83 część I

1.2K 82 3
                                    

18 grudnia, 1945 rok, wtorek, około godziny 21.

Abigail Atkins skończyła przedślubne zakupy robione ze swoją rodziną. Zmieniła swój wizerunek ponownie na wygląd jej kucharki Mary. Właśnie leciała samolotem  do Anglii wraz ze swoją rodziną. Już kompletnie myślała o swoim ślubie. Nie mogła się już doczekać! Jednak miała jakieś dziwne przeczucie, że z Tomem dzieje się coś złego. Takie myśli tłumaczyła sobie tym, że po prostu za nim tęskni i coś sobie wymyśla, ale faktycznie, cały czas miała taką obawę. Tak w sumie to ciekawe, co u niego. Miał pomagać w przygotowaniach do wesela. Abi miała nadzieję, że się nie obija. Napisała w swoim notatniku parę zdań i powróciła do rozmyślań.

Całe dnie pochłaniały ją refleksje na temat pewnego zaklęcia. Chodziło jej po głowie Incarcerous, zaklęcie, które sprawiało, że wokół ofiary pojawiały się oplatające ją pęta. Abi jednak, niezbyt etycznie, ćwicząc na zwierzętach, chyba stworzyła coś nowego, co samą ją wprawiało w przerażenie. Było to zaklęcie, które mogło schwytać w sidła o wiele więcej niż jedną osobę. Całe setki lub tysiące! Ilość była oczywiście zależna od siły czarodzieja, które rzuca ten urok. Abigail na razie nie podzieliła się z nikim jej odkryciem, nawet z Tomem. Trwały przygotowania do ślubu, a poza tym bała się jego reakcji. Przecież te zaklęcie było stricte czarnomagiczne...

*********************

Godzina 19, las gdzieś w Dover

Blackowie i Tom Riddle błądzili, gdyż deportowali się i przez swoją niewiedzę związaną z miejscem docelowym, wylądowali zupełnie w lesie. Było zimno, na dodatek zaczął prószyć śnieg, a Tom i jego przyjaciele nie byli zbyt na to przygotowani, co można było zauważyć przez ich lekki ubiór. A nie mogli od razu deportować się do rezydencji, gdyż były rzucone na nią zaklęcia, które to uniemożliwiały. Po jakiejś PÓŁGODZINIE Tom ogarnął się, że jego dom jest na północ od lasu, więc powinien iść tak, by widzieć drzewa pokryte mchem. Orion wyśmiał jego sugestię jak i ogarnięcie w terenie, lecz w końcu, jakimś trafem, znaleźli się przed dworkiem, czy pomysł Toma był trafny, czy nie.

Tom razem z przyjaciółmi nareszcie znaleźli się w rezydencji. Od progu powitała ich jego gosposia, Mary, i zdziwiła się na widok Walburgi i Oriona. Tom postanowił jej to jakoś wytłumaczyć, czując się zobowiązany.

-Dzień dobry, pani Mary. To moi przyjaciele. Znalazłem ich i zaprosiłem na ślub. Proszę się nie obawiać, nie są niebezpieczni- uspokoił ją Riddle. Kucharka pokiwała głową, choć nie była zbyt do tego przekonana...

Orion i Walburga byli pod wrażeniem rezydencji swojego dawnego kolegi z czarodziejskiej szkoły.

-Tom, nie wiedziałem, że tak się tu urządziłeś!- Skomentował Orion wnętrza jego domu. Młody mężczyzna pokiwał po prostu głową.

-To za dochody z mojej wcześniejszej działalności. Nie jestem z tego zbyt dumny- zdradził Tom. Walburga oparła swoją dłoń na jego ramieniu, w wyrazie współczucia.

Riddle zaprowadził swoich przyjaciół do pokoju z łożem małżeńskim, wszak byli w takim związku. Oferował im pomoc z usamodzielnieniem się, wszak czystokrwiści pewnie zauważyli ich nieobecność i z zawiści podpalili ich dom. Tak się zdarzało w takim przypadkach "zdrady". Mogli tu mieszkać, dopóki nie znaleźli sobie domu. Tom miał dość sporo pieniędzy i oszczędności. Ze swojej czystkorwistej i okrutnej działalności, takiej jak odbieranie życia ludziom "niepotrzebnym" albo "przeszkadzającym systemowi", ale jednak.

Gdy Tom znalazł się w swoim gabinecie, zauważył, że jest już blisko godziny dwudziestej trzeciej. Niedługo mogła wrócić Abigail. Zaśmiał się w głos na samą myśl, jak idiotycznie, jak zbłąkani wędrowcy, błądzili po lesie w Dover. Choć, gdy jeszcze kilka godzin temu chodził po tym zagajniku, nie było mu do śmiechu. Tylko co miał powiedzieć Abi? Miał przecież szykować dom na przybycie gości i ślub, a zamiast tego zniszczył horkruksy i odnalazł dawnych przyjaciół.

Nagle, usłyszał lekko przytłumiony głos Abi, krzyczący coś w stylu "Cześć!". Pani Mary, krzyknęła do niego, że Abigail wróciła, i żeby przyszedł ją (i gości) powitać. Tom, z lekkim zdenerwowaniem ale też szczerą radością, zawołał Blacków i razem zeszli na dół po schodach. Abi na początku, ucieszyła się na widok ukochanego, a następnie opadła jej szczęka na zauważenie swoich dawnych znajomych.

Spojrzała się na Toma z widoczną paniką i przerażeniem. Tom zaczął więc jej tłumaczyć:

-Abi, to Walburga i Orion. Przestali spoufalać się z czystokrwistymi i będą na naszym ślubie- oznajmił. Abi, w moment uwierzyła Tomowi, któremu w stu procentach ufała. Przytuliła się do przyjaciół i zaśmiała się ze szczęścia. Ucałowała też w policzek Toma i przedstawiła mu swoją rodzinę.

-To moja kuzynka Cynthia, chodziła razem z nami do Hogwartu, to moja ciocia, a to wujek Kevin.- Powiedziała. Tom podałby im dłoń, ale uściskali go i już zaakceptowali jak swojego. Tom pokazał im ich pokoje, wspólny dla cioci i wujka oraz oddzielny dla Cynthii. Następnie, Abi, jakoś dziwnie zawołała go do ich wspólnego pokoju.

-Tom, powiedz, co się działo, jak mnie nie było. -Rzekła bardo poważnie dziewczyna. Tom na początku udał, że nie wie o czym ona mówi, ale w głębi duszy wiedział, że ona już wszystko wie.

-Jak to? Nic się nie działo...

-Więc dlaczego masz jakieś gałązki we włosach. usmolony nos, a twoje ubrania przypominają łachmany? Gdzie się włóczyłeś?- Spytała ostro dziewczyna. Dopiero teraz Riddle spojrzał się w lustro. O nie, faktycznie! Spuścił głowę. Chyba należało opowiedzieć wszystko swojej przyszłej żonie.


Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz