[2/5] Na ratunek Carli | Carla x OC |

176 14 0
                                    

! Praca konkursowa - ArzuSoyer

W całej rezydencji znów było słychać krzyki, moje krzyki. Po raz kolejny kłóciłam się z mężczyzną, który został moim narzeczonym. Stałam w jego gabinecie ubrana w purpurową, obcisłą suknię a czerwone włosy swobodnie opadały na ramiona. Opierając ręce na blacie biurka skupiałam wzrok na jego twarzy bez wyrazu. Cały pokój był pochłonięty ciemnością a jedynym źródłem światła był księżyc widniejący wysoko na niebie. Dobrze wiedziałam, że mocno podniosłam mu ciśnienie. Z moich ust wychodziły kolejne ostre słowa atakując go z każdej strony, a wampir coraz bardziej wychodził z siebie. 

- Ty nadęty bufonie... - nie dokończyłam, gdyż Carla znalazł się tuż obok ściskając mój nadgarstek i unosząc rękę w górę. Spojrzał na mnie swoimi złotymi oczami, w których wręcz gotowała się wściekłość. 

- Zamknij się w końcu, bo inaczej bardzo tego pożałujesz - powiedział niskim głosem cały czas patrząc mi w oczy. Zaśmiałam się cicho unosząc głowę i przechylając ją w bok. 

- Nic mi nie możesz zrobić, pamiętaj kim jestem - rzuciła uśmiechając się zwycięsko, na co mężczyzna puścił mnie i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami. Sama podeszłam do dużego okna przymykając oczy. Byłam jedyną córką wybitnego arystokraty, a co z tym szło, tatuś był gotów zrobić dla mnie wszystko, o co tylko bym poprosiła. A gdyby z głowy spadłby mi chociaż włos, ojciec mógł zabić go bez żadnego zawahania. 

Otworzyłam oczy zerkając na ogród, który wręcz tonął w ilości i różnorodności kwiatów. Pomiędzy nimi ułożone były z kamieni ścieżki oświetlane przez pochodnie. Westchnęłam cicho na moment siadając na krześle, które wydało z siebie ciche skrzypnięcie. Gdyby Carla to zobaczył zapewne znów by się wściekł. Z jego strony nie dostawałam ani grama uczuć, w sumie cała nasza relacja opierała się tylko na dobrym wizerunku. Za to ja z czasem zaczęłam darzyć tego wampira uczuciem. Zaśmiałam się sama do siebie wstając krzesła i kierując się do "naszej" sypialni, z której tak naprawdę tylko ja korzystałam. Naprzeciwko drzwi stało duże łóżko z zasłonami, po obu stronach stały szafki wykonane z dębowego drewna. Na lewo można było znaleźć kominek oraz drzwi do łazienki, a na prawo była garderoba oraz duże okno. Carla rzadko się w niej pojawiał. Przez natłok emocji postanowiłam wziąć długą, gorącą kąpiel w wannie a następnie położyć się spać.

Nagle w środku nocy obudził mnie głośny huk. Gwałtownie usiadłam na łóżku rozglądając się po słabo oświetlonym pokoju a wtedym ujrzałam czyjąś sylwetkę. Po zapachu poczułam, że to Carla, ale zaniepokoiła mnie też intensywna wiń krwi. Zeszłam z łóżka podchodząc do wampira ostrożnie dotykając jego ramienia. Mężczyzna z trudem odwrócił się w moją stronę ukazując sporą plamę krwi na swoim ubraniu. Z trudem oboje podeszliśmy do łóżka. Carla z każdą chwilą oddychał coraz ciężej. Zaczęłam zdejmować z niego górne części ubioru, aby dostać się do rany, która nie wyglądała za dobrze. Była głęboka i poszarpana a w dodatku obficie krwawiła. 

- Coś ty robił... - wymamrotałam do siebie zerkając na swoją rękę, na której poczułam dotyk. 

- Nie przejmuj... się.. zostaw mnie... tak - wyszeptał spoglądając na nie spod przymkniętych oczu. 

- Nie ma mowy... Uratuję cię Carla - uśmiechnęłam się ciepło szybko całując go w zimne czoło i pośpiesznie poszłam po apteczkę i ręczniki. Lekarzem ani specjalistą nie byłam, ale udało mi się oczyścić, zatamować krwotok i zszyć ranę. W międzyczasie ułożyłam mężczyznę wygodniej na łóżku podkładając mu pod plecy poduszki. 

- Jesteś blady jak ściana, powinieneś napić się krwi - usiadłam na skraju materaca uważnie mu się przyglądając. 

- Możesz mi przynieść, butelka powinna być w... co ty robisz? - wampir zmarszczył brwi  patrząc na swoją narzeczoną, która przestała go słuchać i zaczęła rozwiązywać sznurki na dekolcie swojej koszuli nocnej odsłaniając szyję, obojczyki i piersi. 

- Napijesz się mojej krwi i to bez dyskusji - odrzuciłam do tyłu swoje krwistoczerwone włosy przybliżając się do białowłosego. Widać, że był  bardzo spragniony, bo wręcz rzucił się na nią wbijając kły w jej gładką skórę na szyi. Po dłuższej chwili opadł z powrotem na poduszki oblizując usta.

- Widzisz Carla uratowałam cię - zaśmiałam się cicho powoli przysuwając twarz do jego i składając mały pocałunek na jego ustach. O dziwo Carla odwzajemnił go przeczesując dłonią moje włosy. 

- Jesteś po prostu niemożliwa Arzu - zamknął oczy z słabo widocznym uśmiechem zasypiając. Sama położyłam się obok niego zasypiając zaraz po nim.

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz