Dla wszystkich tych, którzy pamiętają o urodzinach Toma ;)
31 grudnia 1944 rok
Abigail Atkins obudziła się o 9.30, mając w pamięci to, co ma wydarzyć się tego dnia. Wstała z łóżka w niesamowicie zestresowanym, ale jak również podekscytowanym nastroju. Ubrała się w normalny strój, ale nie mugolski i skierowała do Pokoju Wspólnego. Wchodząc, zmierzyła go wzrokiem w poszukiwaniu Black, której nie widziała w dormitorium. Ucieszyła się, gdy dostrzegła ją w pośród uczniów w Pokoju. Siedziała obok swojego narzeconego i pisała jakieś wypracowanie na lekcje. Naprzeciwko nich, na kanapie, siedział Riddle. Abi na jego widok mocniej zabiło serce. Poczuła, jak jej dłonie lekko drżą i zasycha jej w ustach. Zdziwiła się po sobie takiej reakcji. Tom odwrócił w jej stronę głowę oraz ją dostrzegł. Wstał z kanapy i uśmiechnął się uroczo do dziewczyny. Orion i Walburga również zauważyli jej obecność. Uśmiechnęli się, widząc ich parę.
-Och, Abigail, czekałem na Ciebie... Dzisiaj są moje urodziny i byłbym zaszczycony, móc spędzić je z tobą w Hogsmeade...-Zaczął Tom, ale Atkins szybko mu przerwała.
-Co?! O matko, na gacie Merlina, zapomniałam!Nie wiedziałam, że masz urodziny! Wybacz mi, proszę!- Krzyknęła jak opętana. Bardzo się przejęła tym i miałą ochotę zapaść się pod ziemię z tego wstydu. Tom potrząsnął głową i ujął jej dłonie w swoje.
-Skąd miałaś to niby wiedzieć? Poza tym, już dość prezentów i życzeń... Moim największym prezentem będzie twoja obecność przy mnie...- Rzekł spokojnym głosem, na co Abi zareagowała rumieńcem, czując na sobie wzrok Pokoju Wspólnego.
-A teraz pozwól, że zabiorę cię do Hogsmeade. Tylko ubierz się ciepło- powiedział przyjemnym, niskim głosem. Abi posłusznie pokiwała głową. Nawet w snach nie myślała, że będzie tak kulturalnie rozmawiać ze swoim dotychczasowym największym wrogiem!
*******************************
1 godzinę później
Abi siedziała naprzeciwko Toma w herbaciarni pani Pudifoot. Herbaciarnia miała przyjemny wystrój, nieco cukierkowy i romantyczny, co kompletnie nie pasowało jej do wizerunku chłopaka. Czuła się bardzo dobrze, choć była nieco skrępowana, w jego towarzystwie. Ze wszystkich sił starała się udawać odważną i spokojną. Tom prawił na przeróżne tematy, a Abi imponpowała jego niesamowita wiedza tak, że mogła go słuchać z zapartym tchem.
Jednak coś nie dawało jej spokoju. Tom wydawał się być taki zręczny, inteligentny. Może to po prostu jego gra? Tak naprawdę może nie chce jej sympatii. Jak wytłumaczyć jego nagłe miłe i nawet szarmanckie zachowanie? Abi czuła coś podejrzanego w jego uśmiechu jak i nawet oczach, ale starała się o tym nie myśleć jak na razie. Choć okazywało się to trudne.
-Bardzo się cieszę, że osiągnąłem pełnoletność czarodzieja. To otwiera wiele możliwości- rzekł, upiwszy przedtem łyk herbaty z cytryną. Abi potaknęła.
-Oraz myślę, e jestem pod wrażeniem twojej wiedzy z dziedziny eliksirów. To niebywałe...
-Po prostu się tym pasjonuję- przerwała mu dziewczyna, nie mogąc słuchać tego komplementu. Tom pokiwał głową. Popatrzył jej głęboko w oczy, a Abi poczuła jakby dreszcz w środku. Tom lekko się do niej uśmiechnął.
-Masz bardzo piękne włosy. Są takie lśniące...- Powiedział, lekko muskając je dłońmi, co wywołało niezwykłą reakcję w sercu dziewczyny, która była zszokowana tym, jaki dał jej komplement Tom. Choć był nieco nieoryginalny, to i tak jej zaimponował. Gdzieś głęboko w duszy, Abigail śmiała się z niego, myśląc, że na pewno to zdanie ledwo przeszło mu przez gardło.
-Dziękuję, ale osobiście uważam, że najważniejsze jest bycie światłym i majestatycznym. -Powiedziała twardo, chcąc ukryć swoją radość. Tom w charakterystyczny dla niego sposób uniósł jedną brew.
-Doprawdy? Co masz na myśli, mówiąc majestat i bycie światłym?-Spytał. Abi wzięła głęboki oddech i układała sobie w głowie swoją wypowiedź.
-Chodzi mi o wiedzę. Światły człowiek to taki, który podążą za wiedzą, stawia ją na pierwszym miejscu i łaknie jej. Ta osoba wierzy, że wiedza da jej wolność i spokój w życiu. A z byciem światłym przychodzi również majestat, czyli akceptacja siebie, pokój, równowaga i dobroć w relacjach z innymi ludźmi. Należy bezkompromisowo do tego dążyć, by być uwolnionym, w stanie beztroskiego błogosławieństwa oraz równowagi ze sobą. Mam nadzieję, że kiedyś taka się stanę. Tak rozumiem te stwierdzenia. -Wygłosiła Abi. Spojrzała się na twarz Toma, który tkwił w całkowitym bezruchu. Abi zaśmiała się, że może go ktoś spetryfikował od tyłu, ale po minucie zaczęła martwić się jego milczeniem.
-Wiem, to dziwne, ale takie jest moje zdanie. -Powiedziała po chwili. Tom gwałtownie potrząsnął głową.
-Rozumiem, po prostu byłem pod ogromnym wrażeniem tego, co mówisz. Nie sądziłem, że... -Tu zamilkł i szukał jakby odpowiedniego słowa na tę sytuację. Nastała cisza.
-Nie sądziłeś, że osoba spoufalająca się ze szlamami i będąca zdrajcą krwi też ma mózg. Przykro mi. To musiał być dla ciebie szok- Oznajmiła cierpko i zgromiła chłopaka nienawistnym spojrzeniem.
-Nie chciałem, by tak to zabrzmiało, ale tak szczerze- w twoich słowach jest dużo racji. Myliłem się. Przepraszam, że tak cię traktowałem. Robiłem tak, ponieważ nie wiedziałem naprawdę, jaka jest twoja wiedza i dojrzałość. Wybacz mi- Rzekł, a Abi była w stanie osłupienia. Tom za coś ją przeprasza? Czy to jej się śni? Może faktycznie za ostro go teraz potraktowała...
-Dobrze, przepraszam, nie rozmawiajmy już o tym. Chcę, aby twoje urodziny przebiegały jak najlepiej- Powiedziała z uśmiechem dziewczyna, a chłopak szybko ten uśmiech odwzajemnił. Ten dzień faktycznie przebiegał dla niego jak najlepiej.
*****************************
Godzina 2 w nocy, już 1 stycznia 1945 roku.
Abi, po całym dniu pełnym rozmowy z Tomem oraz zabawy sylwestrowej w Pokoju Wspólnym, miała ochotę teraz tylko zasnąć. Ale przecież musiała zrelacjonować Walburdze jej spotkanie z Riddlem. Leżała na swoim łóżku, obok łóżka Walburgi, a pozostałych współlokatorek jeszcze nie było. Przyjaciółki miały teraz idealną okazję do porozmawiania ze sobą.
-To powiadaj, co się działo po kolei- prawie krzyknęła Black, która nie kryła się ze swoim podekscytowaniem. Abi westchnęła głośno. Nie miała siły na rozmowę, ale nie mogła zostawić tak przyjaciółki z niezaspokojonym pragnieniem wiedzy.
-Poszliśmy do herbaciarni. Przez całą drogę Tom trzymał mnie pod rękę i był niesamowicie szarmancki... W herbaciarni piłam niesamowicie dobrą herbatkę i rozmawialiśmy na wiele tematów... On jest taki inteligentny...!- Zachwyciła się i zamilkła. Walburga leżała na swoim łóżku z uśmiechem, ale nagle wyczuła jakiś dziwny nastrój u Abigail.
-Ale czy coś się stało?-Zapytała nagle. Usłyszała westchnięcie ze strony dziewczyny.
-Nie, było naprawdę bajecznie. Martwi mnie tylko, jak bardzo nie mogę rozgryźć tego chłopaka. Dlaczego tak nagle się wobec mnie ładnie zachowuje? Nie wydaje ci się to podejrzane? Wiem, mówiłam, że mam zamiar wreszcie żyć chwilą i nie przejmować się, jednak nie potrafię!- Powiedziała z żalem. Walburga postanowiła pocieszyć przyjaciółkę.
-Abi... Wiem, że to dla ciebie bardzo nowe i odmienne w porównaniu do twojego idealnie zaplanowanego życia... Ale czasem trzeba po prostu stanąć i oglądać to z boku, czekając na rozwój wydarzeń- Zakończyła swój monolog Walby. Abi odwróciła się do niej tak głową, że mogła patrzeć na jej twarz.
-Dziękuję ci. Bardzo- Powiedziała wdzięczna Abi z czułością w głosie. Black ją uspokoiła.
**********************
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanficAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...