Shu x reader | Posiłek |

189 17 1
                                    

Dla RevertereAdMe 

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/p] -imię twojej przyjaciółki

Jęknęłam znudzona idąc za paroma dziewczynami z mojej klasy. Wymyśliły sobie, że skoro jest Halloween to mogą normalnie wejść na teren rezydencji udając, że zbierają cukierki a przy okazji zakręcić się wokół tego, kto im otworzy. Dłoń [I/p] wylądowała na moim ramieniu w geście wsparcia. Obie nie chciałyśmy tam iść, ale zostałyśmy zmuszone. 

- Daj spokój [T/i]! Jedno zapukanie do nich i powiedzenie "cukierek albo psikus" chyba nic złego ci nie zrobi, co? - spytała jedna z dziewczyn, która musiała usłyszeć mój jęk. 

- Może i nie, ale czemu musimy tam iść? Przecież jest tyle historii, że po zmroku słychać tam krzyki bólu i takie tam. Zwłaszcza teraz, kiedy każdy dodaje swoje trzy grosze - odparłam znudzona. 

- Albo to nie są krzyki bólu tylko inne~ - rzuciła inna a wszystkie zaczęły się śmiać. Pokręciłam głową z dezaprobatą. W końcu dotarliśmy pod rezydencję. Brama była lekko uchylona, więc żadna, poza mną i [I/p], nie miała większych oporów, żeby po prostu wejść. W oknach na parterze świeciły się idealnie wyrzeźbione dynie, które wyglądały upiornie. Mogę sobie tylko pogratulować. 

- Uroczo to wygląda, nie sądzicie? - zapytała moja przyjaciółka patrząc na całą lekką dekorację z zewnątrz. Grupka dziewczyn tylko zgodnie pokiwały głowami. Po szybkich poprawkach z ich strony, najodważniejsza zapukała do drzwi. Chwilę stałyśmy w ciszy nasłuchując kroków. Otworzył nam Reiji, który miał na sobie pelerynę jak ze sztampowego wizerunku hrabiego Draculi. Zagryzłam wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Zwłaszcza kiedy wampir posłał mi niemal zabójcze spojrzenie. 

- O co chodzi? - spytał cedząc słowa przez zęby. Musiałam się mocno uszczypnąć, żeby się nie roześmiać na głos. 

- Cukierek albo psikus! - zawołały chórkiem. Przewróciłam na to oczami. Okularnik udawał przez chwilę, że myśli. 

- Może być psikus. Ale to my wam go zrobimy - odpowiedział stając tak, żeby mogły wejść do środka. Prawie pisnęły z ekscytacji i szybko wślizgnęły się do środka. Głupie. Bez zastanowienia ładują się w paszczę lwa. 

- Zapraszam do salonu - odparł brunet zamykając za mną drzwi. Wskazał ręką kierunek a one pognały tam zostawiając mnie i [I/p]. Spojrzeliśmy się na siebie. 

- Nie trudno było je namówić. W zasadzie same chciały tu przyjść - stwierdziła moja przyjaciółka wzruszając ramionami a ja skinęłam na potwierdzenie jej słów. 

- Zrobią więcej pożytecznego, jak ich nie będzie. Przynajmniej nie będą się nam naprzykrzać - powiedział. W trójkę weszliśmy do salonu. Ta scena mogłaby być niezłym wstępem. Każda praktycznie znalazła któregoś z braci dla siebie. Nawet do Shu dwie się przyczepiły. Zniesmaczyło mnie to trochę. Niby tylko leżał i nie zwracał na nie uwagi, ale i tak. Ble. 

- Widzę, że psikus się rozpoczął. Także myślę, że i czas rozpocząć posiłek - odparł Reiji. Odwróciłam się bardziej do niego, żeby nie musieć patrzeć na ten widok, ale dźwięk pozostaje niezmiennie straszny. [I/p] mogła normalnie się do niego przytulić przynajmniej a ja za każdym razem mam dreszcze. Zrobiłam krok w stronę wyjścia, ale nie mogłam go opuścić. Czułam, że mam gęsią skórkę słysząc te piski jak od zarzynanego zwierzęcia. 

- Czemu zawsze to musi być takie głośne? - spytałam siebie półgłosem starając się jakoś zatkać uszy. Niewiele to dawało, ale zawsze coś. Po chwili usłyszałam rozmowę Reiji'ego z którymś z braci. Poczułam wokół swojej talii ramię, które popchnęło mnie do wyjścia z salonu. Kiedy stanęliśmy w holu, spojrzałam wokół siebie. Byłam z [I/p] i Shu. 

- Już lepiej? - zapytała dziewczyna. Było widać, że zniosła całą rzeź lepiej niż ja. Skinęłam głową na potwierdzenie. 

- Trochę. Dalej jednak nie przyzwyczaiłam się do dźwięków. To zawsze jest najgorsze - odpowiedziałam wzdychając. Wampir oparł mnie o swój tors. Pozwoliłam sobie przymknąć oczy na chwilę a na głowie poczułam jego dłoń. 

- Kiedyś przywykniesz. A teraz chodź, odpoczniesz w gościnnym. Mogę z tobą zostać aż nie zaśniesz - zaoferowała [I/p]. 

- Ja zostanę - odparł blondyn.  

- To naprawdę miłe z waszej strony, ale chyba nie zasnę na razie. Nadal dudnią mi w uszach te piski. Wolałabym chyba posiedzieć na balkonie lub w ogrodzie - powiedziałam. Chciałam odłączyć się od nich i iść sama, ale Shu od razu ruszył ze mną. Jego wzrok nie pozwolił mi nawet zaprzeczyć. Razem przeszliśmy na tył rezydencji. Usiadłam na ziemi a wampir tuż obok mnie. Oparłam się o mur a chłopak od razu złapał moją dłoń. Uśmiechnęłam się lekko. 

- Ale jeśli napiłeś się z oby dwóch to ci nie daruje - rzuciłam opierając się o jego ramię. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz