Ściąga:
[T/i] – Twoje imię
Westchnęłam ciężko i usiadłam na schodach przed rezydencją. Miało być tak dobrze a poszło jak zwykle. Moje pierwsze święta z Sakamaki'mi poszły najgorzej jak mogło. Brakuje, żeby rezydencja dosłownie spłonęła, bo tego jeszcze tu nie było przez ostatnią godzinę.
Poczułam na ramionach ciepły materiał. Spojrzałam do góry i zobaczyłam Shu. Westchnęłam cicho.
- Nie przejmuj się tym. Oni zawsze są nieokrzesani - odparł siadając obok mnie. Otarłam łzy z twarzy.
- Ale dlaczego dzisiaj? Jeszcze tu brakuje jakiegoś tornado lub ognia, żeby dopełnić dzieła tych kretynów - pożaliłam się. Blondyn objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu pozwalając sobie na taką bliskość. Zawsze starałam się o dystans z nimi.
- Nawet Reiji nie jest w stanie czasem ich uspokoić, więc serio nie musisz się tak przejmować. Od zawsze tacy byli i nic na to nie poradzisz - odpowiedział. Przymknęłam oczy czując zmęczenie.
- Przynajmniej ty jesteś przy mnie i nie wdałeś się w walkę na jedzenie, nad którym spędziłam trzy dni w kuchni - powiedziałam. Wampir pogłaskał mnie po plecach w geście pocieszenia.
- Ja nawet wmusiłam w siebie to gorzkie wino połączone z krwią i się nie skrzywiłam! - odparłam czując gorycz i żal. Robiłam wszystko, żeby było dobrze a oni wszystko zniszczyli.
- Widziałem. Nie musiałaś tego robić [T/i] - odpowiedział. Wziął mnie na ręce i wstał z zimnych schodów.
- Idziemy odpocząć. Jutrzejszy dzień będzie lepszy - dodał. Westchnęłam ciężko i pokiwałam głową na zgodę. Przynajmniej on jeden jest normalny w tej rezydencji.
Weszliśmy do środka i zobaczyłam trojaczki, które sprzątały po ich walce na jedzenie. Reiji z Subaru starali się posprzątać potłuczone bombki choinki, która się przewróciła i wyrywając kable doprowadziła do zwarcia oraz braku prądu w całym przybytku. Zeszłam z rąk Shu i wzięłam kawałek gwiazdy z czubka choinki. Przywiozłam ją z domu. Była starą pamiątką a teraz jest zniszczona. Przecięłam nią środek ręki tak, żeby kilka kropli spadło na podłogę.
- To kara dla was. I jeszcze ryba jest na żyrandolu - rzuciłam. Ruszyłam na górę a blondyn podążył za mną.
- Wiesz, że to nierozważne? - spytał, gdy weszliśmy po schodach.
- Nie odważą się przyjść po krew a czując jej zapach będą cierpieć - odpowiedziałam wchodząc do pokoju. Odłożyłam wzięty kawałek na szafkę przy łóżku. Weszłam do łazienki i dałam zranioną rękę pod wodę.
- Podasz mi apteczkę? Jest na półce - odparłam wskazując miejsce. Wampir wziął ją i sam sprawnie opatrzył moją dłoń.
- Dzięki - rzuciłam i posprzatałam. Wzięłam wilgotną szmatkę, żeby wytrzeć odłamek gwiazdy. Nie chcę kusić Shu.
- Będę spał dzisiaj z tobą. Dla bezpieczeństwa - oznajmił idąc za mną do części sypialnej. Wzruszyłam ramionami.
- Jak wolisz. Ostrzegam, że mogę walnąć lub kopnąć przez sen - odparłam wycierając szkło. Wyszłam z pokoju i rzuciłam im szmatkę pobrudzoną krwią. Niech mają dodatkową pokusę. Przynajmniej nie tkną mnie przy Shu. Wróciłam i zamknęłam drzwi na klucz. Chociaż takie zabezpieczenie nie jest skuteczne przed wampirami z umiejętnością teleportacji to przynajmniej dla samej świadomości, że zrobiłam cokolwiek, żeby się przed nimi obronić jest w jakimś stopniu uspokajająca.
- Idę się przebrać. Zaczekam tu - powiedziałam biorąc piżamę do ręki. Weszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Rozczesałam oraz spięłam włosy. Umyłam twarz zmywając śladowe ilości makijażu, który został mi jeszcze po płaczu.
Po kilku minutach weszłam do pokoju i uśmiechnęłam się lekko. Shu leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Wygląda tak spokojnie, co również napawa mnie wewnętrznym spokojem. Położyłam się obok niego wkradając się pod kołdrę. Poczułam jego dłoń, jak mnie obejmuje i kładzie ją pod koszulką na moim brzuchu. Zarumieniłam się dosyć mocno.
- Miłych snów [T/i] - powiedział.
- Dziękuję. Dobranoc - odpowiedziałam przymykając oczy. Po chwili zasnęłam.
~*~
Zeszłam niepewnie po schodach. Spojrzałam na Shu, ale on tylko skinął głową, żebym szła dalej. Zobaczyłam, że wszystko jest posprzątane a choinka wygląda jak wcześniej, tylko dekoracja na czubku została zmieniona. Będę musiała powiedzieć o tym rodzicom.
- Nawet czysto - stwierdziłam. Weszłam do jadalni a tam czekał Reiji z Subaru oraz pełno jedzenia. Spojrzałam na nich.
- Dzień dobry - powiedziałam z małym zawahaniem w głosie.
- Dzień dobry. Siadajcie. Zjemy w czwórkę, ponieważ trojaczki boją się ciebie spotkać - oznajmił okularnik. Skinęłam głową i zajęłam wolne miejsca. Razem zjedliśmy śniadanie w ciszy. Na szczęście nie była jakaś krępująca. Po prostu nikt nie czuł potrzeby mówienia czegokolwiek.
Po zjedzeniu posiłku postanowiłam się przejść po ogrodzie. Oczywiście Shu zaproponował mi swoje towarzystwo, na co przystałam. Tak wylądowałam w ogrodzie rezydencji razem z Shu.
- Bardzo dziękuję, że byłeś wczoraj ze mną. To miłe z twojej strony - powiedziałam czując rumieńce na twarzy.
- Jesteś moją przyjaciółką. Zawsze ci pomogę - odparł a ja poczułam, jak serce mi pęka. Przyjaciółką? Tylko tym dla niego jestem?
Nasze spojrzenia na chwilę się spotkały. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jasne. Ja tobie również - odpowiedziałam z trudem.
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots 2
FanfictionCzęść 2 shotów z Diabolik lovers. Przed zamówieniem proszę zapoznać się z zasadami zamówienia. Okładkę wykonała: @25_WeLka_05