Ruki x OC | Skrywanie siebie |

292 26 3
                                    

Dla PatixaLovic 

POV. Ruki

Siedziałem w swoim pokoju czytając książkę, którą odebrałem dzisiaj rano. Jest bardzo wciągająca i ze względu na to, że tylko Iyumi była w domu, mogłem sobie pozwolić na taki relaks, gdzie mogłem czytać do oporu. Ona rozumie to, że czasem potrzebuję takiego czasu dla siebie i nie przeszkadza mi bez powodu. I tak też było tym razem, gdy zapukała do moich drzwi. Uniosłem wzrok a białowłosa weszła do środka trzymając wielką tacę. 

- Hej. Wiem, że nie lubisz, jak ci się przeszkadza i wiem, że nie potrzebujesz jedzenia, ale przygotowałam kolację. Byłoby miło, gdybyśmy razem zjedli skoro tylko my jesteśmy w domu - powiedziała z uśmiechem. Zaznaczyłem zakładką miejsce, w którym skończyłem czytać. 

- Z chęcią zjem z tobą - zgodziłem się i wstałem z fotela. Podstawiłem stolik na kółkach, żeby dziewczyna mogła postawić tacę. Przyniosłem również krzesła. Razem usiedliśmy do posiłku. 

- Ruki... - zaczęła niepewnie a ja uniosłem głowę, żeby przekazać jej uwagę. 

- Co się stało Iyumi? - spytałem 

- No bo zawsze ktoś jest w domu w nocy a dzisiaj będziemy sami. Może mogę spać z tobą? - zapytała cicho. Była przy tym tak urocza, że niemal się zachłysnąłem. 

- Możesz - odpowiedziałem odwracając głowę w bok. Odkaszlnąłem krótko. 

- Naprawdę? Dziękuję! - powiedziała szczęśliwa wstając z miejsca. Podeszła do mnie i przytuliła się. Pogłaskałem ją po plecach. Mam okazję, żeby nacieszyć się chociaż przez moment jej zapachem.

- No nie ma za co Iyumi. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra i zrobię wszystko, co mogę dla ciebie - odparłem. Mógłbym nawet stać się twoim partnerem a nie tylko bratem.

- Wiem Ruki. Cała wasza czwórka jest naprawdę nieoceniona - powiedziała szczęśliwa odsuwając się.

- To po zjedzeniu idź się przygotować - poleciłem jej, gdy wróciła na miejsce.

- Tak jest kapitanie! - krzyknęła radosna i zaśmiała się. Wróciła do jedzenia. Na co ty się idioto zgodziłeś? Z jednej strony dobrze, bo będzie blisko i będzie zadowolona a z drugiej zakochasz się jeszcze mocniej a ona uważa mnie za brata. Jak można z tego wybrnąć? Czy w ogóle się da?

Reszta posiłku minęła nam w ciszy. Dziewczyna pobiegła się przebrać a ja zniosłem tacę z naczyniami do kuchni. I tak tylko ja to sprzątam, więc mogę zrobić to rano przy przygotowaniu śniadania. Gdy wróciłem do pokoju, Iyumi dzielnie czekała na mnie siedząc na łóżku z książką.

- Zobacz! Możemy razem poczytać do spania! - odparła zadowolona ze swojego pomysłu.

- Mam ci czytać, jak małemu dziecku? - spytałem unosząc brew. Nie, że bym tego nie zrobił, ale muszę się trochę z nią podroczyć. Od razu białowłosa wydęła policzki niczym prawdziwe dziecko i założyła ręce na piersi.

- Nie jestem małym dzieckiem a to nie jest bajka tylko kryminał z elementami horroru. Czegoś takiego nie dałbyś dziecku - odpowiedziała i wstała z miejsca. Podeszła do mnie z uśmiechem.

- To co, poczytamy? - spytała. Skinąłem głową na potwierdzenie. Od razu zostałem pociągnięty na swoje łóżko.

- Poczekaj chwilę - odparłem i zdjąłem buty oraz marynarkę. Tak umiejscowiłem się na łóżku, żeby opierać się o zagłówek a Iyumi przyjęła wygodne ułożenie tuż obok. Wtuliła się w mój tors i położyła mi książkę na brzuchu.

- Czytaj Rukiś! - odparła szczęśliwa. Powstrzymałem westchnięcie. Okryłem dziewczynę kocem i wziąłem książkę do ręki. Otworzyłem na pierwszej stronie zaczynając czytać. 

Na moje szczęście Iyumi zasnęła już po kilku stronach. Mogłem w ciszy obserwować jak miarowo oddycha przytulona do mojej piersi. To jest widok, który z chęcią przygarnąłbym każdej nocy. Jest przeurocza. Westchnąłem ciężko. Przecież nie będę w stanie jej wyznać uczuć. Nie dam rady. Delikatnie podniosłem się z miejsca i podłożyłem jej zwiniętą kołdrę, żeby miała do czego się przytulać. Wziąłem rzeczy na przebranie z szafy. Spojrzałem na nią jeszcze raz i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic przed pójściem spać. Po powrocie do pokoju, położyłem się do łóżka obok białowłosej. Ona jakby od razu wyczuła i przysunęła się bliżej do mnie. 

- Ruki... - mruknęła przytulając się. Objąłem ją, bo raczej jej nie ucieknę. 

***

Przygotowałem śniadanie, jak co rano dla wszystkich. Postawiłem wszystko na stole w jadalni. Chciałem uniknąć spotkania z pewną damą. Reszta wróciła nad ranem, więc zapowiedziałem im, że mają najpierw zjeść a potem mogą iść spać. Oczywiście zazwyczaj nie idzie po myśli. Do pomieszczenia weszła Iyumi. Przeciągała się zaspana. Była pierwsza. Założyłbym się, że Kou, Yuma i Azusa po prostu zasnęli. 

- Dzień dobry Rukiś... Jak zawsze śniadanko zrobione, dziękuję. Jesteś najlepszy - odparła z uśmiechem. Uśmiechnąłem się słabo. 

- Nie ma sprawy - mruknąłem i wróciłem do kuchni. Piękna jest taka zaspana. Jednak nie spodziewałem się, że przyjdzie za mną do pomieszczenia. 

- Ruki, ja znam prawdę. Powiedz mi prosto z mostu - powiedziała. Oparłem się o blat.

- Iyumi, nie wiem o czym mówisz, ale idź zjedz śniadanie - odparłem błagając w myślach, żeby poszła. 

- Nie. Masz mi to natychmiast powiedzieć - zażądała. Spojrzałem na nią przez ramię. 

- Tak, zakochałem się w tobie. I nic nie mogę z tym zrobić - szepnąłem, bo głośniej by mi to nie przeszło. 

- Wow, Ruki. Widać, że ci to ciążyło, bo ja chciałam dać ci ochrzan, że dodałeś chili do tostów i omleta. Dobrze wiesz, że nie lubię ostrego jedzenia - odpowiedziałam po chwili. Jak nigdy poczułem przypływ złości i frustracji. Z pomocą wampirzej szybkości wydostałem się z kuchni. Najbardziej żenujący moment w moim życiu. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz