John zaczął się do niej strasznie dobierać. Całował ją po szczęce i okolicach uszu. Abi ten dotyk wydał się przez tę chwilę najobrzydliwszy na świecie. Poczuła, jak rozpina jej koszulę. Oczy miała pełne łez i nie mogła NIC zrobić.
-Zostaw mnie...- Wyjąkała. John tylko zaśmiał się. Obmacywał ją po biodrach, a Abi błagała w myślach, by ktoś jej pomógł.-Zabawimy się co najwyżej...- Usłyszała jego lekko zachrypnięty głos. Zamilkła w oczekiwaniu na najgorsze. Pomyślała, jak teraz będzie okropnie. "Może zrzucę się z wieży astronomicznej... Nie będę potrafiła z tym żyć". Nagle usłyszała czyjś głos. Na początku myślała, że to jej się wydawało, ale nie, ta osoba tu była i do nich mówiła. To było jak grom z jasnego nieba. Abi mocno zabiło serce.
-John, zostaw ją. -Usłyszała zimny głos. Obróciła się w jego stronę i dostrzegła nad sobą wyprostowanego Toma, który zwracał uwagę jej oprawcy. John odskoczył od niej momentalnie i zaczął zapinać swój rozporek przy spodniach. Tom popatrzył na niego groźnie i powiedział:
-Mówiłem ci coś, John. Myślę, że w takiej sytuacji... Masz zakaz uczęszczania do klubu. Nie potrzebuję podnieconych idiotów- Powiedział zimno. John otworzył usta ze zdumienia i zbladł. On, jest odrzucony z ich grupy! Tom machnął jakimś zaklęciem w stronę Abi, która nie była już przybita do ściany i mogła sobie poprawić ubrania.
-To tylko głupia zdrajczyni czystej krwi... O co ci z nią chodzi?- Zapytał marszcząc brwi John. Tom przewrócił oczami.
-Miałeś jej nie tykać. Zrobiłeś to. Zejdź mi z oczu- Powiedział. John posłał mu ostatnie wściekłe spojrzenie, obrócił się i głośno poszedł do swojego dormitorium. Tom nostalgicznie stanął przy oknie i patrzył na księżyc. Abi w tym czasie zapięła guziki swojej koszuli i podeszła do niego.
-Czemu to zrobiłeś? Przecież powinieneś mnie nienawidzić...- powiedziała.
-Wystarczy dziękuję. - Oznajmił i zaczął iść do ich lochów. Abi pognała za chłopakiem.
-Dziękuję. Czemu to zrobiłeś?- spytała. Tom spojrzał się na nią niemrawo i rzekł:-Może mamy inne zasady, ale my, czarodzieje czystej krwi, będący przyszłością tego świata, musimy sobie pomagać. -Powiedział, podchodząc do obrazu i mówiąc hasło. Atkins udała, że nie słyszy tego "czystej krwi". Przejście otworzyło się i przeszła w nim pierwsza Abigail. Stanęła w pokoju wspólnym. Nie było nikogo oprócz nich. Tom chciał pójść do siebie, ale dziewczyna zagrodziła mu drogę. Ta myśl nie przestała jej nurtować.
-Czemu to zrobiłeś?- Powiedziała po raz kolejny. Riddle przewrócił oczami.
-Po pierwsze i tak go chciałem stamtąd wykurzyć, bo i tak mnie wkurwiał, a po drugie: nie byłoby tak strasznie. Może nawet byłoby ci przyjemnie- Powiedział. Abi zarumieniła się i pokręciła przecząco głową.
-Bardzo ci dziękuję. Nie przeżyłabym tego- Rzekła i poszła do swojego dormitorium.**************
Abi weszła do pokoju. Wszędzie było zgaszone światło, oprócz lampy przy łóżku Walburgi. Abi dostrzegła jej postać w ciemności. Wyglądała, jakby płakała. Na widok Abi szybko otrzeźwiała i powiedziała:
-Czemu przychodzisz tak późno? Jest cisza nocna!- Fuknęła na nią. Abi nadal stała twardo i z wzrokiem jakoś dziwnie patrzącym gdzieś.
-John Blake chciał mnie zgwałcić. Tom mnie uratował- Powiedziała. Walburga zamarła. Otworzyła usta ze zdumienia. Z tych emocji podskoczyła i przytuliła dawną przyjaciółkę.-O mój Boże! Ja byłam ostatnio dla ciebie taka niedobra... Wybacz mi!- Powiedziała, tuląc dziewczynę.
-Już dawno to zrobiłam- Oznajmiła Abi i wtuliła się w dziewczynę.**************
Dla Abi rozpoczął się najszczęśliwszy czas w jej życiu. Była oficjalnie pogodzona z Walburgą, z którą sobie wszystko wytłumaczyły i spędzała czas z Markusem. Było jak w bajce. Abigail powiedziała Walburgi, że Tom ją uratował i nie wie, jaka jest tego przyczyna. Dla Black było to oczywiste, że jest zakochany, ale dla Atkins nie było to takie proste. Ale to nie zmienia faktu, że była mu stukrotnie wdzięczna. Minęło trochę czasu. Jej siostry wróciły do Hogwartu i zaczęła się dawna nauka. Znowu musieli orać dniami i nocami, machać różdżką i przyrządzać eliksiry. Abi nie stanowiło to problemu. Jak była z nią Walby i Markus, to czuła w sobie siłę. Tom jakoś dziwnie nie unikał jej. Czasami nawet się uśmiechnął. Dla Abi było to krępujące, bo czuła, że musi jakoś się odwdzięczyć.
Niedługo byłby kolejny bal Klubu Ślimaka. Ale teraz ma towarzysza- Markusa.
"Ciekawe z kim pójdzie Tom..."- Zastanawiała się Abi.
*************
Dni w szkole mijały Abi na sprawdzianach i nauce bez wytchnienia. Nawet nie spostrzegła, że już marzec. Kolejny mecz. Tym razem z Puchonami. Abi odetchnęła. Właśnie jadła z Walburgą kolację w Wielkiej Sali.
-I ja mu wtedy mówię, że się zgadzam... A ty co o tym myślisz?- Spytała ją Walburga, biorąc później kęs kanapki do ust. Abi popatrzyła się na nią dziwnym wzrokiem.
-Nie jestem za tym, abyście tak dokuczali tym mugolakom. To niedorzeczne!- Powiedziała Abi. Walburga przewróciła oczami.
-Tak swoją drogą, za kim tak patrzysz?- Spytała ją Black. Chyba później to zrozumiała, że Abi szuka wzrokiem Riddla, bo zaśmiała się.
-Nie ma go tu. Wyszedł- Powiedziała rozbawiona. Abi stanęła na równe nogi.
-Jak to wyszedł?! MUSZĘ IŚĆ!- Krzyknęła i wybiegła z sali. Black się na nią trochę dziwnie spojrzała, ale nie była tym zbyt zaskoczona. Abi często wyprawiała dziwne rzeczy. Walburga powróciła do jedzenia kanapki i czytania książki do zaklęć.*************
Abi wybiegła z Wielkiej Sali. Po drodze minęła zdziwionego Markusa Mervina, który właśnie do niej szedł. Rozejrzała się po korytarzu. "Gdzie mógłby pójść ten Riddle!"- Myślała gorączkowo. Na początku do głowy przyszły jej lochy i dormitorium. "Ale nie... To może być tylko... Pokój Życzeń!"- Pomyślała i z impetem pobiegła w stronę schodów. Jak nigdy przeskoczyła je po 3 i rozejrzała się. Stało się. Puchoni zaatakowali Toma.
Atkins podbiegła do tego miejsca i zaczęła ciskać zaklęciami w stronę czwórki puchonów mugolaków i Marty Warren, Krukonki. Mścili się na Tomie za prześladowanie. Tom siedział w rogu korytarza z krwawiącym nosem i wyglądał, jakby ledwo widział na oczy. Puchoni i Marta w ogóle nie dostrzegli blondynki. Już nie mieli różdżek i kompletnie odebrało im mowę. Przecież jest ich więcej...
Atkins podbiegła do Toma. Kucnęła i chciała pomóc mu wstać.
-Żyjesz? Co z tobą...?- Zaczęła. Riddle nie odpowiedział jej, tylko niemrawo podniósł rękę i chciał ostrzec ją przed zaklęciem od jakiejś rudej Puchonki. Abi szybko podniosła swoją różdżkę:-Petrificus Totalus!- Krzyknęła. Ruda dziewczyna upadła z łoskotem na ziemię. Marta Warren zdusiła krzyk.
-Ty...!- Powiedziała oskarżycielskim tonem do Abi i już chciała jej pewnie wydrapać oczy, ale nagle przyszedł...-Zostaw ją! Co tu się dzieje!?- Krzyknął profesor Dippet. Abi odetchnęła z ulgą. Zaczęła się przecież bać. Stwierdziła, że nadaje się do tego, by wytłumaczyć sytuację.
-Panie profesorze, oni zaatakowali Toma. Przyszłam i rzuciłam parę zaklęć, ale tylko w obronie własnej- Powiedziała. Dippet kiwnął głową. Widocznie uznał takie tłumaczenie.
-To haniebne! Jak mogliście potraktować tak ucznia naszej szkoły!- Krzyknął Dippet. Popatrzył się w stronę Abi, kucającej przy Tomie. Jego piękna twarzyczka była nieco obita.-Panno Atkins, niech pani da go do pielęgniarki... Ja już się nimi zajmę...- Powiedział nauczyciel. Abi z pomocą dyrektora zabrała chłopaka i skierowali się w stronę Skrzydła Szpitalnego.
***
🍕😀🍕💗
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanficAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...