Shu x OC | Coś za coś |

443 27 6
                                    

Dla Nasumi666 

POV. Nasumi

Wiatr przyjemnie zmierzwił mi włosy, gdy leciałam spod biblioteki do rezydencji Sakamaki'ch. Wylądowałam na ziemi i rozprostowałam swoje śnieżnobiałe skrzydła. Są niewiele mniejsze niż ja, ale dają się schować. Położyłam torbę z książkami na ziemi. Przeciągnęłam się, żeby trochę odciążyć plecy. Jednak książki potrafią być ciężkie. A któryś wampir mógłby się ruszyć, żeby mi pomóc. Lenie jedne. Robią coś tylko, gdy mają z tego korzyść. 

Wzięłam torbę i przerzuciłam ją przez ramię. Weszłam do środka przez taras. Ruszyłam po schodach na górę. Zapukałam do drzwi pokoju Reiji'ego. Okularnik po chwili uchylił drewnianą powłokę i spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. 

- Mam książki, które chciałeś - oznajmiłam. Chłopak wpuścił mnie do środka. Większość mojego bagażu to jego zamówienia, bo stwierdził, że skoro lecę do biblioteki to mogę wziąć kilka dla niego. Podeszłam do biurka i wyładowałam jego zamówienie. Zrobiłam to w ciszy. 

- Teraz możesz iść. Czasem jesteś przydatna - odparł. Ruszyłam do wyjścia. 

- Ale czekam na notatki - powiedziałam. Wyszłam z jego pokoju. 

- Możesz czekać. Nigdy nie mówiłem, że je zrobię - rzucił i zamknął drzwi. Odwróciłam się wkurzona. Kopnęłam w drewno.

- Jesteś niesłowny! Obiecałeś mi, że dostanę wiadomości na wasz temat! - krzyknęłam, ale ze środka nie wyszedł żaden dźwięk. Prychnęłam i ruszyłam na dół. Świnia. Byłam tak zła, że nie zauważyłam, jak Shu pojawił się tuż przede mną. Potknęłam się, ale mój instynkt zareagował i skrzydła uchroniły mnie przed upadkiem. 

- No do jasnej... czy przestaniesz mi to robić kiedyś? Zwłaszcza, gdy jestem zła? - spytałam starając się opanować. Oczywiście blondyn nie zareagował. Wzięłam głęboki oddech i wróciłam na górę. Jednak nie chcę być narażona bardziej na jakiekolwiek interakcje z tymi kretynami niż byłabym w salonie. Stanęłam przed swoim pokojem i otworzyłam go. 

- No nie... - mruknęłam widząc blondyna rozkładającego się na moim łóżku. Rzuciłam na niego torbę z książkami. Złapał ją tylko. 

- Ja odpowiem na twoje pytania - odparł i odłożył torbę na bok. Przewróciłam oczami. 

- Nie, dziękuję. Aktualnie mam was po dziurki w nosie. Byłabym wdzięczna, gdybyś sobie poszedł - powiedziałam zakładając ręce na piersi. 

- Coś za coś - odpowiedział. 

- No jasne, a co ja dostałam w zamian za przyniesienie Reiji'emu książek? Co dostałam w zamian za ciągłe pieczenie ciastek dla Kanato albo za robienie takoyaki na Ayato? Co dostaję za dobre uczynki dla was, które macie gdzieś? Co dostaję za waszą ochronę?! Jak śmiesz żądać ode mnie czegoś za opuszczenie pokoju, który jest jedną z niewielu moich rzeczy w tym domu?! - krzyknęłam sfrustrowana. Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam głowy trojaczków, które zaglądały do środka zaciekawione. 

- Nasumi, wszystko dobrze? - spytał Laito. Sięgnęłam po coś, co było najbliżej i rzuciłam w nich. Trafiłam wazonem w ścianę obok.

- Nie! Nie szanujecie mnie a oczekujecie rzeczy, jakbym była służącą. Zostałam wysłana, żeby dowiedzieć się czegoś o wampirach, ale wiecie, co zapiszę dla potomności? Że jesteście aroganccy, egocentryczni i bezczelni! Wynocha stąd! - odpowiedziałam krzykiem. Cała czwórka wyniosła się w mgnieniu oka z pomieszczenia. Mam dość, jutro piszę do ojca, żeby mnie zabrał. Nie obchodzi mnie, że nie będą mieli podstaw do swoich badań. Położyłam się w miejsce Shu i przytuliłam się do poduszki. Głupie wampiry. Takie stworzenia nie powinny chodzić po ziemi. 

~*~

Po swoim ataku gniewu szybko zasnęłam i obudziłam się dopiero następnego dnia. Było dosyć wcześnie, co wnioskowałam po promieniach słońca wkradających się do mojego pokoju. To pora, kiedy najbardziej prawdopodobne jest, że reszta mieszkańców śpi. 

Wstałam z łóżka i zobaczyłam wczoraj rozbity wazon. Westchnęłam cicho. Był naprawdę ładny. Teraz trzeba go posprzątać. Przeciągnęłam się i obrałam kierunek na kuchnię, żeby przygotować sobie śniadanie, a przy okazji wziąć miotłę do usunięcia porcelany. Jednak, po wyjściu z pokoju, czułam, że coś jest nie tak. W kuchni leżał plik kartek. Zerknęłam z ciekawości. Były ram zapisane moje pytania wraz z odpowiedziami. Charakter pisma był pochyły, staranny i niemal idealny. Bardzo cieszy oko. To musiał być któryś z wampirów. Może Shu? Powiedział, że odpowie na moje pytania, ale nie dałam mu takiej możliwości. Czy to naprawdę on? 

- Mówiłem, że coś za coś - usłyszałam szept i nagły ból w szyi przyćmił mi pole widzenia. Nawet nie wiem, czy krzyknęłam, bo czułam, jakby moje ciało zaczęło się rozpadać. To koniec? 

-------------------------------------------------

Wybaczcie, musiałam zrobić takie zakończenie xD nie miejcie mi tego za złe, lubię was trochę podenerwować ;P

A jak już przeczytaliście to powiedzcie, czy czujecie, że jestem tu? Dla Was? Wiem, że shoty pojawiają się rzadziej, ale niestety studia wymagają większej pracy własnej. Staram się być dla was, ale ostatnio mam wrażenie, że tylko zrażam do siebie ludzi. Chcę zrobić tyle rzeczy a oczywiście nic z tego nie wychodzi... 

Mam wrażenie, że tracę moich kochanych czytelników przez to, że nie mam czasu (i czasem weny) do pisania. Zawsze jestem dla was. Jeżeli nie na Wattpadzie to na Discordzie, jakbyście chcieli. 

Diabolik lovers - one-shots 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz