Shin x reader | Las |

505 34 3
                                    

Dla haruumiqww

Pozdrawiam zuzanek548, która pytała o Shin'a. Jedyne zamówienie z nim, jakie mam XD

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Tekst pisany kursywą - wypowiedzi bohaterów między sobą w myślach

----------------------------------------

Zmarszczyłam brwi i rzuciłam kamieniem w krzaki niedaleko. Miałam wrażenie, że coś tam się ruszyło. I miałam rację. Z liści wyłonił się jednooki wampir, który pocierał swoją głowę. 

- Musiałaś akurat kamieniem? Mało szyszek masz pod nogami? - spytał z pretensją w głosie a ja tylko się zaśmiałam wrednie.

- A skąd miałam wiedzieć, że to ty? - spytałam udając niewiniątko. Oczywiście, że wiedziałam choćby po zapachu.

- Chociażby z tego, że na łące, gdzie zwykle się spotykamy, tylko my bywamy - odpowiedział. Zakryłam usta powstrzymując śmiech. Chłopak szybko zmienił się w wilka i skoczył na mnie. Wtedy roześmiałam się i pogłaskałam go po łbie. 

- Dobra, dobra. Złaź ze mnie to pójdziemy pobiegać zanim zacznie się pełnia - powiedziałam lekko smutniejąc. Niestety to jest klątwa, która była karą dla moich rodziców. Cały czas próbuję się dowiedzieć, komu podpadli, ale przynajmniej Shin pomaga mi z moim futerkowym problemem. Dzięki temu, że razem biegamy po lesie, łatwiej jest mi znieść gromadzące się napięcie podczas pełni. A chodzi tu o zmianę w wilka. To moja klątwa. Mogę sama zmieniać formę, ale tydzień przed pełnią przemiana przychodzi sama. Im bardziej chcę ją powstrzymać, tym bardziej jest bolesna. 

Miodowy wilk zszedł ze mnie a ja podniosłam się do pozycji siedzącej. Zaczęłam przemianę i czułam, jak moje kości się przemieszczają oraz wydłużają. Moje ciało zaczęło pokrywać się gęstym, czarnym futrem. 

Po chwili stanęłam na czterech łapach i otrzepałam się z resztek ubrań. Na szczęście nie były to moje ulubione ubrania. Wiem, że wyglądam jak potwór, którego nie chciałoby się spotkać w lesie. Czerwone oczy i czarne, jak smoła futro. Shin trącił mnie pyskiem. 

- Nie myśl o tym, chodźmy biegać - powiedział. Skinęłam głową na zgodę i razem ruszyliśmy w las. Biegłam starając się odprężyć umysł. Wsłuchałam się w nasz rytm uderzania łapami o wilgotne podłoże. Nasze ruchy razem współgrały. Nawet nasze ciężkie oddechy się zsynchronizowały. Wszystko tworzyło rytmiczną całość, która wewnętrznie mnie uspokajała. Spojrzałam na Shin'a, ale on dzielnie mi towarzyszył i miałam wrażenie, że jest szczęśliwy. Zwolniłam do lekkiego truchtu, na co on od razu zareagował. Również zwolnił i oboje zaczęliśmy wąchać powietrze. Czułam metaliczny zapach, chemiczne maskowanie zapachowe oraz mocne, męskie perfumy. Obrzydlistwo. 

- To kłusownicy. Musieli nas widzieć kilka razy - odparłam do Shin'a. Miałam ochotę się załamać. Raz udało nam się uciec, ale teraz było ich kilku, może kilkunastu. Nie damy rady uciec. 

