Dla The_frost_heart
Ściąga:
[T/i] - twoje imię
Szłam ostrożnie po popękanym chodniku i co chwilę poprawiałam sukienkę, którą miałam ubraną. Przede mną dumnie kroczył Kou a obok Azusa, który co jakiś czas podtrzymywał mnie, żebym się nie przewróciła.
- Ty jesteś absolutnie pewny, że klub to dobry pomysł? - spytałam blondyna. Swoją drogą to on wybrał mój ubiór i zresztą Azusy też.
- Wręcz doskonały MNeko-chan! Nauczę mojego braciszka, jak rozmawiać z dziewczynami i w końcu nie będzie samotny - odpowiedział. Już chciałam coś odpowiedzieć, ale znowu mój obcas zjechał między pęknięcia i poleciałam do tyłu. Na szczęście zielonowłosy czuwał. Złapał mnie zanim zdążyłam sobie coś zrobić. Uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Dzięki - powiedziałam. Tym razem wampir objął mnie w pasie.
- Te buty... to chyba... nie najlepszy... pomysł - odparł.
- No nawet bardzo, ale przemów mu do tej blond głowy. No nie da się - mruknęłam.
- Zresztą, po co ja wam tu? - spytałam głośniej idola. On tylko spojrzał na nas przez ramię.
- Bo nikt inny nie zgodził się nam towarzyszyć - odpowiedział lekko. Westchnęłam ciężko. Po chwili stanęliśmy przed budynkiem. Kou pogadał z ochroniarzem i dostaliśmy papierowe opaski, które stanowiły przepustkę. Weszliśmy do środka. Od razu uderzyła we mnie ogłuszająca muzyka oraz ciężki zapach papierosów, alkoholu i potu. Miałam ochotę wyjść stamtąd i w ogóle tu nie wracać. Nigdy.
- Chodźcie na parkiet - powiedział blondyn i pociągnął nas oboje. Sprawnie przedzierał się między ludźmi, żeby wyjść na wolny kawałek parkietu. Okręcił mną kilka razy tak, że prawie poplątały mi się nogi. Na szczęście zainteresował się jakąś dziewczyną a ja wpadłam w objęcia Azusy. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Cały czas dzisiaj mnie ratujesz, dziękuję - odparłam.
- Skoro już... tu jesteśmy... to może zatańczmy... - zaproponował trzymając ręce na mojej talii. Skinęłam głową na zgodę.
- Czemu nie? - odpowiedziałam z małym uśmiechem. Piosenka się zmieniła na nieco wolniejszą. Schowałam się w objęciach wampira przed wygłodniałymi spojrzeniami innych mężczyzn.
- Jak wrócimy do domu to spalę tą sukienkę - odparłam. W odpowiedzi usłyszałam tylko cichy śmiech. Chłopak złapał mnie mocniej.
- Ładnie w niej... wyglądasz - powiedział. Spojrzałam na niego, ale nie zdążyłam zareagować, ponieważ Kou do nas podszedł.
- Świetnie, że się rozruszaliście! Chodźcie, trochę was rozgrzeję i ruszycie na łowy - prawie krzyczał, bo ledwo było słychać. Złapał nas i poprowadził do jakiegoś stolika. Czekały tam przekąski oraz kilka kieliszków z kolorowymi płynami.
- Siadajcie! Zaraz przyjdą inne niespodzianki - oznajmił blondyn. Usiadłam niepewnie a obok mnie Azusa. Złapałam go dyskretnie za rękę, żeby poczuć się pewniej. Kou umiejscowił się naprzeciw nas.
- Do dna kochani! - powiedział podsuwając nam kieliszki.
- A teraz Azusa, słuchaj uważaj moich rad - zaczął, ale ja przestałam go słuchać. Patrzyłam na dziwny płyn przede mną. Wyglądał podejrzanie, pachniał podejrzanie i nawet nie chciałam tego pić, ale czułam, że powinnam, żeby chociaż trochę się rozluźnić. Wzięłam szklankę do ręki i zajrzałam do środka. Jednak zanim uniosłam ją do ust, czyjaś dłoń zakryła mi drogę do niej.
- Lepiej nie... pij tego... - odparł Azusa. Dopiero teraz zorientowałam się, że Kou, gdzieś poszedł. Westchnęłam i odstawiłam napój.
- Wiesz, chciałam tu przyjść, żeby cię wesprzeć, ale chyba nie potrafię tego zrobić. Poza tym, wszyscy się na mnie gapią, jakby chcieli mnie przelecieć - mruknęłam. Wampir pogłaskał mój policzek zwracając na siebie mój wzrok.
- To bardzo miłe... Lepiej wracajmy... do domu... - odpowiedział.
- Cieszę się, że tak mówisz. Mam nadzieję, że Kou nie będzie zły, ale ja tu dłużej nie wytrzymam - odparłam. Oboje wstaliśmy z miejsca. Chłopak okrył mnie swoją marynarką, żeby nikt więcej nie skanował mojego ciała. Uśmiechnęłam się lekko. Objął mnie w pasie i razem ruszyliśmy, żeby poszukać wyjścia.
- A gdzie wy, przepraszam bardzo, idziecie? Azusa, miałeś przetestować moje rady - usłyszeliśmy blondyna za sobą.
- To właśnie... robię... Ale po... swojemu... I z dziewczyną... która naprawdę... coś dla mnie... znaczy... - wyjaśnił zielonowłosy przyciskając mnie bliżej siebie. Kou zrobił dziwną minę.
- No tak, rozumiem. Miłej zabawy, ja jeszcze tu trochę zabawię, więc nie czekajcie na mnie w domu - oznajmił i poszedł. Spojrzałam na Azusę, ale on tylko ruszył w dalszą drogę razem ze mną. Wyszliśmy z klubu.
- Za chwilę... przyjedzie limuzyna... - odparł. Skinęłam głową i oparłam się o jego ramię.
- Co ci nagadał Kou? - spytałam chcąc zabić ciszę. Wampir pogłaskał mnie po ramieniu.
- To nieważne... bo mam już... tą dziewczynę, którą... chcę mieć... I pasuje mi... tak, jak jest... teraz - odpowiedział. Uśmiechnęłam się lekko. Uroczy jest.
- I rozumiem, że nie powiesz mi, która to - mruknęłam. Zaśmiał się cicho.
- Wiesz... Mógłbym stać wieczność... tak, jak teraz... Z tobą... - powiedział. Limuzyna podjechała, ale ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ze mną? Czyli, że mógłbyś wiecznie stać na mrozie mając przy sobie zmarzniętą nastolatkę? - spytałam a on tylko skinął.
- Tak, ale wolałbym,... żeby nie było... ci zimno - odpowiedział. Wprowadził mnie do limuzyny. Tam, również się do niego przytuliłam się.
- Teraz jest świetnie - stwierdziłam przymykając oczy. Poczułam, jak otula mnie ramionami i mocno przytula do siebie.
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots 2
FanfictionCzęść 2 shotów z Diabolik lovers. Przed zamówieniem proszę zapoznać się z zasadami zamówienia. Okładkę wykonała: @25_WeLka_05