Babcia Atkins z impetem weszła do domu. Zastała ją głucha cisza. Jej dwie wnuczki patrzyły przez jej ramię w kąt domu, by kogoś tam ujrzeć.
-Ann! Richard!- Krzyknęła babcia. Nie usłyszała odpowiedzi. Za to, ujrzała jakiś dwóch starszych mężczyzn z plakietką Ministerstwa z Biura Aurorów. Przyszli ze spuszczonymi głowami i w czarnych szatach. Abi przez chwilę przeraziła się. "Kim oni są?!"- pomyślała ze złością. Jej babcia chyba czytała jej w myślach, bo powiedziała natychmiast:-Kim panowie są? Czego tu szukają?- Spytała niezbyt miło, ale zważywszy na nerwy i ostatnie ataki w okolicy, można jej to wybaczyć. Mężczyźni spojrzeli po sobie. Obaj byli wysocy, jeden był całkiem łysy, a drugi miał bujne brązowe fale. W końcu jeden z nich, ten z włosami, postanowił się odezwać.
-Jesteśmy z Ministerstwa Magii, z Biura Aurorów...-Zaczął mocnym, męskim głosem.- Jestem Arnold Montgomery, a to mój znajomy auror, Christopher Felims. Jesteśmy tu w sprawie...- Powiedział i zamilkł.Babcia Atkins spojrzała na niego wyczekująco. Abi zresztą też, jak najchętniej by się tego dowiedziała, ale nie mogła dotrzeć do umysłu mężczyzny, bo nie mogła się w ogóle skupić, choć mężczyzna nie miał żadnych barier. Jo stała z tyłu całkiem wystraszona.
-Jakiej sprawie?!- Odezwała się babcia. Brunet spojrzał błagalnie na współpracownika, a on, odezwał się zmieszany:
-Niech pani pójdzie do salonu, Minister Magii wszystko pani powie... Może niech pani nie wpuszcza wnuczek...-Powiedział. Abi natychmiast zaprotestowała.-Nie! Babciu, prawda, że mogę wejść?!- Krzyknęła. Kobieta spojrzała się na nią niepewnie. Abi prychnęła z wściekłości.
-Przecież to dzięki mnie tu jesteśmy!- Przypomniała, marszcząc brwi i krzyżując ręce. Tak bardzo się bała... Babcia po chwili refleksji, powiedziała:
-Zabieram je ze sobą. My nie mamy żadnych tajemnic- Powiedziała hardo. Facet kiwnął głową, bo chyba zrozumiał, że nie ma tu nic do powiedzenia. Poszedł pierwszy w głąb domu, a za nim babcia i siostry. Znaleźli się w pełnym pokoju. Było mnóstwo aurorów i sam Minister Magii. Oprócz tego paru dziennikarzy i ogólnie zamieszanie. W końcu Abigail dopchała się przez tłum do centrum pokoju.
To co ujrzała było najgorszą chwilą w jej życiu.Jej rodzice leżeli na ziemi, złączeni za ręce, z otwartymi oczyma i całkiem... Nieżywi. Abi krzyknęła z przerażenia. Spełniły się jej najgorsze koszmary. W jej oczach zaczęły gromadzić się niesamowite ilości łez. Poczuła czyjś dotyk na swoim ramieniu. Wtuliła się do tej osoby, i jak potem się okazało, była to jej babcia. Abi nie mogła zrozumieć, dlaczego oni. Przecież nikomu nigdy się czymś nie narazili. Taka rozpacz rozdzierała jej serce, że czuła się jak w piekle. Ból był nie do wytrzymania. Babcia usadziła ją przy stole w salonie, a ten łysy mężczyzna, którego spotkali w przedpokoju, podał jej szklankę wody. Abigail nawet nie widziała, co dzieje się z Joan. Nie widziała świata przez ten ból i łzy. W jej głowie było pełno niepewności. Kto mógł coś takiego zrobić? Z jakiego powodu? To wszystko było takie nielogiczne. Przecież ona nie wytrzyma bez nich... Była pełna żalu. Dlaczego akurat oni?! Byli takimi dobrymi ludźmi! To była najwspanialsza rodzina pod słońcem...
Abi drżącą ręką sięgnęła po wodę. Nawet dziennikarze z Proroka uszanowali jej zły stan i nie robili zdjęć, ani nie zadawali niewygodnych pytań. Do salonu, jakby nie wiadomo skąd, przyszła Belinda. Spojrzała się dziwnie po pokoju, zdziwiona tym zamieszaniem i odnalazła wzrok babci. Kobieta łkała. W końcu opłakiwała śmierć swojego syna i synowej. To już 2 nieszczęście, które im się przytrafiło... Bella z otwartymi ustami, zobaczyła swoich zamordowanych rodzicieli. Ona, niczym nie wzruszona Bella, nawet uroniła parę łez i schowała twarz w szyi babci, która przytulała Jo i Belindę. Abi uciekła do swojego pokoju. Nie mogła tego znieść. Pobiegła tam po schodach. Gdy do niego weszła, trzasnęła drzwiami. Kopnęła nogą o biurko i wrzasnęła ze złości. W tym całym amoku uderzyła lewą pieścią o ścianę, aż zobaczyła na niej krew i odpadło trochę tynku ze ściany. Spojrzała na swoją dłoń. Ale to jej nie wzruszyło. Położyła się na brzuchu na łóżku i marzyła o tym, by jak najprędzej umrzeć.
*********
29 sierpnia
Minęło 6 dni od śmierci państwa Atkinsów. Abi płakała na każdym kroku i nie dawała sobie ewidentnie z tym rady. Babcia obwiązała jej bandażem rękę, którą uderzyła o ścianę. Babunia nawet nie krzyczała na nią. Tak, jakby wiedziała, jakie to piekło dla Abigail. Dziewczyna zamknęła się w sobie. Te dni przeżyła tylko dlatego, że jak najwięcej spała, po to, by o tym nie myśleć. Szła do łóżka z myślą, że dobrze by było, gdyby nigdy się nie obudziła. Miała czasem takie myśli, że możeby ze sobą skończyć. Trzymała w pogotowiu sznur, gdyby któregoś dnia było nie do zniesienia. Modliła się, by rodzicom było dobrze, tam gdzie są i o przyszłość sióstr i babci.
Dostała listy od przyjaciół i narzeczonego, jednak nawet ich nie czytała. Chciała po prostu zostać sama. Wiedziała natomiast, że jej babcia czytała je i cicho płakała. Spakowała swój kufer do Hogwartu i nawet była wdzięczna temu, że już niedługo jadą. Może przez przypadek skoczy z Wieży Astronomicznej.
**********
1 września
Abigail, Bella, Jo i Lucinda Atkins pojawiły się na dworcu King's Cross. Abigail zaczynała swój ostatni rok, Joan dopiero trzeci, a Belinda już nie chodziła do Hogwartu. Zaczynała praktyki w Ministerstwie Magii. Urwała się z praktyk, by pożegnać siostry.
Na każdym kroku towarzyszyły im spojrzenia ludzi. Szeptali coś do siebie i obrzucali ich współczującym wzrokiem. Abi nie mogła tego znieść, ale starała się nie pogryźć kogoś, kto po raz kolejny składał jej kondolencje. Miała zaciśniętą szczękę i myślała, że zaraz wybuchnie z rozpaczy. Przytuliła się po raz ostatni do babci, podała rękę do Belindy i w tej samej chwili ujrzeli ją Orion, Walburga, Markus i Tom. Walburga i Markus podbiegli do niej i porwali w swoje objęcia. Nie pozwolili nawet jej zaprotestować (Abi nienawidzi uścisków). Gdy w końcu się od niej oderwali, a Orion i Tom byli koło niej, zaczęli nawzajem się przekrzykiwać.
-Jak to się mogło przydarzyć akurat tobie... To takie okrutne!- Powiedziała zapłakana Walby.
-Jak sobie z tym radzisz? Planowałem nasz ślub, ale po tym wydarzeniu... Pewnie przeżywasz piekło!- Dodał Markus.
-Możemy coś dla ciebie zrobić?- Dołączył się Orion. Abi nadal niemo obserwowała tę sytuację.
-Jak się czujesz?- Nawet Tom się odezwał. Abi nadal patrzyła nieobecnym wzrokiem i jakby przyćmionym.
-A jak mam się czuć? Umarli mi rodzice. -Powiedziała. Walby gwałtownie wciągnęła powietrze. Znowu wszyscy się na nią rzucili w uścisku.-Nie musisz nic mówić... I tak cię kochamy- Zapewniła ją Black. Abi popatrzyła się tępo w przestrzeń przed sobą. Nie chciała z nimi rozmawiać. Marzyła, by po prostu usnąć i nigdy się nie obudzić.
********
Zniszczyłam życie Abi 😢 W sumie już długo tu piszę. Chcecie coś w stylu 30 faktów? XD
Pa!
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanfictionAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...