blondyn tylko otworzył książkę i zaczął ją przeglądać. W tym momencie moja przyjaciółka zaczęła się cofać. 

- [T/i], musimy iść - powiedziała cicho i zaczęła się wycofywać. Zrobiłam krok do tyłu pod wpływem jej pociągnięcia. 

- Ona zostaje - odparł blondyn i złapał moją rękę. Nie sądziłam, że kiedyś dwie osoby będą się o mnie szarpać. Albo raczej mną. 

- Nawet nie wiemy jak masz na imię. Jak mogę ją tu zostawić? - spytała 

- Shu Sakamaki - przedstawił się i odwrócił się w stronę budynku. Był silny i nawet przy zapieraniu się [I/p], dał radę zaciągnąć nas obie do rezydencji. 

- Ta książka jest prawdziwa? - zapytałam z ciekawości. Nie mogłam się powstrzymać. Może to dla niektórych byłby szok, ale mnie to fascynuje. 

- Po części - mruknął. 

- Opowiesz nam? Znam tylko trochę jednej historii - odparłam i za to zarobiłam w głowę od mojej przyjaciółki. Spojrzałam na nią zła. 

- Musimy stąd iść a nie spoufalać się z... - powiedziała cicho patrząc na Shu. Lekko pobladła czyli chyba na nią patrzy. 

- Przecież to nie jest nudne tak, jakbyśmy normalnie spędzały Halloween. Poznajmy naszych sąsiadów [I/p] - odpowiedziałam. Dziewczyna puściła mnie. 

- Zwariowałaś. Ja stąd idę. Mam zamiar żyć - oznajmiła i wyszła z rezydencji. Spojrzałam na niego. 

- Nie martw się, przeżyjesz - odparł. Zaśmiałam się cicho.

- Mam nadzieję, bo jeszcze muszę coś zrobić w życiu - powiedziałam. Poszłam za nim do salonu, gdzie razem przejrzeliśmy księgę z opowiadaniami. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz