Rok 1942
5 lat później na dworcu w King's Cross jak zwykle zbierały się tłumy, jednak to na ukrytym peronie 9 i 3/4 było najwięcej ludzi. Jak co roku, smutni rodzice żegnali swoje dzieci i wymawiali ostatnie zdania w ich stronę ("Zachowuj się! Ucz się z lekcji na lekcję!"). W tym roku swoją naukę w Hogwarcie zaczynała jedenastoletnia Joan Atkins. Miała ze sobą swoją sowę Yvie i kufer z jej inicjałami.
-Pamiętaj, każdy dom jest dobry. Ucz się i zachowuj ładnie wobec profesorów. Nie kłóć się z innymi! I... pisz często listy- powiedziała pani Atkins, po raz ostatni poprawiając kołnierz córki. Pan Atkins pożegnał się właśnie ze starszymi córkami. Mówił im, aby nie kłóciły się i wspierały Jo na jej pierwszym roku. Obie pokiwały głowami, ale wiedziały, że to nie będzie łatwe.
-Och i spisuj się jako prefekt, Abi! I nie nadużywaj swojej władzy!- mrugnął do niej ojciec. Dziewczyna zaśmiała się.
-I szukaj dobrze tego znicza!- dodała matka,
całując ją po policzkach.
-No dobrze, idziemy, bo nie zajmiemy żadnego przedziału!- powiedziała zniecierpliwiona Bella. Abi przewróciła oczami na jej słowa. Po ostatnich słowach pożegnania, poszły do pociągu.-To cześć- powiedziała Belinda, wchodząc do przedziału, w którym siedzieli jej znajomi.
-Ej, ale przecież miałaś siedzieć z nami!-powiedziała z wyrzutem Jo. Belinda odpowiedziała jej tylko spojrzeniem mówiącym "Nie bądź naiwna" i usiadła wśród swoich znajomych. Abi zauważyła minę Jo. Chciała jak najszybciej ją pocieszyć. Nie chciała, by tak smutno zaczęła swój pierwszy dzień w magicznej szkole.
-Nie przejmuj się! Mnie też tak kiedyś wystawiła i dzięki temu poznałam Walby! Zaraz znajdę ci dobry przedział! A jak nie, to usiądziesz z nami!- powiedziała Abi, klepiąc ją po ramieniu. Jo lekko się uśmiechnęła, ale wciąż była bardzo niepewna. Razem z Abi podeszły do przedziału, w którym siedziała dziewczynka. Była sama i Abi uznała, że może chce mieć towarzystwo. Otworzyła drzwi i wprowadziła do środka siostrę.-Cześć, jestem Abi, a to moja siostra Jo, czyli Joan... Czy może usiąść z tobą?- zapytała. Dziewczynka podniosła wzrok na Joan. W jej oczach pojawiła się lekka iskierka zadowolenia.
-Jasne!- powiedziała. Abi zostawiła Jo w przedziale, a sama poszła szukać znajomych. Wreszcie znalazła przedział, w którym siedzieli. Nie zauważyła jednak Toma. To ją zdziwiło. Przecież zawsze pojawiał się pierwszy.-Cześć!-krzyknęła radośnie, wchodząc do przedziału.
-Abi! Ale tęskniłam!-Walby rzuciła jej się w ramiona. Kiedy już się oderwała, powiedziała:
-Ale wiesz, musisz iść do przedziału dla prefektów... Ale nie łam się, tam jest dobrze, są dwuosobowe przedziały, więc będziesz z Tomem-dodała szybko widząc jej minę. Abi z żalem pożegnała przyjaciółkę i skierowała się bardziej w głąb pociągu. Wreszcie zauważyła Riddle'a. Siedział zasmyślony opierając podbródek na dłoni i patrząc przez okno. Nie zauważył przechodzącej Abi. Blondynka otworzyła przedział.-Cześć! Wygląda na to, że oboje jesteśmy prefektami!- powiedziała, wsiadając do jego dwuosobowego przedziału. Zauważyła, że Tom wyraźnie zmienił się przez wakacje. Jego brązowe włosy miały kilka jaśniejszych refleksów. Sam nadal był bardzo blady. Abi pomyślała, że on chyba nigdy się nie opali. Zupełnie jak ona. Może być 4 godziny na słońcu, a i tak jest blada jak ściana. Tom przy tym jakoś zmężniał. Stał się wyższy i bardziej męski.
Riddle trzymał się z Orionem Blackiem, który był kuzynem (i przyszłym mężem) Walburgi. Był bardzo zamknięty w sobie. Nawet wśród swoich zwolenników. Otóż Tom Riddle sukcesywnie piął się po szczeblach kariery szkolnej wśród uczniów, jak i nauczycieli. Pełen uroku osobistego i inteligencji, zaskarbił sobie przychylność wielu. Do nich nie należała Abi. Wiedziała, jakie poglądy szerzy chłopak i na pewno nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanfictionAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...