Shu x reader | Atak |

1.2K 53 2
                                    

Dla Issy-Morgen

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Złapałam mocniej swój futerał ze skrzypcami i wzięłam głęboki oddech. Shu zgodził się na to, żeby uczyć mnie gry na skrzypcach. Mocnym argumentem było dla niego to, że znam już mniej więcej podstawy. 

Dobra, dam radę! Wejdę tam bez żadnego problemu, pouczę się gry na skrzypcach i wyjdę bez żadnego problemu. Położyłam dłoń na bramie i popchnęłam ją lekko. Otwarła się bez problemu. Weszłam na teren rezydencji. Podeszłam do budynku i zapukałam do drzwi. Otworzył mi je Reiji.

- Dzień dobry, ja przyszłam do Shu - odparłam cicho. Chłopak skinął głową na zgodę i odsunął się w wejścia. Weszłam do środka i spojrzałam na okularnika. 

- Po schodach, w lewo i piąte drzwi po prawej - poinstruował mnie. Uśmiechnęłam się lekko. 

- Dziękuję - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów. Po chwili dotarłam pod właściwe drzwi. Albo przynajmniej mam taką nadzieję. Weszłam do pomieszczenia, gdzie było pełno instrumentów. Położyłam z boku futerał. Nagle ktoś wszedł do środka.

- Shu za chwilę przyjdzie. Masz się rozłożył już i jak chcesz to możesz wziąć sobie coś do picia z kuchni - odparł Reiji. Pokiwałam głową. Gdy wyszedł, odetchnęłam z ulgą. Rozłożyłam pulpity na nuty i wyjęłam swoje skrzypce z futerału. Nastroiłam je, żeby były gotowe do gry. 

Po kilku minutach stwierdziłam, że jednak pójdę po coś do picia. Może mają jakiś sok? Położyłam instrument do futerału i ruszyłam do wyjścia z pokoju. Otworzyłam drzwi. Dziwnie cicho, ale w sumie tutaj nigdy nie było głośno. Wyszłam z pomieszczenia. Coś do mnie dobiło i upadłam na podłogę. Zobaczyłam nad sobą fioletowołosego chłopaka, który dziwnie się uśmiechał. Położył dłonie na mojej szyi. Nie wiedziałam, co się dzieje. Po chwili zaczęło brakować mi tlenu, więc zaczęłam się szarpać.

- Nic ci to nie da, to ja decyduję, kiedy cię puszczę - odparł. Na szczęście odpuścił a ja zaczęłam kaszleć biorąc głębokie oddechy.

- Nawet ładna jesteś, ne Teddy? - odparł patrząc na mnie a następnie na pluszaka, który znikąd pojawił się obok. Siedział oparty o ścianę. Chłopak złapał moją twarz zwracając ją z powrotem na siebie. 

- Nie patrz na niego, on cię nie lubi - powiedział poważnie. 

- Przepraszam... - odpowiedziałam cicho czując przerażenie. Kanato przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze. 

- Chyba przerobię cię na kolejną figurę do mojej kolekcji - odparł i nachylił się do mojej szyi. Czułam jego zimny oddech na skórze a moje serce przyspieszyło. 

- Pięknie. Niech twoje serce bije jeszcze szybciej. Łatwiej będzie cię opróżnić z krwi - powiedział z uśmiechem. Wgryzł się w moją szyję a ja krzyknęłam głośno z bólu. 

- Kanato... Proszę... - szepnęłam cicho nie mogąc wytrzymać. Wręcz czułam, jak cała krew odpływa mi z ciała. A razem z krwią cała siła. 

Po chwili ciężar Kanato został ze mnie zdjęty. Odetchnęłam cicho z ulgą. 

- [T/i], w porządku? Jak się czujesz? - spytał Shu podchodząc do mnie. Pokręciłam przecząco głową.

- Co tu się w ogóle stało? Dlaczego on pił moją krew? - zapytałam. Blondyn wziął moje ciało i wszedł do pokoju z instrumentami. Usiadł przy pianinie trzymając mnie na kolanach. Gdyby nie to, że straciłam tyle krwi to pewnie bym się zarumieniła. Spojrzałam na niego czekając, co zrobi. On patrzył na moje rany na szyi, jakby walczył ze sobą. Po chwili odchylił delikatnie moją głowę i nachylił się do mojej szyi. Polizał delikatnie skórę, na której było trochę krwi.

- Przepraszam [T/i], ale to jest silniejsze ode mnie - powiedział i wgryzł się w to samo miejsce, co jego brat. Jęknęłam głośno z bólu.

- Shu, proszę cię... Dosyć - odparłam wyrywając mu się. Zrobiłam sobie większą ranę, ale to nic. Szybko chwyciłam futerał ze skrzypcami. Zamknęłam go i wzięłam do rąk. Wybiegłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i skierowałam się do wyjścia. Nigdy więcej nie chcę tu wracać...

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz