Yandere! Carla x reader | Endzeit |

444 28 1
                                    

Dla Bitiri 

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/s] - imię młodszej siostry

[T/n] - twoje nazwisko

Jako córka szanowanej pary wampirzych arystokratów mam wiele praw i przywilejów. Dzięki nazwisku mogę zdobyć niemal wszystko. Od drogocennych zbiorów Biblioteki Aleksandryjskiej do bardzo rzadkiej łzy demonicznego węża. I tu pojawia się jedno, wielkie, stanowcze "ALE". Czuję się, jakby ktoś przeklął moje życie miłosne. Moi rodzice są naprawdę kochani i zawsze starają się ze mną uzgodnić spotkania w sprawie małżeństw. Nie chcą mnie oddać komuś, kogo nawet nie polubię. I za każdym razem, kiedy spotkam się z jakimś kandydatem to on znika, albo wysyła list, że jednak nie jest gotowy na małżeństwo ze mną. Niestety moi rodzice nie ustają w poszukiwaniach, ale dzisiejszymi gośćmi, w założeniu, nie miał być kandydat z rodzicielami a mój dobry przyjaciel Carla Tsukinami. 

Cały obiad przebiegł bez zarzutów. Nasi rodzice dyskutowali o swoich sprawach, Shin i [I/s] wygłupiali się a my tylko patrzyliśmy na nich co jakiś czas komentując pod nosem. Zaczęło się, gdy służba przyniosła deser. Giesbach zwrócił uwagę wszystkich na siebie. 

- Moi drodzy, znamy się już od kilku stuleci i uznałem, że idealnie się składa, żeby połączyć nasze rody - oznajmił a ja myślałam, że zejdę na miejscu. Spojrzałam niepewnie na Carlę. Czy mogłabym go poślubić? Możliwe, ale nie jestem tego pewna. 

- Bylibyśmy naprawdę wdzięczni, gdybyście się zgodzili. Mielibyśmy pewność, że żony naszych synów są idealne dla nich - dodała Krone. Czuję, że to miało przekonać naszych rodziców. Poczułam, że ktoś łapie pod stołem moją dłoń. Przeniosłam wzrok na moją młodszą siostrę. 

- Będzie dobrze - szepnęłam do niej pocieszająco. Uśmiechnęła się lekko do mnie. 

- Nasza propozycja to małżeństwo Carli z [I/s] a Shin z [T/i]. Patrząc na ich zachowanie, mamy nadzieję, że Carla i [T/i] uspokoją trochę Shin'a i [I/s] - oznajmił Giesbach. 

- Że co, przepraszam bardzo? - spytałam ze zdziwienia unosząc brwi i otwierając usta. Ani trochę mi się podoba wizja wyjścia za Shin'a. 

- [T/i]! Zachowuj się - skarciła mnie mama. Przeniosłam na nią wzrok i podniosłam się z miejsca. 

- Mamo, przecież ja nie mogę poślubić Shin'a! Nie mam z nim żadnych tematów chociażby do głupiej rozmowy - odparłam. Już widziałam, że mojemu ojcu nie spodobała się moja reakcja. 

- A ja uważam, że to świetny pomysł. Ślub Carli i [I/s] będzie pierwszy, ponieważ jest twoim pierworodnym i od razu przedłużycie ród - powiedział. Wzięłam głęboki oddech. 

- Idę się przejść do ogrodu - oznajmiłam i ruszyłam na tył rezydencji. Usłyszałam za sobą kroki, ale nikt mnie nie zatrzymał. Wyszłam do ogrodu, gdzie dopiero dowiedziałam się, kto za mną wyszedł. 

- Poczekaj [T/i] - odparł Carla kładąc dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam głowę do niego. 

- Nie zmienię zdania. Wolałabym ciebie poślubić niż twojego brata - wyznałam cicho. Chłopak nic nie powiedział, tylko stanął naprzeciw mnie. Położył dłoń na moim policzku i nachylił się. Połączył nasze usta a ja czułam, jak serce mi przyspiesza. Oddałam gest, który trwał naprawdę krótko, ale był bardzo przyjemny. 

- Spokojnie, zrobię wszystko, żebyśmy byli razem. Obiecuję, że nie wyjdziesz za Shin'a - oznajmił łagodnie, ale wyczułam pewność w jego wypowiedzi. Uśmiechnęłam się lekko a wampir przytulił mnie do siebie. 

- Oczekuj mnie za miesiąc. Przyjadę z oświadczynami. Przysięgnij, że się zgodzisz - powiedział. Zastanowiłam się chwilę. 

- Dobrze, zgodzę się, ale obiecaj, że załatwisz to z rodzicami tak, żeby [I/s] nie musiała jeszcze brać ślubu - odparłam. On tylko skinął głową puszczając mnie. Kolejny raz miałam go spotkać za miesiąc. 

Tak też się stało. Cztery tygodnie później przyjechał wraz z matką i bratem. Od razu było czuć coś dziwnego w atmosferze, ponieważ Krone została w powozie oraz nie było z nimi Giesbach'a. W czwórkę przywitaliśmy ich przed rezydencją. 

- Jeżeli mogę zapytać, gdzie jest wasz ojciec? Czy nie powinien być przy oświadczynach? - spytał mój ojciec. Miałam ochotę przewrócić oczami, ale sama byłam ciekawa odpowiedzi. 

- Nasz ojciec niestety zmarł. Dlatego przyjechałem mimo to. Nasz ród potrzebuje przywódcy, którym zostanę dopiero po zawarciu małżeństwa. Chciałbym poprosić o rękę [T/i] - oznajmił. Rodzice spojrzeli po sobie zdziwieni. Nic dziwnego. Można by rzec, że Giesbach'a to sam diabeł nie byłby w stanie zabrać ze świata żywych. 

- Jak to zmarł? - spytał mój ojciec zdziwiony. Matka ruszyła w stronę powozu, ale Shin zagrodził jej drogę.

- Został dźgnięty nożem z zakażoną wirusem Endzeit krwią. Nasza matka zgodziła się tu przyjechać mimo żałoby i złego samopoczucia. Proszę jej nie niepokoić Pani [T/n] - powiedział uprzejmie. Moja matka cofnęła się a ja podeszłam do Carli. 

- Endzeit? - spytałam a on skinął głową. Szybko chwyciłam jego rękę i podwinęłam rękaw. Zobaczyłam typowy siniak, który świadczył o zakażeniu. 

- Co ty zrobiłeś Carla? - zapytałam. Domyśliłam się, że coś tu jest nie tak. 

- Obiecałem ci, że będziemy razem. Moja matka została zarażona tym wirusem i miała dość ojca. Dała mi swoją zakażoną krew. Zabiłem go sztyletem z krwią, ale niestety zdążył mnie zarazić. Spokojnie, to nie jest tak łatwo zaraźliwe, więc nie musisz się obawiać o swoje zdrowie - odpowiedział łapiąc moje ramiona delikatnie z uśmiechem. Spojrzałam w jego oczy. Widziałam jakąś drobinkę obłędu, która mnie przeraziła. 

- Teraz ty dotrzymaj słowa. [T/i], wyjdziesz za mnie? - zapytał klękając na jedno kolano i łapiąc moją dłoń. Patrzyłam na niego niepewnie. Jednak w końcu mu obiecałam, prawda?

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz