Ruki x Felicias cz.4 | Festiwal |

511 26 5
                                    

Dla -taexnd

POV. Felicias

Siedziałam w kuchni i czekałam na Ruki'ego. Dzisiaj w mieście jest festiwal i chcemy się na niego wybrać. W sensie bardziej ja chcę, ale nie pójdę bez mojego wampirka. W dodatku to ma być festiwal światła, więc odbywa się w nocy. Mają być fajerwerki i jeszcze różne inne atrakcje. 

Na szczęście po chwili przyszedł Ruki, ale miał coś w rękach. Położył to przede mną na biurku i wtedy zobaczyłam, że to małe pudełeczka z farbkami oraz patyczki higieniczne.

- Pomalujemy się? Będzie fajnie a Kou i jego dziewczyna już to zrobili. Co ty na to? - spytał. Zaśmiałam się cicho. 

- No jasne. To znaczy, że będę mogła pomalować ciebie? - zapytałam. Skinął głową na potwierdzenie. Uśmiechnęłam się szeroko. Wziął krzesło i usiadł naprzeciw mnie. Wziął patyczek i zanurzył w różowej farbce. Czułam, jak maluje mi małe serduszka na policzkach. Innymi kolorami zrobił mi również pionową kreskę na nosie, małą koronę z lewej strony czoła i kilka kropek przy oczach. Łaskotały mnie jego ruchy, więc musiał mnie co chwilę uspokajać, bo śmiałam się pod nosem. 

- Piękne arcydzieło gotowe. Twoja kolej na malowanie - odparł. Podał mi farbki i zamknął oczy. Uśmiechnęłam się lekko. Zrobiłam mu po dwie poziome kreski na policzkach, dwie pionowe na brodzie i czole oraz jedną na nosie tak, jak on mi. 

- Chyba będzie dobrze - powiedziałam. Wzięłam wszystkie zużyte patyczki i wyrzuciłam je do kosza. Umyłam ręce z resztek farbki. 

- Możemy iść? - spytał. Skinęłam głową i wzięłam go za rękę. Razem wyszliśmy z rezydencji. Przeszliśmy do limuzyny, gdzie czekała cała reszta. Pojechaliśmy na miejsce. 

***

Wiele ludzi. To pierwsze co da się zauważyć, ale nie jest tak źle, bo cały festiwal jest organizowany na ogromnej powierzchni. Nie ma takie ścisku. Poza tym atmosfera jest niesamowita. Mam wrażenie, że tylko noc powoduje całą odczuwalną wyjątkowość całego festiwalu. Dopiero po przyjeździe na miejsce zobaczyłam, że farbki, które przyniósł Ruki, są fluorescencyjne. Wszystkie nasze malunki na twarzach zaczęły świecić. Oprócz tego kupiłam sobie świecące pałki i oglądaliśmy trochę pokaz laserowy, który ma być przez całą noc. To wszystko robi wrażenie. 

Zabawa jest świetna. Grałam na straganach i wygrałam kilka pluszaków. Rozdałam je dzieciakom, które nie miały tyle szczęścia, żeby je zdobyć. Ja miałam frajdę z wygrywania ich a one będą miały ją z zabawy nimi. 

W pewnym momencie Ruki chwycił mnie za rękę. Chciałam jeszcze iść pograć na straganie, ale nici z tego. 

- Chodź, idziemy jeszcze gdzieś - powiedział. 

- Dobra, ale wezmę sobie coś na przegryzkę - odparłam pokazując na stanowisko z jedzeniem. Udało mi się zaciągnąć tam wampira mimo, że okropnie się gdzieś spieszył. Ale nawet sam kupił mi kilka kulek takoyaki na patyczku. Ucieszyłam się, ja małe dziecko. Wzięłam je od niego i zaczęłam jeść. 

W tym samym czasie, kiedy delektowałam się jedzonkiem, Ruki zaprowadził mnie pod jezioro, które znajdowało się niedaleko. Zeszliśmy na pomost i chłopak pomógł mi wsiąść do jednej łodzi. Byłam zaskoczona, ale nie protestowałam. Wampir również wstał, ale zaczął wiosłować, żeby odpłynąć od pomostu. Położyłam się do tyłu i patrzyłam w niebo na gwiazdy. 

- Feli, co ty robisz? - spytał ze śmiechem

- Leżę. Tak ładnie widać gwiazdy, kiedy jest ciemno - odpowiedziałam. 

- Za chwilę zobaczysz coś równie pięknego - odparł. Odłożyłam obok siebie patyczek i patrzyłam w niebo. Rzeczywiście po chwili zaczął się pokaz fajerwerków. Oglądałam go z uśmiechem. 

- Ale to fajnie wygląda - powiedziałam szczerząc się szeroko. Ruki przesiadł się obok mnie. Położył mi dłoń na kolanie. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam jego rękę. Splotłam nasze palce razem.

Po fajerwerkach myślałam, że to już koniec i podniosłam się. Ruki pokazał mi na brzeg, gdzie było pełno ludzi trzymających coś świecącego. To coś zaczęło się unosić do góry.

- To lampiony? - spytałam chłopaka. On skinął głową na potwierdzenie. Spojrzałam na nie z zachwytem.

- Dlatego chciałem cię tu zabrać a ty mi jeszcze, że chcesz jedzenie. Musiałem zarezerwować łódź, żebyś mogła oglądać taki pokaz - odparł. Objęłam go i przytuliłam mocno.

- Dziękuję, to naprawdę niesamowite - powiedziałam z uśmiechem. Położył mi dłoń na talii.

- Nie ma sprawy kochanie - odpowiedział i pocałował mnie w skroń. Razem oglądaliśmy lampiony przez dłuższy czas.

------------------------------

Hejka! Przepraszam, że tak długo nie było shotów, ale szkoła online daje w kość i jeszcze pomagam bratu.

(Tak, oglądałam "Zaplątani" pisząc to xD)

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz