Subaru x OC (kontynuacja) | Księżyc |

209 15 0
                                    

Dla _S_H_A_M_E_

POV. Jade

Przetarłam twarz wpatrując się w sufit swojej sypialni. Od kilku dni mój brat znowu uprzykrza mi życie wchodząc z moją głowę, gdy próbuję spać. Musi być niedaleko, bo jeżeli mnie wygnał to nie może się ze mną porozumieć na każdą odległość, jak normalnie z członkiem stada. Niestety więzów krwi nie da się przerwać i nadal może to robić, ale ze stosunkowo niedużej odległości. 

Odwróciłam głowę i spojrzałam na zegarek. Westchnęłam widząc drugą czterdzieści na tarczy. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju. Nic się nie zmieniło. Sięgnęłam po telefon, żeby przejrzeć internet, ale zobaczyłam wiadomość od Subaru. 

Od: Subaru

Wiem, że nie śpisz. Jak chcesz to zejdź do ogrodu. 

Zdziwiłam się, że to wie, ale wstałam z łóżka. Sięgnęłam po swój ulubiony, puchaty szlafrok i narzuciłam go na siebie. Mimo, że jest mi zawsze ciepło będę czuć się bardziej komfortowo. Wyjrzałam jeszcze dla pewności przez okno. Białowłosy siedział na murku trzymając w ręce swoje białe róże. Mimowolnie się uśmiechnęłam i szybko wybiegłam z pokoju. Po cichu zeszłam na dół i wyszłam przez taras. Zeszłam do wampira nie przestając się uśmiechać. Usiadłam obok bez słowa, bo dobrze wiem, że nawet zwykły człowiek by się zorientował. 

- Coś cię dręczy, że nie możesz ostatnio spać? - spytał podając mi trzymane kwiaty. Przyjęłam je z ciepłym uśmiechem. 

- Wiesz... tak, jakby nie coś a ktoś - odpowiedziałam z westchnięciem. On uniósł brew do góry. Widziałam, że ciekawiło go to, ale jednocześnie nie chciał naciskać. 

- Pamiętasz, że zostałam porzucona przez swoje stado. Tak się poznaliśmy. Ale nie bez powodu zostałam wygnana - zaczęłam przytulając do siebie kwiaty. Kochany wampir wcześniej obciął kolce, żebym się nie pokłuła. 

- Ciężko zapomnieć. Byłaś tak głodna, że Reiji przez pół dnia nie wyszedł z kuchni - odparł. Zaśmiałam się cicho. 

- No nie bez powodu powstało powiedzonko "głodny jak wilk" - zażartowałam i westchnęłam. Patrzyłam na kwiaty przywołując najgorsze wspomnienia. 

- Tak naprawdę... To ja miałam dowodzić stadem, z którego zostałam wygnana. Mój ojciec chciał mi przekazać władzę. Nie jest to popularne, bo zazwyczaj to mężczyźni są Alfami Głównymi. Kobieta może przewodzić, gdy Alfa nie doczekał się męskiego potomka i tak też było z moją babcią. To ona rządziła a potem urodził się mój ojciec. A potem my. Nasza matka zmarła a ja zastępowałam jej rolę w stadzie jako Luny. Wiem, że to dziwnie brzmi, bo to taka "matka" całego stada i fakt, mogło to wyglądać dziwnie, gdy dorośli ludzie szukali pocieszenia u czternastolatki, ale taka była prawda. Byłam szybciej dorosła niż mój brat. On zaś był święcie przekonany, że nie musi nic robić, żeby zostać następcą ojca. I tak się rozleniwił, nie był odpowiedzialny za nic a ojciec często dawał mu szansę, żeby zajął się jakąś sprawą. Zazwyczaj ja je brałam i potem dostaliśmy wiadomość, że to ja zostałam wybrana na następcę a cała rada watahy się zgodziła z ojcem - opowiedziałam, ale zrobiłam chwilę przerwy. Wampir położył mi dłoń na ramieniu w geście wsparcia. Było to dla mnie naprawdę ważne. Odsapnęłam chwilę.  

- Nie musisz opowiadać jeśli nie chcesz - odparł. Pokręciłam głową. 

- Spokojnie, opowiadam dalej. James bardzo się zdenerwował. Zabił potem ojca a mnie wygnał, bo całe stado i rada opowiadała się za moimi rządami. Siłą przejął władzę, więc nikt potem nie miał nic do powiedzenia. Teraz musi być gdzieś blisko, bo nadal może się ze mną kontaktować przez myśli i cały czas słyszę, że nadal chce się zemścić na mnie. Dlatego ostatnio nie mogę spać - dopowiedziałam. Położyłam kwiaty obok na murku i wtuliłam się w wampira. On objął mnie głaszcząc moje włosy. 

- Nie da się jakoś zupełnie go odciąć? - spytał 

- Tego nie wiem. Wiem, że mogę próbować go zablokować, ale przez to, że jestem niewyspana i czuję się jak zombie to nie mam na tyle siły - odpowiedziałam. Białowłosy wciągnął mnie na kolana. Mogłam bez przeszkód się w niego wtulić. I nagle wszystkie głosy w głowie ucichły. Spojrzałam zdziwiona na wampira. 

- Nie patrz tak. Tylko ten raz ci pomagam. Wyśpij się póki księżyc jeszcze jest w pełni, bo nie będę mieć potem tyle mocy, żeby wchodzić do twojej głowy i cię chronić - oznajmił. 

- Aww... Subaru, nie sądziłam, że będziesz chciał mi tak pomóc - powiedziałam. 

- Mnie nikt nie ochroni przed tymi debilami, więc chociaż ja ci mogę pomóc - odparł i oparł moją głowę o swój tors. - A teraz śpij. Jutro pomyślimy, jak co zrobić z twoim bratem. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz