Rozdział XXXVIII

2.3K 138 55
                                    

-Och, już wiem, o co ci chodzi!- Powiedziała ze zmarszczonymi brwiami. Dotarło to do Toma, ale nadal stał do niej odwrócony. Riddle oczekiwał, aż dziewczyna będzie kontynuować.

-Po prostu naszej biednej sierotce, Tommy'emu Riddle coś nie wyszło! Och nie! Oby nasza biedna sierotka się nie załamała!- Krzyknęła pogardliwie. Jej ciemne blond włosy lekko uniosły się do góry, a jej postawa była poważna i napięta. Zielone oczy ciskały piorunami w postać chłopaka, który stał kilka kroków od niej. Atkins była niższa od Toma o jakieś 20 centymetrów, ale to nie zmieniało faktu, że wyglądała w tej chwili groźnie. Tom pod wpływem jej słów odwrócił się i spojrzał na nią najzimniejszym wzrokiem, jaki kiedykolwiek mógłby jej posłać. Abi miała zmarszczone brwi i udawała odważną, choć ten zimny wzrok  sprawił, że poczuła się nieco nieswojo. Tom zbliżył się do niej szybkim krokiem i Atkins była już pewna, że uderzy ją w twarz.

On jednak zbliżył się do niej i delikatnie, lecz stanowczo położył swą dłoń na jej zarumienionym z powodu zdenerwowania policzku. Spojrzała się na niego lekko przerażona i poczuła, jak zapiera jej dech w piersiach. Musnął jej rozwarte i gorące wargi. Przez chwilę je pieścił, a później złączył ich języki.  Atkins zatraciła się w tym nowym dziwnym uczuciu. Po chwili przerażona zorientowała się, że właśnie żywiołowo oddaje jego pocałunek. Przestała walczyć z jego językiem, a po minucie oderwała się od niego, co było nieco siłowe. Spojrzała się na niego spanikowanym wzrokiem i zobaczyła jakiś nieznany błysk w oku Toma. Chłopak lekko drżał i miał zaróżowione policzki. Nadal stali bardzo blisko siebie. Abi przełknęła ślinę i szepnęła łamiącym się głosem: -Tom... Co ty robisz, ja mam narzeczonego...

Riddle nic nie odpowiedział i nadal trwał w tej pozycji. Dziewczyna nie mogła dłużej znieść jego namiętnego i przeszywającego ją wzroku, dlatego obróciła się plecami i pobiegła do swojego dormitorium, zostawiając Riddla w Pokoju Wspólnym.

                                            ************            ***********                              ***************

15 grudnia, piątek, Wielka Sala w Hogwarcie, śniadanie

Abi obudziła się. Przypuszczała, że nie spała zbyt długo, bo nie mogła zasnąć przez tę sytuację. Czemu wcześniej nie odsunęła się od niego? Powinna uderzyć go w twarz, nakrzyczeć, a nie tak po prostu oddawać pocałunek! Abi miała wyrzuty sumienia i ciągle nie mogła przestać myśleć o swoim narzeczonym, Markusie. Przecież go kochała. Czuła do siebie odrazę, że poczuła coś w tym pocałunku, czego nie miała  w pocałunku z chłopakiem. Atkins nie chciała wstać rano, myślała, że może pójdzie do Skrzydła Szpitalnego symulować chorobę (i tak już od kilku dni źle się czuła, a teraz na pewno miała gorączkę) . Nie chciała spotkać Toma, ani swojego narzeczonego, któremu by nie mogła spojrzeć w oczy. Jednak zwlekła się z łóżka, bo myśl o zaległościach, jakie czekałyby ją po jednym dniu zarwania zajęć, była zbyt przygnębiająca. Zdecydowanie chciała porozmawiać jeszcze z Walburgą i poradzić się jej. Po tym wydarzeniu, Abi myślała, że nie może tak po prostu udawać, że nic się nie stało i nadal mieć normalne relacje z Markusem. Szczególnie to źle brzmiało, zważywszy na to, że przed kłótnią z Tomem obściskiwała się z narzeczonym, a potem całowała z Riddlem. Abi ciężko wstała z łóżka, szybko ubrała w szaty i pognała w stronę Wielkiej Sali, patrząc przypadkiem, czy nie idzie za nią Tom albo narzeczony. Wkroczyła spanikowana do pomieszczenia. Zobaczyła siedzącą przy stole Slytherinu Walburgę, ale nie widać było Toma. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Jednak, gdy tylko weszła do sali, podszedł do niej Markus. Stanął naprzeciwko dziewczyny, która miała ochotę uciec. Abi popatrzyła rozbieganym po Sali, niemo szukając jakiegoś ratunku od tej okropnej sytuacji. Narzeczony dostrzegł, że pobladła i wyglądała bardzo źle. Uśmiech zszedł mu z twarzy. Podszedł bliżej do ukochanej i złapał jej rękę.

Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz