Ruki x OC (bxb) | Przeprowadzka |

89 6 2
                                    

Chciałabym zrobić małe Q&A na zakończenie, więc zapraszam do zadawania pytań, bo trochę się pozmieniało. Możecie pisać na priv lub w kom, nie będę oznaczać w rozdziale.

Dla Kitsune_Lisa

Cisza. Spokój. Nikt nie krzyczy, nie biega po piętrach, nie przedrzeźnia. Wszystkie wazony, wazy i inna porcelana są w całości dłużej niż jeden dzień. Na razie. Poduszki w salonie i nie tylko, czyste w jednym kawałku. Takie chwile, jak ta są rzadkością w rezydencji Mukami. Na co dzień panuje tu niemalże istny chaos. 

Ruki wyszedł ze swojej biblioteki. Zamknął cicho za sobą drzwi i ruszył na dół. W takiej przyjemnej ciszy połączonej z nadludzkim słuchem wychwycił, że nowy mieszkaniec rezydencji przed sekundą dotarł na jej teren. Ten przyjazd to główny powód, dlaczego brunet mógł cały poprzedni wieczór, noc i teraz przedpołudnie delektować się wyjątkowym spokojem. Bo kto byłby lepszy do przyjęcia ważnej osoby? Kto lepiej wszystko by wyjaśnił i zaopiekował się nowoprzybyłym niż on? Na pewno nie żaden z jego braci a służba nie wie wszystkiego. 

Chwycił za klamkę drzwi wejściowych. Idealnie miał widok na wampira wysiadającego z limuzyny. Widział też kierowcę, który przeszedł na tył i zaczął wyciągać walizki z bagażnika. Brunet bez zawahania podszedł do nich. Na pierwszy rzut oka widział, że chłopak jest nieśmiały. Przez tą krótką drogę oboje zdążyli się przeskanować wzrokiem.

- Miło w końcu cię poznać. Jestem Ruki Mukami - przedstawił się starszy z chłopaków. Wyciągnął rękę przed siebie. Blondyn złapał ją niepewnie. 

- Matteo. Cieszę się, że... będę mógł z wami mieszkać. Ta okolica wydaje się być spokojniejsza od mojego poprzedniego domu - odpowiedział. Szybko ścisnął dłoń Ruki'ego i lekko rumieniąc się, uciekł rękami za plecy. 

- Jest spokojnie, bo jesteśmy sami. Moi bracia są poza miastem. Zapraszam do środka, zaparzę herbatę i pokaże ci twój pokój - powiedział brunet z małym uśmiechem. Matteo skinął głową na zgodę. Obejrzał się tylko przez ramię, ale nie było już tam ani kierowcy ani jego bagaży. Ruki ruszył przed siebie do wejścia. Blondyn dorównał mu kroku i starał się ukryć swoje podekscytowanie. 

- Nie przejmuj się, twoje rzeczy będą czekać już w pokoju. Najpierw proponuje szybką rozmowę w salonie przy herbacie a potem na spokojnie się rozpakujesz - dodał brunet widząc zaciekawienie swojego nowego towarzysza. Chłopak zwrócił na niego swój wzrok i skinął głową na zgodę. Postarał się, żeby teraz się nie zaczerwienić. Naprawdę starszy wampir mu się spodobał, ale nie chciał go do siebie zrazić, czy coś. 

Oboje weszli do rezydencji. Przeszli do salonu i usiedli naprzeciwko siebie. Jeden z lokajów przyniósł filiżanki oraz imbryk z herbatą. Postawił cały zestaw na stole. 

- Postaram się streścić. Mam trzech przyrodnich braci. Kou, Yuma i Azusa. Kou jest dość znanym piosenkarzem, więc często możesz słyszeć jak śpiewa ćwicząc do koncertów. Yuma jest specyficzny, nie lubi zbytnio kontaktu z innymi a jego świętością jest ogród na dachu. Nie radzę tam wchodzić. Azusa uwielbia cierpienie. Jak poczujesz krew to będzie on. Jego najlepszym przyjacielem jest bandaż. Całą trójkę poznasz dopiero jutro. Plan i mundurek dostaniesz wieczorem, bo jeszcze nie przyszedł. Do szkoły jeździmy limuzyną, więc o transport nie musisz się martwić. Posiłki staramy się jeść razem. Jeśli masz jakieś alergie i preferencje to po prostu napisz mi na kartce. Uwzględnię to przy przygotowywaniu posiłków - powiedział brunet. Wziął do ręki filiżankę z herbatą. - Jakieś pytania? 

- Ch-chyba nie. Jeśli będzie względny spokój to mi nic więcej nie potrzeba - odpowiedział cicho. Ruki zacisnął usta. 

- Wiesz... Rzadko kiedy tu jest spokój. Kiedy Kou z Yumą są w domu to często przez pomieszczenia przechodzi tornado. Nie wchodzą do czyichś pokoi, ale często są po prostu głośno i salon może każdego dnia wyglądać inaczej po prostu - odparł. Nie chciał go wystraszyć, ale też nie lubił ukrywać prawdy. Zwłaszcza, że dostał co nieco informacji o nowym mieszkańcu. Blondyn westchnął słysząc tą informację. 

- No cóż... Chyba zostaje mi przyzwyczaić się do tego. Zobaczymy jak to będzie - powiedział półgłosem z małym uśmiechem. Niby dopiero się poznali, ale czuł, że ma jakąś słabość do najstarszego z Mukami. 

- To co, zapraszam na piętro z pokojami. Pokażę ci twój pokój - oznajmił brunet wstając z miejsca. Matteo również się podniósł i w dwójkę przeszli na pierwsze piętro, gdzie mieściły się pokoje wszystkich lokatorów. Ruki otworzył drzwi z przygotowaną wcześniej imienną plakietką. 

- Proszę bardzo. Posiłek przygotuję koło osiemnastej. Rozgość się. Jeśli byś czegoś potrzebował to jestem w pokoju obok - odparł do blondyna i puścił mu oczko wychodząc z pomieszczenia. Matteo zarumienił się dosyć mocno. Wypuścił trzymane powietrze dopiero po kliknięciu zamka w drzwiach. To będzie ciekawy pobyt w rezydencji Mukami'ch. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz