Dla __nie_wiem__
Gdy nastaje noc, cała rezydencja Sakamaki'ch zaczyna budzić się do życia. Dzisiejszego wieczoru było tak samo. Każdy zajmował się sobą a najmłodsza z nich dopiero budziła się ze snu. Minusem lub plusem posiadania pokoju obok najstarszego z braci było to, że mogła wstawać przy dźwiękach swojego ulubionego utworu. Był on grany praktycznie codziennie.
Dziewczyna przetarła twarz patrząc na godzinę. Równo dwudziesta. Niechętnie wstała z łóżka i przeszła do łazienki, żeby się ogarnąć do szkoły. Oczywiście całą rutynę umilał jej Shu grając na skrzypcach. Nie wiedziała, czemu to robi, ale w najmniejszym stopniu jej to nie przeszkadzało. Lubiła muzykę klasyczną a taką najczęściej grał blondyn.
Najstarszy z Sakamaki'ch doskonale znał gust muzyczny ich najnowszej lokatorki a zarazem jego sąsiadki. Chciał jakkolwiek umilić jej pobyt w rezydencji, bo wiedział, że mieszkanie tutaj nie należy do najprzyjemniejszych. Zwłaszcza pod rządami Reiji'ego, gdzie wszystko musiało chodzić jak w zegarku. Według Shu, młoda arystokratka miała problemy, żeby dostosować się do nowego planu dnia. Nie wiedział, czemu miał jakiekolwiek uczucia w jej stronę, ale chciał pomóc. Stwierdził, że skoro dowiedział się przypadkowo o upodobaniach wampirzycy, to chociaż w taki sposób postara się umilić codzienność.
Isabell ubrała się w standardowe czarne jeansy i ulubioną bluzkę z falbanami. Wyjątkowo w jej głowie zaświeciła myśl, że chciałaby bliżej poznać swojego ulubionego skrzypka. Z uśmiechem i pewnością wyszła z pokoju. Już miała pukać do sąsiednich drzwi, ale jej ręka zawisnęła w powietrzu.
- Isa, co ty robisz w ogóle? - szepnęła do siebie cofając się o krok. Usłyszała, jak wampir za drzwiami ruszył w jej stronę. Spanikowała i zamiast wrócić do swojego pokoju to weszła dwie pary drzwi dalej. Znalazła się w bibliotece Reiji'ego. Dalej słysząc stukot butów, weszła dalej między regały. Tak szybko, jak myśl o jakimś bliższym poznaniu się wleciała jej do głowy, tak szybko się ulotniła. Teraz bała się konfrontacji z kimkolwiek.
- Nie złapiesz mnie! Ore-sama jest najszybszy! - usłyszała krzyk Ayato. Jednocześnie drzwi otworzyły się z hukiem i czerwonowłosy wbiegł ze śmiechem prosto do biblioteki. Szatynka widziała wszystko między książkami. Za nim wbiegł Kanato z wałkiem do ciasta wymachując nim na wszystkie strony, byle dosięgnąć brata. Kłócili się biegając po całym pomieszczeniu. Byli tak głośno, że i okularnik zjawił się na miejscu.
- Co wy wyprawiacie w mojej bibliotece?! - krzyknął, ale oczywiście bliźniaki nic sobie nie zrobiły i dalej biegali w kółko. Isabell czuła beznadzieję tej sytuacji. Wychodziło na to, że jest współwinna, bo też się znajdowała w pomieszczeniu. Za brunetem zobaczyła Shu. Bez słowa go minął i ruszył prosto do dziewczyny.
- No jeszcze ty! Wracać mi tu! - dalej krzyczał Reiji i ruszył, żeby złapać Ayato lub Kanato. Czerwonowłosy mocno zahaczył o regał chcąc uniknąć złapania. Wtedy Isa zrozumiała działanie blondyna. Stanął tuż przed nią a wszystkie książki poleciały na niego zamiast na szatynkę. Zrobił to w idealnym momencie, żeby ją ochronić. Po raz pierwszy mogła spojrzeć w jego granatowe oczy, które hipnotyzowały każdego.
- No przecież ja wam coś kiedyś zrobię! Podnosić mi ten regał! - zarządził okularnik. Wraz z Kanato udało mu się podnieść biblioteczkę, bo Ayato uciekł z pokoju.
- Nic wam nie jest? - zapytał widząc blondyna i szatynkę otoczonych porozrzucanymi książkami wokół nich.
- Nie - mruknął wampir starając się wyprostować. Może i jest bardziej odporny od ludzi, ale jednak nie był to taki niewinny wypadek. Był pewien, że skoro jego aż tak boli to normalny człowiek mógłby nie przeżyć. Nic dziwnego, skoro te książki mogły ważyć z tonę.
- Właśnie widzę. Mówię to niechętnie, ale chodź, opatrzę cię - rzucił Reiji poprawiając okulary. - Tym zajmie się służba.
- Nie trzeba - odpowiedział blondyn.
- Według mnie trzeba - odparła cicho dziewczyna. Może i nie czuła się komfortowo, ale wiedziała, że to przez nią chłopakowi coś się stało. Cała trójka na nią spojrzała. Szatynka speszyła się i spuściła głowę.
- Dam wam maść. Opatrzysz go a ja pójdę złapać winowajcę tego wszystkiego - rzucił i podszedł do biurka. Wyjął stamtąd okrągłe pudełeczko, jak na krem i kilka opatrunków. Isa nie śmiała wnikać, czemu okularnik trzyma takie rzeczy w biurku w bibliotece. Przyjęła rzeczy i poszła razem z blondynem do salonu na dół.
- Nic tobie się nie stało mam nadzieję - powiedział, gdy schodzili po schodach. Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Nie. Dziękuję, że wszystko przyjąłeś na siebie - odpowiedziała. W ciszy go opatrzyła starając się naprawdę nie patrzeć na to, że widzi go bez koszulki, po czym szybko uciekła do swojego pokoju. Nie chciała wiedzieć nic więcej.
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots 2
FanfictionCzęść 2 shotów z Diabolik lovers. Przed zamówieniem proszę zapoznać się z zasadami zamówienia. Okładkę wykonała: @25_WeLka_05