Rozdział IX

3.4K 173 22
                                    

14 lipca, 1942

Rodzina Atkins przebywała w swoim magicznym domu w Dolinie Godryka. Było w nim wiele pięknych i sentymentalnych przedmiotów: rysunki Joan z dzieciństwa, miotełki Abi, pluszaki... Pokój Abi mieścił się na samej górze 3- piętrowego domu. Mieszkała na jednym piętrze ze swoją babcią, Lucindą Atkins. Bardzo ją kochała i mogła jej powiedzieć o wszystkim. Nawet o tym głupku, Riddlu.

Na samym dole mieścił się pokój dzienny. Był on obszerny, posiadający pianino, kominek, 3 fotele, kanapę i duży, okrągły stół. Znajdowało się w nim wiele drewnianych elementów. Przedstawiał się bardzo przytulnie. Nie można też było zapomnieć o kolorowym dywanie, który nadawał wyrazu bałaganu, chaosu, ale i swojskości. Obok przechodziło się do małej kuchni, z aneksem, kominkiem do proszku Fiuu i z wieloma oknami. Sprawiało to, że była ona jasna i przejrzysta. Ich dom był śmiesznie "chudy" i wysoki. Na 1 piętrze znajdowały się pokoje rodziców. Jeden wspólny- sypialnia i pokój do pracy. Na 2 piętrze- pokoje Belindy, Jo i dziadka Vincenta. A na 3- wspomniany już pokój Abi, a koło niej babci Lucindy (rodzice się śmieją, że tylko ona potrafi z nią wytrzymać).

O ile ich cały dom jest osobliwy, to pokój Abi tym bardziej. Na same wejście rzuca się w oczy dużo drewna. Brązowe łóżko, obok niego komoda, stojące pod skosem. W prawym rogu pokoju jakieś biurko lub miejsce pracy. Po prawej stronie- szafa z ubraniami.

Do tego wieczny artystyczny nieład i dziwna półka obok biurka z rozrzuconymi ładnymi kamieniami i pamiątkami Abi z różnych wycieczek.

Aktualnie, dziewczyny były w swoich pokojach. Mama z babcią przygotowywały obiad, tata był w pracy (w departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów nie próżnują...), a dziadek siedział w pokoju i pewnie palił fajkę. Abi w tym czasie była w ogrodzie na werandzie i czytała jakiś mugolski romans. Wielokrotnie rodzina śmiała się z jej skłonności do różnych dziwactw, w tym czytania 100- stronnych harlequinów miłosnych. Abi całe dnie marzyła o idealnym ślubie i wybranku. Ale jak na razie w Hogwarcie nikt nie spełniał jej oczekiwań, ani nie był na tyle tajemniczy i wspaniały, aby móc się za nim oglądać.

Chociaż ten Riddle miał coś w sobie. Ale on po prostu był idiotą. Abi nie wytrzymałaby z nim ani minuty.

Oprócz dyżurów. Wtedy jest zbyt śpiąca, by zwracać uwagę na Jego Wspaniałość, Toma Riddla. Siedziała tak na werandzie, z marzeniami o przyszłości, gdy usłyszała głos matki.

-Abi! Chodź do domu, jest obiad i zaraz przyjedzie tata!- krzyknęła z domu.
-Już idę!- odkrzyknęła dziewczyna, biorąc ze sobą książkę i wchodząc do domu. Usiadła w salonie przy stole obok miejsca mamy i babci. Ukradkowo czytała swoją książkę pod stołem, aby nikt tego nie zobaczył. Nagle zachłysnęła się zupą. To przez nagły zwrot akcji.
-Mamo, ona ma książkę!- naskarżyła na nią Jo. Mama tylko westchnęła.
-Tylko bez kłótni... Niech czyta, co ci szkodzi- powiedziała. Abi pokazała język siostrze, ale jednak postanowiła odłożyć książkę na jakiś czas. Nagle usłyszały trzask kominka w kuchni.
-Tata!- krzyknęły dziewczyny (no może oprócz Belli). Ojciec, rozluźniając krawat wszedł do salonu. Przywitał się z matką, a potem z resztą rodziny. Przebrał się w normalne ubrania, nie eleganckie i usiadł do stołu. Po typowych pytaniach jak było w pracy, oznajmił, że ma dobrą wiadomość.

-Tom Riddle wyjeżdża na Artktykę?- zapytała ironicznie Abi. Ojciec pokręcił głową ze śmiechem.
-Nie... Tak dobrej informacji nie mam... Dostałem urlop na przyszłe 2 tygodnie i możemy pojechać nad morze!- powiedział. Rodzina spojrzała na niego z niedowierzaniem.

-Yeah! Ale super!- zareagowała pierwsza Joan.
-Adam, ale ty wiesz, że trzeba będzie się pakować...- powiedziała matka, a córki od razu spojrzały się na nią z urazą.
-Spokojnie, mamy tam świstoklik. Znalazłem świetny domek nad morzem. -Uspokoił żonę Atkins. Abi bardzo się ucieszyła z tego powodu.

Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz