Shot dla krysiaskiba
POV. Misaki
Weszłam do rezydencji Sakamaki'ch i ruszyłam od razu w stronę schodów na piętro. Przywykłam już, że budynek sprawia wrażenie, jakby nikogo nie było. I wiem, że jeżeli w ogrodzie nie widzę Subaru, to jest u siebie w pokoju. Wspięłam się na górę i nacisnęłam klamkę. To jest dziwne. Zawsze są otwarte. Zapukałam.
- Subaru? To ja, Misaki! Wszystko w porządku? - spytałam. Usłyszałam tylko szuranie
- Tak, zaraz ci otworzę - odpowiedział. Zdziwiłam się, ale położyłam dłoń na drewnianej powłoce. Nigdy się tak nie zachowywał. Coś ukrywa? Oj, Subaru, przecież jesteśmy ze sobą tak długo a ty nadal boisz się czegoś mi powiedzieć?
Zamek w drzwiach cicho skrzypnął i po sekundzie ukazał mi się białowłosy wampir, który od razu mnie przytulił. Objęłam go z małym uśmiechem.
- Cieszę się, że przyszłaś - odparł. Spojrzałam na niego.
- Ja też, ale... zaczęłam się martwić o ciebie. Od kilku lat twoje drzwi nie były zamknięte na klucz. Co się stało? Chyba wiesz, że cokolwiek by to nie było, pomogę ci i nigdy cię nie zostawię - powiedziałam. Wampir westchnął z małym uśmiechem.
- Ayato bawił się z Kanato w ganianego i wpadli mi do pokoju. Zrobili małe zamieszanie, trochę bałaganu. Musiałem ich wyrzucić siłą. Na wszelki wypadek zamknąłem drzwi na klucz, żeby móc spokojnie posprzątać. Myślałem, że się wyrobię zanim przyjdziesz - wytłumaczył. Podniósł moje ciało do góry. Złapałam się go mocniej.
- Dobrze wiesz, że ci ufam Misaki - dodał i zabrał mnie do środka. Zamknął za sobą drzwi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Rzeczywiście trochę czyściej. Cieszę się, że nie straciłeś zaufania do mnie - powiedziałam wracając wzrokiem do niego. Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam go krótko kładąc dłoń na jego policzku.
- I mam nadzieję, że to odwzajemniasz - odparł. Pogłaskałam jego policzek.
- Ufam ci bezgranicznie Subaru. Po prostu zmartwiłam się, że może znowu ojciec ci coś nagadał i dlatego zaczniesz się przede mną zamykać - wyjaśniłam. Chłopak położył mnie na fotelu. Oparł się na podłokietnikach.
- Nawet on nie ma takiej mocy, żebym się przed tobą zamknął. Jak już to tylko z tobą. Nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie - wyznał. Złapałam się za serce. Miałam wrażenie, że dzisiaj wyjątkowo słowa wampira je roztapiają.
- Naprawdę? - spytałam cicho. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. On tylko skinął głową na potwierdzenie.
- Naprawdę Misaki. Może chcesz wyjść do ogrodu? Świeże powietrze dobrze ci zrobi, bo jesteś cała czerwona. Tak, jak na początku naszego związku - odparł z małym uśmiechem. Położyłam dłonie na swoich policzkach. Rzeczywiście, ciepłe.
- Przepraszam, chyba dawno twoje słowa mnie tak nie poruszyły - powiedziałam. Chłopak zaśmiał się cicho i podał mi dłoń.
- Chodźmy lepiej się przejść. Może trochę ci przejdzie. Chociaż wyglądasz uroczo z nimi - oznajmił. Złapałam jego rękę wstając.
- Subaru, nie poznaję cię dzisiaj - rzuciłam stając przed nim. On tylko wzruszył ramionami z uśmiechem.
- Po prostu mam dobry humor. Mimo tego, że musiałem trochę posprzątać po tych idiotach - wyjaśnił. Tym razem ja się zaśmiałam i objęłam go wokół szyi.
- W takim razie z chęcią przejdę się z tobą po ogrodzie. Tam przynajmniej będzie spokój, skoro twierdzisz, że dzisiaj szaleje czerwone tornado - odparłam. Białowłosy nachylił się trochę i pocałował mnie delikatnie.
- To chodźmy - powiedział. Uśmiechnęłam się do niego. Zdjęłam ręce z jego szyi i złapałam jedną dłoń od chłopaka. On splótł nasze palce. Ruszył do wyjścia a ja razem z nim.
- Wiesz, za każdym razem twój ogród robi wrażenie. Jest piękny, jak zawsze - skomentowałam, gdy stanęliśmy pomiędzy rzędami białych róż. Przypomniałam sobie wszystkie szczęśliwe chwile, które tu spędziłam. Tutaj pierwszy raz Subaru mnie pocałował, wyznaliśmy sobie miłość oraz zostaliśmy parą. Tysiące odbytych pikników, czy chociażby głupich spacerów.
- Myślisz teraz o wszystkich miłych chwilach, co? Zawsze masz taką minę - odparł a ja spojrzałam na niego. Przyglądał mi się. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Masz rację. Nic nie poradzę, że wszystko przypomina mi szczęśliwe momenty - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Wampir pogłaskał mnie po głowie.
- W ogóle ci się nie dziwię. Ale wiesz co jest lepsze o wspominania? - spytał a ja uniosłam głowę.
- Co jest lepszego? - odpowiedziałam pytaniem.
- Tworzenie nowych wspomnień - powiedział. Zaśmiałam się cicho.
- Masz rację. To oczywiste, że tworzenie nowych jest lepsze - odparłam. Chłopak odsunął się ode mnie trochę i pogłaskał mój policzek.
- Cieszę się, że tak mówisz Misaki. Właśnie teraz chcę stworzyć kolejne wspomnienie z tobą - oznajmił. Zdziwiłam się, ale on tylko opadł na jedno kolano i pochwycił moją dłoń.
- Subaru...? - mruknęłam zdziwiona. On bez słowa wyjął coś z kieszeni. Dotarło do mnie, co właśnie robi i wolną ręką zakryłam usta. Czułam jak krew zaczyna szybciej krążyć w moich policzkach, przez co robią się czerwone a łzy szczęścia gromadzą się, żeby w odpowiednim momencie wypłynąć.
- Jesteśmy już tyle lat razem, że zdecydowałem się na kolejny krok. Zapytam więc, Misaki, czy zechcesz wyjść za mnie? - zapytał patrząc prosto na mnie. Otarłam głupie łzy, które zaczęły wypływać.
- Subaru... Jasne, że tak! - odpowiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie. Ale nie wyszło, bo rozpłakałam się na dobre. Usłyszałam tylko cichy śmiech wampira. Poczułam zimny pierścionek, który wylądował na moim palcu a zaraz po tym dłonie Subaru ocierające moje policzki.
- Nie płacz kochanie. Nie mów, że naprawdę nie podejrzewałaś, że to planuję - odparł. Pokręciłam przecząco głową.
- Skąd miałam to wiedzieć? Myślałam, że tak, jak było to pasowało ci - powiedziałam.
- Bo pasowało. Ale teraz pasuje mi jeszcze bardziej - odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie. Od razu złapałam go wokół szyi. Połączył nasze usta w długim namiętnym pocałunku a ja nie sprzeciwiłam się i od razu oddałam gest. Teraz jestem najszczęśliwsza pod słońcem. Jak można nie być mając kogoś takiego?
CZYTASZ
Diabolik lovers - one-shots 2
FanfictionCzęść 2 shotów z Diabolik lovers. Przed zamówieniem proszę zapoznać się z zasadami zamówienia. Okładkę wykonała: @25_WeLka_05