- Będzie trzeba ich rozłożyć na łopatki. Za dużo ich jest - oznajmił. Miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Wampir spojrzał na mnie i skoczył. Razem ze strzałem przeturlałam się po ziemi. Uniosłam wzrok i od razu chciałam zamknąć oczy. Jednooki zrobił istną, krwawą masakrę. Bez problemu przegryzał szyje i odrywał głowy myśliwym. Szybko skończył swoją rzeź. Wrócił do mnie zmieniając swoją formę. Zobaczyłam, że ma ranę na nodze. Ochronił mnie podczas strzału. Mogłam się tego spodziewać. Obiecał mi kiedyś, że będzie mnie chronił. Usiadł obok i pogłaskał mój łeb.

- Już jest dobrze. Wracajmy do rezydencji zanim ktoś zacznie węszyć. Moja krew skutecznie zamaże nasze ślady - powiedział. Skinęłam na zgodę. 

- Wejdź na mój grzbiet. Będzie szybciej, jak pobiegnę - przekazałam mu. Wampir bez słowa wspiął się na mnie i złapał się mojej szyi. Wstałam ostrożnie. Ruszyłam biegiem w stronę rezydencji Tsukinami. 

Kilka minut zajęło mi dotarcie do domu Shin'a. Carla czekał w drzwiach. Weszłam do środka a następnie do salonu. Białowłosy pomógł swojemu bratu zejść ze mnie. 

- W kuchni masz szlafrok od Shin'a. Musi na razie wystarczyć - powiadomił a ja skinęłam głową i weszłam do pomieszczenia obok. Tam wróciłam do człowieczej formy. Owinęłam się miękkim, brązowym oraz za dużym szlafrokiem. Przynajmniej nic nie będą widzieć. Weszłam do salonu siadając na wolnym fotelu.

- Będzie żył. Kula była nieźle naszprycowana na ciebie, ale za kilka dni wróci do siebie. Będzie miał na razie lekką gorączkę, ale nic mu nie grozi - powiedział Carla. Odetchnęłam z ulgą. 

- A mogę zostać z nim te kilka dni? Chociaż tak mogę się odwdzięczyć, że przyjął na siebie moją kulę - zapytałam a białowłosy skinął głową na zgodę. 

- Przynajmniej będzie miał opiekę, bo ja nie miałbym jak się nim zajmować. Przejdę się po twoje rzeczy potem. Na razie trzeba go przenieść na górę do łózka - odpowiedział. Wstałam z miejsca i razem z Carlą pomogliśmy jednookiemu przedostać się do jego sypialni. Starszy z Tsukinami'ch wyszedł oznajmiając, że wybiera się do miasta po leki oraz moje rzeczy. Ja zostałam przy młodszym. 

- Wszystko z tobą dobrze? - zapytał cicho. Złapałam jego rękę. 

- Nawet nie draśnięta. Tylko czemu musiałeś to przyjąć na siebie co? - odpowiedziałam pytaniem

- Ciebie by to zabiło. Mam lepsze zmysły nawet w postaci wilka. Od razu wyczułem trucizny. Nietrudno o logikę, że były przygotowane na ciebie. Kłusownicy się nie bawią, zabijają od razu. Dlatego było tak łatwo ich załatwić. Zdziwili się, że nie zginąłem na miejscu - wyjaśnił głaszcząc moją dłoń. Podniósł ją do swoich ust. 

- I to tylko dlatego, że kiedyś obiecałeś mi, że będziesz mnie chronił? Zbyt duże poświęcenie, jak na słowa - odparłam cicho. 

- To nie tylko słowa. To uczucia, które towarzyszą mi podczas spotkań z tobą i gdy nie ma cię obok - powiedział a ja uśmiechnęłam się lekko spuszczając głowę. Odgarnęłam włosy z twarzy. 

- Śpij Shin. Będzie ci łatwiej walczyć z gorączką. Porozmawiamy o tym kiedy indziej - odpowiedziałam cicho. 

- To połóż się ze mną - odparł. Ułożyłam się obok niego a on uśmiechnięty przytulił się do mnie. Zaczęłam głaskać jego włosy chcąc trochę mu pomóc w zaśnięciu. Słodki jest. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz