Rozdział XL (40)

2K 123 9
                                    

Abi uciekła do swojego dormitorium. Po drodze napotkała mnóstwo zaintrygowanych nią spojrzeń i najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Zamknęła za sobą głośno drzwi pokoju. Całe szczęście, nie było tu żadnej z dziewczyn. Gdy tylko drzwi wydały siebie cichy trzask,  Abi zaniosła się szlochem. Wylała z siebie cały ból, który zaciskał jej serce i umysł. Położyła na łóżku i ukryła zapłakaną twarz w poduszkach. Tak bardzo kochała tego chłopaka. Nieraz fantazjowała o ich przyszłym ślubie, przyszłości i najlepiej życiu spędzonym cały czas ze sobą. A tu nagle taki koniec. Abigail uznawała, że najbardziej winnym tym zdarzeniom jest Riddle. Pocałował ją bez jej zgody, a jeszcze Markus się tak wstrętnie wobec niej zachował... Abi poczuła, jakby straciła już prawie wszystkich. No oprócz Jo, babci i  Walburgii, ale one są z nią zawsze. Nie sądziła, że tak zawiedzie się na człowieku, któremu ofiarowała całe swe serce i pozwalała się całować. Po kilku minutach  chlipania w poduszkę, usłyszała cichy szczęk zamka. Nie musiała się odwracać, wiedziała, że do pokoju weszła Walburga, poznała to po sposobie jej chodzenia. Poczuła na swoich plecach jej delikatny dotyk, który zdał się całkiem niepodobny do jej stanowczego zachowania.

-Abi... Co się stało? Pokłóciłaś się z nim?- Zapytała Black, starając się być taktowna, ale w tej sytuacji to wszystko było już i tak nie na miejscu.

-Mało powiedziane. Zerwaliśmy!- Powiedziała  głosem lekko przytłumionym przez to, że miała głowę schowaną w poduszkę. Powstrzymała się od powiedzenia, że to ona zerwała, bo teoretycznie tak było, ale Abi uważała, że swoim zachowaniem Markus sam to spowodował. Walburga zakryła usta dłonią. Był to dla niej szok, zawsze uważała ją za świetnie dobraną parę...

-Ale jak?! Jak on mógł... Przecież się kochacie!- Powiedziała. Abi lekko podniosła się i usiadła naprzeciwko niej. Starała się zagarnąć swoje i tak już poplątane włosy i po chwili rzekła smutnym głosem.

-Kochamy. Gdyby mnie kochał, nie uwierzyłby, że Tom coś do mnie czuje! Jak on mógł tak pomyśleć! On powiedział, że wolę Toma, bo on sam jest brudnej krwi! Przecież ja go kocham, jest moim największym skarbem... Nie wyobrażam sobie życia be niego!- Głos jej się załamał i znowu zaczęła szlochać. Black objęła ramieniem zgnębioną przyjaciółkę. Nie wiedziała, jakie słowa znaleźć na pocieszenie dziewczyny.

-Abi, nie płacz, może jeszcze do siebie wrócicie. Markus nie może się na ciebie długo gniewać... Zobaczysz, za parę lat, kiedy będziecie mieli piątkę dzieci i szóste w drodze, będziecie się  tego śmiać!- Powiedziała Walburga, klepiąc ją po plecach, czym po całości pokazała swój mało empatyczny charakter, ponieważ Abi jeszcze bardziej zaczęła płakać. Black przybrała zafrasowaną minę i postanowiła się już nie odzywać, tylko głaskać Abi po plecach.


**********


Riddle od 0.00 do 3.00 razem z Abi miał pełnić dyżur nocny, ale zważywszy na jej stan zdrowia, profesor Slughorn powiedział Tomowi, że dzisiaj będzie sam. Chłopak nie był zbyt  tego zadowolony, wiedząc, że on będzie pracował, a dziewczyna spała i wylegiwała się w swoim dormitorium. Jednak nie mógł zachować się inaczej, więc zaakceptował to.

Równo 5 minut przed czasem dyżuru, stawił się na obchodzie. Przechodząc po korytarzach, usłyszał czyjeś kroki. Zdążył pomyśleć, że to jakiś cwany pierwszoroczniak i ucieszył się, że odbierze mu punkty. Wyjął różdżkę i bezszelestnie posuwał się na przód, chcąc dopaść  dzieciaka. Zatrzymał się jednak przed łazienką dla prefektów.

"Wszedł tam. Nawet widocznie znał hasło. Doigra się!"- pomyślał Tom. Z radością wypowiedział hasło do pomieszczenia ("Kafel") i otworzył z łoskotem drzwi. Usłyszał krzyk i pełen zdezorientowania spojrzał się na osobę przed sobą. Nie był to żaden pierwszoroczniak, tylko Abigail Atkins. Całe szczęście, stała całkiem ubrana, ale i tak, stała przed Riddlem przewściekła.

-Tom! Jak mogłeś nie zauważyć, że tu jestem!- Wrzasnęła na chłopaka. Tom nieco poczuł się z tym źle, bo bardzo chciał złapać jakiegoś ucznia na tym przekręcie. Milczał i już miał zamiar wyjść z zaparowanej łazienki, gdy Abi ponownie odezwała się.

-Jak mogłeś mnie pocałować?! Przecież wiesz, że mam narzeczonego, którego kocham! Czemu to zrobiłeś?! Zniszczyłeś mi życie, rozumiesz?! Nie mam już nic! Jesteś podły, nie zasługujesz na nic oprócz śmierci!- Krzyknęła, dotknięta jego dziwnym milczeniem. Tak bardzo drażniło ją to, jak się nie odzywał. On robił to wszystko specjalnie. Mścił się z to, że ona nim gardzi i nie chce być członkinią Śmierciożerców. Tom Riddle obrócił się plecami do dziewczyny i cicho opuścił pomieszczenie. Wściekła Abigail uderzyła dłonią o taflę wody i ciepła woda rozbryzgła się po posadzce łazienki. Próbowała uspokoić swoje drżące ręce. Po chwili zdjęła z siebie ubranie i weszła do przyjemnie ciepłej wody, która kojąco działała na jej zszargane tym dniem nerwy.


*******


O matko, znowu tak smutno... Boję się Świąt xD

Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz