Ayato x OC | Randko-żart |

264 14 4
                                    

A macie jeszcze jeden, co mi tam. Bardzo się cieszę, że jeszcze jakaś śladowa aktywność jest w tej książce <3

Dla _Akashi_Senju_

POV. Aelin

Od kilku dni Ayato w żartach wspominał o jakiejś randce. Wczorajszego wieczoru siedziałam w ich rezydencji i Laito powiedział, że jego brat bliźniak naprawdę chciałby się ze mną umówić na randkę. Mimo, że jest bardzo przystojny, nie wiem czy bym chciała się z nim spotykać. I niestety rudowłosy wykorzystał to, że poczęstowałam się lekko alkoholowym napojem i dałam się namówić, żeby zrobić kociookiemu bardzo głupi żart. Kapelusznik zadbał o możliwość zaproszenia mnie na randkę przez swojego brata. Graliśmy w butelkę i oczywiście dostałam zadanie, żeby iść z Ore-samą na takowe miłosne spotkanie. Musiałam się zgodzić a moją rolą w tym wszystkim jest to, żeby spędzić czas z Ayato a na koniec mam mu powiedzieć coś w stylu, że wolę kogoś innego. Nie mam pojęcia, co mnie natchnęło, żeby się na to zgodzić. A nie, wiem. Moja niewyparzona buzia, która musiała odruchowo odpowiedzieć na wyzwanie. 

Więc teraz czekam na wampira, który ma za chwilę się pojawić. Założyłam torebkę przez ramię i spojrzałam jeszcze do lustra. Wyglądam, jakby naprawdę mi zależało. Ale to tylko mój przyjaciel. Spojrzałam na drzwi, gdy rozbrzmiał dzwonek. Westchnęłam i przybrałam mały uśmiech. Otworzyłam mu. 

- Hej Ayato - przywitałam się. Wampir uśmiechnął się łobuzersko. 

- Hej Aelin. Ore-sama już się nie może doczekać. Idziemy? - spytał. Skinęłam głową i wyszłam z domu. Zamknęłam go na klucz, bo nikogo nie ma aktualnie. Odwróciłam się do Ayato z małym uśmiechem i razem wsiedliśmy do limuzyny.

- Wiesz... Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się na to wyjście. Mimo, że to tylko głupie zadanie, to mogliśmy to olać. Dzisiaj pewnie nikt już o tym nie pamięta - zaczął. Ugryzłam się w język. Laito na pewno pamięta.

- Ale chyba jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Nie musimy tego traktować jako randki tylko wspólne wyjście po prostu - odparłam. Pierwszy raz tego dnia widziałam, jak miną mu zrzedła, ale starał się nie dać tego po sobie poznać.

- To też fakt. Ale jeżeli będą zniżki dla par to bierzemy - zażartował. Zaśmiałam się cicho i skinęłam głową na zgodę.

- Niech będzie - odpowiedziałam. Ja mu proponuję, żebyśmy tego nie traktowali jako randki a sama czuję, że to może naprawdę zaważyć na moich uczuciach. W końcu na takie spotkania chodzi się, żeby kogoś bliżej poznać.

Po chwili wampir zagadał mnie o jakieś głupoty i przyznaję, że trochę się zagadałam. Jako, że to on miał wybrać miejsce, które dla mnie było niespodzianką, nadzwyczaj skutecznie wprowadzał mnie w kolejne tematy do rozmów tak, że nawet nie pamiętam drogi. Zorientowałam się dopiero, kiedy stanęliśmy a kierowca wyłączył silnik i otworzył nam drzwi.

- No i jesteśmy na miejscu. Pani przodem - oznajmił kociooki. Uśmiechnęłam się do niego i wysiadłam z limuzyny.

- Wesołe miasteczko? Ale super! - odparłam szczęśliwa. Poczułam jego rękę na swoim pasie.

- Specjalne wesołe miasteczko. Ze względu na twoje sto pięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu, sprawdzałem atrakcje, które mogą ci się spodobać i na wszystkie możesz wejść - powiedział. Roześmiałam się i przytuliłam go. Ale zadbał o szczegóły, nie powiem.

- To urocze, wiesz? Jesteś kochany, że to tak zaplanowałeś - odparłam. No tak, na pewno będzie mi łatwo zrobić mu ten żart, skoro pomyślał o takich rzeczach.

- Oboje mamy się dobrze bawić prawda? Nawet jako przyjaciele - odpowiedział. Tylko uśmiechnęłam się do niego i poszliśmy w stronę wejścia. Tam okazało się, że wampir wcześniej zamówił bilety i kategorycznie zabronił mi oddawać pieniądze. Zabrał mnie na kilkanaście kolejek, poszliśmy też do labiryntu luster czy do pomieszczenia z różnymi grami. Zjedliśmy mnóstwo waty cukrowej. 

To było najlepsze kilka godzin w życiu. Naprawdę spędziłam wspaniały czas z Ayato i nie chciałam mówić mu tych okropieństw, które chciał Laito. Po obiedzie stwierdziliśmy, że nie będziemy sobie szkodzić i pochodziliśmy po ogrodzie botanicznym. Najprzyjemniejszy dzień dotychczas, jaki miałam. 

Na szczęście wampir odwiózł mnie niemal pod same drzwi. Złapałam go za rękę, gdy limuzyna się zatrzymała. 

- Było świetnie, serio - powiedziałam z uśmiechem. 

- Polecam się na przyszłość. Ore-sama też jest zadowolony - odpowiedział szczęśliwy. Pocałowałam go w policzek i wyszłam z limuzyny. 

- Będę częściej grać z wami w butelkę - zaśmiałam się jeszcze i zamknęłam drzwi pojazdu. Pomachałam mu jeszcze idąc do domu. No jak miałam mu powiedzieć wrednie, że wolę, kogoś innego, jak to nawet nie jest prawda?

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz