Rozdział XVI

2.8K 156 0
                                    

Nadszedł dzień naboru. Czwartek, 25 listopada. Godzina 17. Na boisku zebrali się chętni Ślizgoni. Było ich całkiem sporo. Abi znała tu jakoś prawie większość. Była tu stara drużyna. Nie znała tylko jakiś 3-klasistów. Ci znani, to:
Diana Sunmise, Thomas Killber, Sybille Greengrass, Jane Smith, Rebecca Comer, Esmeralda Dior, Felicite Grace, Henry Berry, Frank Ashton, Mark Gryn i Will Churk. Abi lekko zestresowana stanęła przed całą drużyną. Dodatkowo na widowni zebrali się inni Ślizgoni i nawet mieszkańcy innych domów. Jako kapitan miała na sobie nowe, kapitańskie szaty. Na boisku był istny ziąb. Abi myślała, że zaraz upadnie na ziemię jako jeden wielki sopel lodu, bo było tak zimno. Wszyscy ochotnicy stali w kupie i gadali ze sobą. Abi odkrząknęła. Grupa nie zareagowała. Zrobiła więc to drugi raz. Nadal nie było skutku. W końcu wrzasnęła:
-Zamknąć się!- Zanim zdążyła w ogóle o tym pomyśleć. Niektóre osoby na widowni aż się wzdrygnęły, łącznie z Tomem Riddlem, który musiał popatrzeć sobie na śmieszne starania tej szurniętej Atkins. Ślizgoni ze zdziwieniem zwrócili do niej swoje twarze. Abigail spłonęła rumieńcem.
-Świetnie- powiedziała. -Cieszę się, że jest nas tak dużo. Proszę, aby osoby NIE BĘDĄCE ZE SLYTHERINU NATYCHMIAST OPUŚCIŁY BOISKO!- Wrzasnęła, a jacyś rozchichotani Puchoni wybiegli z boiska. Westchnęła ciężko. Jednej osoby tu nie było. "Niemożliwe. Nie chce kandydować?"- pomyślała. W tym tłumie nie mogła doszukać się Walburgi. W końcu zauważyła, że każdy patrzy na nią wyczekująco, aż coś powie.

-Yyy... To... Stańcie w tych grupkach. Tutaj obrońcy, ścigający, pałkarze. Świetnie. Zaraz wracam. -Wskazała ręką na teren za czerwonymi literami falującymi w powietrzu. Na twarzach Ślizgonów malowało się lekkie oburzenie.
-Ale jak to, idziesz?!- powiedział zirytowany Thomas Killber. Abi wzruszyła ramionami i w te pędy pobiegła do zamku. Biegła korytarzami prowadzącymi do lochów. Wkrótce znalazła się w Pokoju Wspólnym jej domu. Siedziała w nim Walburga i odrabiała lekcje.

-Czemu... Czemu cię nie ma na boisku?- spytała okropnie zdyszana. Walburga podniosła na nią zdziwione spojrzenie.
-Bo nie kandyduję- odpowiedziała sucho. Abi zobaczyła, że już niektórzy ciekawscy patrzą się w jej stronę.
-Chyba żartujesz! Nie wygramy Pucharu bez ciebie!- krzyknęła. Black spojrzała się na nią wyzywająco.
-A co będę z tego miała?- spytała. Abigail zastanowiła się.
-Wygramy w tym roku puchar. Obiecuję ci. A potem możesz nie grać- powiedziała. Zobaczyła zamyślenie w oczach dziewczyny. Wkrótce szatynka odpowiedziała:
-Ok. Ale mamy wygrać- powiedziała wstając.
-Jasne- odpowiedziała szczęśliwa Atkins.

**************

Abigail przyprowadziła Walburgę na boisko. Stanęła w grupie "Pałkarze" z nieco nadąsano- zadowoloną miną. Abi klasnęła w ręce. Wydawała się zbyt optymistyczna w porównaniu do tej listopadowej pogody i min czekających na nią kandydatów.

-Dobrze, to podzielę was na zespoły. Będą nas 3 grupy- przemówiła Abi, patrząc na zawodników. W końcu obmyśliła plan.
-Pierwsza grupa: obrońca Abraxus, ścigający Rebecca Comer, Felicite Grace i może... Henry Berry. Pałkarze to Walburga i Diana Sunmise. Świetnie- powiedziała.
-Druga drużyna... Thomas Killber obrońca. Ścigający: Orion, Mulciber i Esmeralda Dior. Pałkarze... Druella i Jane Smith. Świetnie. Rozegracie między sobą pierwszy mecz. W drugim meczu gra ta pierwsza drużyna z trzecią, czyli...- zarządzała Abigail.
-Trzecia drużyna: Frank Ashton jako obrońca, ścigający: Mark, Will i... Przepraszam, jak się nazywasz?- spytała jakiegoś rudego chłopaka.
-Kevin Fries. To moi koledzy Jason Milson i Steven Crav. -Powiedział chłopak, przy okazji przedstawiając swoich kolegów.
-Świetnie. Ty będziesz jako trzeci ścigający, a twoi koledzy to pałkarze. Świetnie. To zaczynamy pierwszy mecz! W górę!- powiedziała i wzbili się w powietrze. Lodowate powietrze przeszyło ją do szpiku kości. "To będzie ciężki wybór".

************

Trwał już ostatni mecz. Abi przelatywała wokół zawodników i przyglądała się ich grze.
"Kurcze, ta Jane Smith naprawdę była dobra... Nawet lepsza od Druelli. Ale jak ja jej to powiem..."' zamyślał się. Nagle krzyknęła w stronę pałkarza, Stevena Crav, który celował tłuczkiem w ścigającą, Esmeraldę Dior, która swoją drogą, była jak drewno na tym boisku .
-Nie fauluj jej tak, bo mdleję na widok krwi!- wrzasnęła, a chłopak oblał się rumieńcem. Usłyszała lekkie śmiechy z widowni. Wkrótce mecz zakończył się. Wszyscy zlecieli na dół i czekali na werdykt Abigail. Ona lekko wahała się i nerwowo bawiła się rękami.

-Y.. No... Już w większości wybrałam... Obrońcą jest Thomas Killber- powiedziała, a Abraxus Malfoy głośno zaklnął.
-Przykro mi, był lepszy...- wytłumaczyła przegranym. -Ścigający to... Kevin Fries, Felicite Grace i Orion Black. -Powiedziała i zauważyła wściekłe spojrzenia Mulcibera i Cygnusa Blacka. Poczuła się głupio.
-Wybaczcie, ale byli lepsi...- powiedziała zawstydzona. Cygnus już się wyrywał do niej z pięściami, ale Mulciber go powstrzymywał.
-Szkoda nerwów dla takiej szlamy- powiedział, a wszyscy wokół krzyknęli z oburzenia. Orion rzucił się na Mulcibera, a Walburga starała się go powstrzymać. Wściekły Orion wydyszał:

-Jak możesz... Na czarownicę czystej krwi!
-Daj spokój- przerwała mu Abigail. -Nie ma co tracić nerwów na takich idiotów- powiedziała. Do jej uszu doleciało prychnięcie. Pochodziło ono od Druelli Rosier, która siedziała z obrażoną miną. Abi odwróciła do niej zdenerwowaną twarz.
-Co? Ty też masz jakiś problem?!- powiedziała. Druella uśmiechnęła się niemiło.
-Jeśli on nie gra, to ja też- powiedziała. "To szantaż"- pomyślała Abigail. Druella z mściwym uśmiechem patrzyła na nią i wyczekiwała odpowiedzi.

-Ok, to możesz się zbierać. Walburga i Jane Smith zostają pałkarkami. -Powiedziała pewnie dziewczyna. Druella zamarła z szeroko otwartymi oczami. I ustami chyba też. Cygnus Black też przestał się szamotać.
-No co, problem sam się rozwiązał, nie wiedziałam jak to powiedzieć, a Jane gra na pewno lepiej. Ruchy typowej pałkarki. -rzekła. Druella, wściekła i naburmuszona, poszła w stronę Cygnusa i Mulcibera, i razem wściekli wrócili do zamku. Abi odprowadziła ich wzrokiem. Uśmiechnęła się do siebie.
-No to mamy drużynę- szepnęła.

***********

No to mamy drużynę! Ale się pokręciło! Teraz Abi ma jeszcze na pieńku z Druellą! 🍕😀🍕💗

Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz