Abigail wyszła z Pokoju Wspólnego, by spotkać się z narzeczonym. Podeszła do chłopaka, który jeszcze jej nie widział i wpatrywał się w gdzieś bliżej nieokreśloną ciemność przed nim.
-Hej- Powiedziała Atkins. Chłopak szybko odwrócił się przez lewe ramię i udusił ją w ciasnym uścisku. Abi oparła głowę o jego ramię.
-Ale wiesz...Nie musisz mnie dusić- powiedziała. Chłopak natychmiast ją zostawił.
-Przepraszam... Ale tak bardzo się martwiłem... Chciałem się z tobą spotkać...- Oznajmił. Abi pokiwała głową. Wiedziała, o co mu chodzi.
-Ja też zresztą powinnam się z tobą spotkać. Przejdziemy się?- Zapytała. Markus pokiwał głową. Ujął Abi pod ramię i skierowali się gdzieś w stronę Wielkiej Sali, ale to nie był ich cel. Po prostu chcieli pochodzić po tych korytarzach i porozmawiać. Abigail oparła głowę o ramię chłopaka.-Wiesz...- Zaczęła.
-Tak?- Spytał Gryfon. Abi zrobiła krótką pauzę, aby ułożyć sobie w głowie to, co ma powiedzieć.
-Cieszę się, że cię mam. -Wyznała. Markus przystanął. Uśmiechnął się do niej i Abi dostrzegła w tym uśmiechu pewien smutek. Wiedziała, czym był spowodowany. Martwił się o nią. Abigail podeszła do niego i (jak sam chłopak był tym zdziwiony) złożyła na jego ustach czuły pocałunek. Położyła swoją dłoń na jego policzku i oderwali się od siebie dopiero po paru minutach. Abi lekko odchyliła od niego swoją twarz.Markus miał rumieńce i był zdziwiony tym pocałunkiem.
-Za co to?- Spytał ze śmiechem, znowu łapiąc ją za rękę. Abi uśmiechnęła się perliście.
-Po prostu- Odpowiedziała.*************
Była godzina 18.30. Jak przystało na jesień, powoli dzień chylił się ku końcowi. Abigail siedziała w Pokoju Wspólnym i coś pisała. Tom siedział w kącie sali przy swoich zwolennikach i obserwował wszystko (czyt. obserwował Abi). W Pokoju było lekkie światło, które oświecało przyjazne rozmowy Ślizgonów. Toma dziwiło to, jak ta dziewczyna czasami dziwacznie się zachowuje. Przypuszczał, że ona ma jakiś plan albo tajemnicę, ale nie dawała po sobie poznać, jaki. Próbował wkraść się do jej umysłu, ale napotykał na groźną barierę i po paru próbach odpuścił sobie.
Spostrzegł, że Abi właśnie na niego patrzy, ale nie spuścił wzroku. Ona zresztą też, co go zdziwiło. Uśmiechnęła się do niego wrednie i złożyła kartkę na której pisała na pół. Włożyła do kieszeni spodni i poszła do jakiegoś dormitorium. Tom odprowadził ją wzrokiem i skupił się na swoich Śmierciożercach.
**********
Abi stanęła przed drzwiami do dormitorium swojej młodszej siostry. Joan była już w 3 klasie. Abi zapukała swoim specjalnym szyfrem (jeden dłuższy, dwa krótsze) i już chwilę później otwierała jej drzwi Jo.
-Co ty tu robisz...?- Spytała starszą Atkins jakby mgliście. Abi pomyślała, że może spała, ale też trzeba wziąć pod uwagę to, że jest przybita śmiercią rodziców. Abigail nie czekając na zaproszenie, wparowała do pomieszczenia. Rozejrzała się po nim. Nie było tu nikogo więcej. Panował w nim niesamowity porządek, jakiego chyba nigdy nie widziała u siebie w dormitorium (a szczególnie w jej części pokoju) Abi. Pokiwała głową z uznaniem i siadła z gracją na łóżku siostry.-Chciałam z tobą porozmawiać. Tak po prostu- Wytłumaczyła. Joan dziwnie na nią spojrzała, zapaliła lampkę przy dębowym biurku i usiadła na ciemnym krześle obok niego.
-Co chcesz wiedzieć?- Zapytała nieufnie. Abi rozumiała ją i to aż za bardzo, dlatego postanowiła nie wymagać od siostry niczego. Sama jej obecność będzie dla Abi satysfakcjonująca.
-Dostałaś jakieś oceny ostatnio?- Spytała siostrę. Abi była uśmiechnięta, więc pewnie dlatego stała się powodem zdziwienia Jo. Ostatnio przecież w ogóle nie była radosna.
Jo po dłuższej przerwie, zdobyła się na wyduszenie paru słów.
-Tak... Wybitny z zielarstwa i powyżej oczekiwań z transmutacji. A dzisiaj, dzięki mnie, Slytherin zdobył 10 punktów na obronie przed czarną magią!- Powiedziała dziewczynka. Abigail jeszcze bardziej się rozpromieniła.
-Och, to dobrze... Muszę już iść. Przejść się. Pa. - Powiedziała bardzo dziwnie i jak szybko weszła, tak szybko wyszła, zostawiając Jo w stanie permamentnego osłupienia.**************
Abigail
Wybiegłam z pokoju siostry i skierowałam się do mojego dormitorium. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Druellę i Sybille grające w szachy. Chyba pierwszy raz w życiu byłam im wdzięczna, że nie zwróciły na mnie uwagi. Szybko otworzyłam dużą szafę obok mojego łóżka. Rozejrzałam się po jej drewnianym wnętrzu. Była wyraźnie opustoszała, od kiedy dałam Walbudze swoje rzeczy. Jednak on nadal tu był. Sięgnęłam po swój ciepły, niebieski sweter i włożyłam go na siebie. Od razu poczułam jak fala ciepła rozpływa się rozkosznie po moim ciele. Dobrze, bo na Wieży Astronomicznej zawsze tak wieje. Chwilę tak stałam w miejscu, bo pomyślałam o ich przyszłości, gdy usłyszałam drażliwe chrząknięcie.
Odwróciłam się przez lewy bark. Druella i Sybille patrzyły na mnie z wyrzutem i czekały, kiedy tylko się wyniosę. Uśmiechnęłam się do nich zadziornie.
-Już idę- Wycedziłam słodko, mrużąc oczy. Wyszłam z pokoju i znalazłam się znowu w Wspólnym. Osoby będące w nim (Tom Riddle, Orion, Diana Sunmise i Walby) spojrzały się na mnie dziwnie. Popatrzyłam się po nich i ruszyłam w swoją stronę, czyli do wyjścia z dormitorium. Znalazłam się na korytarzu. Było naprawdę zimno, bo gdy wyszłam z pokoju poczułam nawet taki dziwny powiew zimna.
Ale to mnie nie zniechęciło. Dziarsko ruszyłam przed siebie.*********
Co ta Abi wymyśliła...
🍕😀🍕💗
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanficAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...