Shu | Konkurencja |

1.5K 87 35
                                    

Dla 0TheDevilInTheCrown0

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Wyszłam z rezydencji Sakamaki'ch wkurzona po cienką linię moich nerwów. Po raz kolejny pokłóciłam się z moim chłopakiem - Shu. Powodem tego była ich współlokatorka, która poważnie mnie denerwuje. Mimo, że blondyn jest wielkim leniuchem, o czym wie dosłownie każdy, Yui zawsze prosi go o pomoc. Jedyne, co ona ma lepszego to krew. Nie powinno mnie to smucić, ale dla wampira jest to argument nie do odrzucenia. I to zazwyczaj decyduje o kolejności wykonania czegoś przez Shu. Nawet jakbym stanęła przed nim nago i powiedziała, że mam ochotę na seks a obok mnie Yui by się skaleczyła za jakąś przysługę to najpierw by zrobił coś dla niej.

Otworzyłam bramę i wyszłam przez nią. Trzasnęłam nią ze złości.

- [T/i], zaczekaj! Proszę! - usłyszałam za sobą. Zatrzymałan się tylko ze względu na usłyszane 'proszę'. Shu nigdy tak nie mówi. Odwróciłam głowę. Blondyn pojawił się przy bramie.

- Nawet nie wychodź. Czego chcesz? - rzuciłam zawiązując ręce na piersi. Uniosłam jedną brew do góry.

- Porozmawiać. O nas. Czemu ciągle się wściekasz? - spytał otwierając bramę. Ciśnienie mi skoczyło. Walnęłam mu w twarz z całej siły. Mam wrażenie, że nic nie poczuł, ale mi coś chrupnęło w nadgarstku. Krzyknęłam z bólu i zaskoczenia.

- Więcej szkody niż pożytku - mruknęłam pod nosem. Otarłam łzy, które mi popłynęły.

- Chodź. Opatrzę ci to - powiedział stając przy mnie. Prychnęłam dość głośno.

- Zajmiesz się mną dopóki Yui czegoś nie będzie chciała - odparłam sarkastycznie. Blondyn przewrócił oczami i objął mnie ramieniem. Z małym użyciem siły, wprowadził mnie z powrotem na teren rezydencji. Szliśmy do budynku w ciszy. Przyznaję, że miło było znaleźć się pod opieką blondyna. Na początku naszego związku też się o mnie troszczył.

Weszliśmy do środka. Natknęliśmy się oczywiście na dziewczynę. Ssała swój palec. Spojrzałam na nią dziwnie.

- Skaleczyłam się przez przypadek - szepnęła, ale na tyle głośno,że bez problemu mogłam ją usłyszeć. Spojrzałam na Shu. Widziałam, jak ma ochotę wbić swoje kły w nią. Wzięłam głęboki oddech na uspokojenie. No jestem ciekawa co teraz zrobi.

Staliśmy chwilę w ciszy. Odchrząknęłam, żeby zwrócić ich uwagę.

- Pójdę do Reiji'ego. Nie kłopocz się z wyborem - powiedziałam. Zdrową ręką poklepałam go po ramieniu i zaczęłam się wspinać po schodach. Nie poszedł za mną.

Zapukałam do odpowiednich drzwi i po usłyszeniu pozwolenia, weszłam do środka. Opowiedziałam okularnikowi całą sytuację a on w zamian opatrzył mój nadgarstek.

Wyszłam z pomieszczenia dziękując chłopakowi. Zamknęłam drzwi za sobą i prawie dobiłam do torsu Shu.

- Wszystko już dobrze z ręką? - spytał

- Obchodzi cię to jeszcze? Mam dość całej tej sytuacji. Idę do domu - odpowiedziałam. Jednak blondyn nie dał mi przejść. Chwycił mnie za ramię i pociągnął do swojego pokoju.

- Cały czas mnie obchodzisz. Czemu tego nie rozumiesz? - odparł przygwożdżając mnie do ściany

- A czemu ty nie możesz zrozumieć, że cechą ludzką jest zazdrość? Rozumiem pomóc komuś raz na jakiś czas, ale to nie jest normalne, jeżeli to się powtarza nagminnie i to za każdym razem, kiedy chcemy spędzić czas wspólnie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędziliśmy nasze spotkanie bez żadnego wtrącania się Yui - odparłam odsuwając się od ściany. Patrzyłam zła w jego oczy, które nic nie wyrażały. Stał w milczeniu.

- Mogę iść do domu? Czy zamierzasz udowodnić, że się mylę - spytałam. Wampir westchnął ciężko.

- Zależy mi na tobie - powiedział. Teraz ja przewróciłam oczami.

- Nie jestem idiotką, żeby w to uwierzyć! Czyny znaczą więcej niż słowa bez pokrycia! - krzyknęłam

- Skoro czyny są ważniejsze, to co powiesz na to? - spytał i przyciągnął mnie do siebie. Wpił się w moje usta. Zdziwiona tym, przez chwilę stałam jak kołek, ale w końcu objęłam jego kark i oddałam gest.

- Bardzo mi na tobie zależy - szepnął mi w usta. Westchnęłam.

- Mi na tobie też, ale nie mogę znieść, że ona ciągle nam przeszkadza. W dodatku ma argument, który bije moje starania na głowę - odparłam. Oparłam czoło o jego tors. Objął moje ciało przytulając do siebie.

- Obiecuję, że już nie będzie dla ciebie problemem. Może i ma swoją krew, która jest cenna, ale to na tobie mi bardziej zależy. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę kogoś kochać - powiedział. Wtuliłam się w niego. W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Chciałam je otworzyć, ale blondyn mi nie pozwolił.

- Nie uciekniesz. Nieważne kto to, może przyjść później - rzucił. Zaśmiałam się cicho wracając głową do jego torsu.

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz