[5/5] Na ratunek - Ayato Sakamaki

219 10 0
                                    

! Praca konkursowa a zarazem wygrana __nie_wiem__ ! 

Schyłek drugiej wojny światowej. Brutalny czas, gdzie to człowiek zabija swego brata. Toczą się walki, żądza władzy doprowadza ludzkość to rzeczy wręcz absurdalnych. Pokój zostaje zakłócony, niebezpieczną grą na śmierć i życie. W takim razie dlaczego młoda kobieta postanawia się zaciągnąć do wojska, do okrutnego miejsca gdzie krucha duszyczka nie przetrwałaby, ani minuty.

Maria Davies to sanitariuszka, która z własnej, oddanej jej woli wstąpiła do wojska, gdzie ze względu na przekonania i wielką wiarę w Boga, odmawia noszenia broni i zabijania wrogów.

Człowiek człowiekowi bratem być powinien, nie wrogiem.

Traktowana z nieufnością i pogardą, oskarżona o tchórzostwo nie poddaje się w jakże ciężkiej walce o życie innych.

Bowiem „Gdy inni będą odbierać życie, ja będę je ratować".

Rozpoczyna się amerykański desant na Japonię o wyspę Okinawa. Jej zajęcie ma kluczowe znaczenie, albowiem zdobycie wyspy może oznaczać ostateczną klęskę Japonii, oraz zapanowanie chwilowego pokoju, za którego ludzkość wręcz na kolanach błaga Boga. Wiele uznaje to jako poniżanie się i brak jakiejkolwiek wartości samych siebie, takie samo zdanie miał nijaki Ayato Sakamaki. Uznawany przez cały szereg przeciwnika, jako potwora bez duszy. Mężczyzna bowiem zaliczał się do osób „idących po trupach do celu", nie zważając na krzywdę swoją i innych. Wszystko jest w porządku, o ile istnieje cel, po który można sięgnąć.

Cóż, normą ludzką jest klęska. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, nie zawieramy boskiej wiedzy na temat siebie jak i drugiego człowieka. Posiadamy słabości i są one czymś naturalnym, spodziewanym i potrzebnym. Trzeba się nauczyć ponosić porażki. Nie można stworzyć nic nowego, jeżeli nie potrafi się akceptować pomyłek...

Maria biegła prosto przed siebie na polu bitewnym. Została jako jedyna aby znaleźć i pomóc rannym, jej cały oddział ewakuował się z ziemi na okopy, po kolejnej nie udanej próbie odbicia Okinawy. Wielu nazywało ją wariatką. Nie była jakoś szczególnie mile widziana w swoim oddziale. Jednak mimo tego nie wycofała się z walki o życie. Widząc okropność wojny nie była w stanie zrezygnować. Tak wielu ludzi cierpiało... Robiła wszystko co w jej mocy, aby uratować jak największą liczbę osób, nawet z przeciwnej strony konfliktu. Nie mogła znieść agonii wymalowanej na ich twarzach.

-Panie Boże, Proszę pomóż mi uratować jeszcze jednego.- błagała pod nosem, już po raz kolejny. Ryzykowała swoim życiem, co z jednej strony było nieodpowiedzialne z drugiej niewiarygodne. Jednak taka właśnie była Maria. Zawsze stawiała dobra innych ponad swoje. Była ślepa na realia i bezinteresowna dla ludzi. Od zawsze chciała zostać lekarzem, ale gdy wybuchła wojna straciła taką możliwość. Dlatego wstąpiła do wojska, aby dać nadzieję ludziom na przetrwanie... Gdy cały świat rozrywa się na strzępy, potrzebny jest ktoś, kto spróbuje poskładać to wszystko do dobra.

Młody mężczyzna opierał się o drzewo, trzymając się za krwawiący bark. Nie dowierzał tego, że ktoś mógłby go postrzelić, do tego kurz w powietrzu spowodowany wysadzaniem bomb, opadał na przeciętą skórę, tworząc większy ból. Po już kolejnej wygranej bitwie cały jego oddział ewakuował się do bunkrów. Został sam, wykrwawiając się na śmierć. Ayato nienawidził bólu, więc pomimo swojego pesymistycznego nastawienia, w głębi duszy miał nadzieje, że zjawi się ktoś kto zakończy jego męczarnie.

Nadzieja...to uczucie bardzo potrzebne, a zarazem tak bardzo złudne. Wielkie niespełnione nadzieje mogą odwrócić się przeciwko nam, wtedy przyniosą nam tylko żal i smutek. Czy zatem warto mieć nadzieję i być optymistą? A może lepsza jest trzeźwa ocena sytuacji chłodny racjonalizm?

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz