Ayato | Wojna na serio |

1.2K 65 4
                                    

Dla Isabella1I2I

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Siedziałam z założonymi rękoma na jednym końcu kanapy. Na szczęście jest w miarę duża, żebym nie musiała siedzieć blisko tego czerwonowłosego idioty. 

- Czy wasza dwójka naprawdę musi sobie ciągle dokuczać? Wszyscy w rezydencji, a zwłaszcza ja, mają dość tych głupich żartów. Nie mieszkacie tutaj sami i około czterdziestu pięciu procent waszych żartów ląduje na innych domownikach - powiedział Reiji stojąc przed nami z założonymi rękami. Nic dziwnego, że jest wkurzony, bo większość z tego, co nie trafia na mnie lub Ayato, trafia na niego. 

- Macie mi coś do powiedzenia? - spytał okularnik 

- Bardziej uważaj, jak chodzisz po domu - rzucił czerwonowłosy a ja zakryłam twarz, żeby powstrzymać parsknięcie śmiechem. Trochę słabo mi to wyszło. 

- Oboje jesteście siebie warci - westchnął kręcąc głową. 

- Nie, ja jestem o wiele więcej warta niż on - powiedziałam. Spojrzałam na Ayato z wyższością. On tylko prychnął pod nosem. 

- Nikt nie jest bardziej wartościowy niż Ore-sama! - odparł zakładając ręce 

- Ta, wielki książę, który dostaje opieprz od brata - mruknęłam, ale wiem, że doskonale mnie słyszeli. Cholerne wampiry. Wstałam z miejsca i przeciągnęłam się. 

- Reiji, obiecuję ci, że jeśli on skończy ciągle podkładać mi psikusy pod drzwi wejściowe to ja zaprzestanę robienia jakichkolwiek dowcipów - powiedziałam stając obok okularnika. Ayato gwałtownie podniósł się ze swojego miejsca. 

- Nigdy nie przestanę - odparł hardo. Spojrzałam na Reiji'ego. 

- Niestety, wojna to wojna - rzuciłam i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Uniknęłam sprawnie rzuconej poduszki. Zaśmiałam się głośno. 

- Myślałam, że stać cię na coś lepszego! - zawołałam. Wbiegłam po schodach i weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Nadal jestem pod wrażeniem miękkości materaca i puszystości pościeli, która sprawia, że zawsze, kiedy się położę, od razu usypiam. 

~***~ 

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Prawie nic nie widziałam. 

- Ayato, jak to twój kiepski żart, to przysięgam, że coś ci zrobię! - krzyknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej

- Tym razem to nie moja sprawka - odpowiedział a ja pisnęłam podskakując z przerażenia. Złapałam się za serce, które chciało uciec z mojej klatki piersiowej. 

- Ja nie mogę, uprzedzaj zanim coś powiesz! - odparłam

- Następnym razem powiem zanim powiem - zaśmiał się. Prychnęłam i wstałam z miejsca. Ledwo widoczne zarysy jakichś mebli przebijały się z ciemności. 

- Oby nie było następnego razu. Gdzie my w ogóle jesteśmy? - spytałam. Próbowałam cokolwiek zobaczyć, ale moje oczy nie są przyzwyczajone do takich ciemności. 

- Nie mam pojęcia. Nie ma tu drzwi i nie mogę się stąd teleportować - powiedział Ayato. 

- Na co wampirze moce, skoro w takich momentach nie możesz -*ich użyć? - spytałam retorycznie. Zrobiłam kilka kroków do przodu i uderzyłam w szafkę. Wampir zaczął się śmiać. 

- Może nie mogę się teleportować, ale widzę wszystko o wiele lepiej niż ty - odparł wrednie. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam w stronę jego jarzących się oczu. Przynajmniej wiedziałam, gdzie siedzi. 

- To może mnie poprowadź, skoro taki mądry jesteś - powiedziałam przewracając oczami. 

- Musisz się obrócić i iść pięć kroków do przodu a potem w lewo trzy - odpowiedział. Zrobiłam tak, jak mi powiedział, ale uderzyłam nosem w coś drewnianego.

- Ayato, ja cię zamorduję. Sama znajdę coś, co pomoże mi się stąd wydostać - rzuciłam łapiąc się za bolący nos. Dotknęłam jedną dłonią to do czego dobiłam. To była szafa. Ogromna. Nie potrafię jej objąć rękoma.

- Jeśli tu utkniemy na zawsze, będziesz spać w szafie - poinformowałam chłopaka. W odpowiedzi usłyszałam śmiech rudowłosego. 

- Niech będzie. Musisz się odwrócić i iść prosto przed siebie. Tam stoi biurko - odparł. 

- Nie wierzę ci już. Sama obadam teren - odpowiedziałam i ruszyłam wzdłuż szafy. Potem chwyciłam się ściany idąc tak, żeby dotykać jej dłonią. 

- [T/i], uważaj - powiedział i złapał mnie w pasie nim zrobiłam krok. Spojrzałam w dół wytężając wzrok najbardziej, jak mogłam. 

- Tam jest dziura? - spytałam 

- Tak, wcześniej jej nie widziałem - odparł. 

- Gdzie myśmy do jasnej ciasnej wylądowali?! - krzyknęłam zdenerwowana. No jak można tak ludzi zamykać?

- Nie mam pojęcia - odpowiedział czerwonowłosy. Nagle światło rozbłysnęło w pomieszczeniu oślepiając mnie, przez co odruchowo schowałam twarz w ramię Ayato. Usłyszałam dźwięk robienia zdjęcia. 

- Ta, warto było - usłyszałam głos Laito. Mój wzrok po chwili się przyzwyczaił, więc mogłam normalnie spojrzeć na otoczenie. Byliśmy w jakimś starym pokoju a kapelusznik stał w drzwiach z aparatem.

- Mówiłeś, że tu nie ma drzwi! - krzyknęłam na Ayato

- Bo nie było! Nie widziałem ich! - odpowiedział podniesionym głosem

- Ej, ej spokojnie! Pobyliście chwilę tutaj a ja już mam dowód na waszą miłość. Możecie wyjść, ale nie zaprzeczycie zdjęciom! - zawołał rudowłosy. Już miałam mu wygarnąć, ale się powstrzymałam. 

- No tak, świetny żart, ale ja robię lepsze - odparłam i przyciągnęłam Ayato do siebie. Pocałowałam go krótko. 

- Co to było? - spytał zaskoczony, gdy odsunęłam się od niego

- No jak to co? Potwierdzenie mojej miłości do ciebie - odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak patrzył na mnie przez chwilę nie rozumiejąc. Zaśmiałam się. 

- Lepszy dowcip niż zamykanie nas tutaj - powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. To nie dowcip, naprawdę go kocham, ale jemu zależy tylko na zabawie ze mną, więc nasza mała wojna jest na serio. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz