19 października, środa, 1946 roku.
Dla Abigail Riddle zaczął się dziewiąty miesiąc ciąży. Przytyła, była cała w rozstępach i cellulicie, miała różne zachcianki, jeżeli chodzi o jedzenie. Mimo tego czuła się bardzo szczęśliwa. Wiedziała, że po porodzie stopniowo to wszystko będzie znikać, a ona będzie miała już swoje wymodlone (dosłownie) dziecko. Jedyne, czego szczerze nienawidziła, to jej humory. Tom powoli zaczął obracać to w żart, ale było ciężko. Raz Abi krzyczała i płakała jednocześnie, bo niby Tom przestał ją kochać, dlatego, że przytyła. Było to no cóż, błędne myślenie. Tom musiał ją długo przekonywać o swoim uczuciu. No bo jak mógłby nie kochać kobiety, która nosiła pod sercem jego dziecko!
Abigail już teraz wypatrywała z niecierpliwością porodu. Mógł mieć miejsce lada chwila. Tom był piekielnie zestresowany. Abi przynajmniej wyładowywała swój strach na szykowaniu pokoiku dla dziecka: to sprawiało, że zapominała o swoim lęku. Ale Tom bał się, że Abi lub dziecko mogą umrzeć. "Albo oboje, co gorsza"- myślał. Z całej siły nie chciał pokazywać po sobie tego, co czuje, szczególnie przy swojej żonie.
Abigail od kilku miesięcy nie pracowała już w Ministerstwie Magii. Oczywiście chciałaby tam być, ale Tom dostatecznie jej wytłumaczył, że jej zdrowie i ich dziecka jest najważniejsze. Pan Riddle pracował, ale już od września, to jest ósmego miesiąca ciąży, był bardziej zdezorientowany i zmyślony. Mimo tego, dawał radę i należycie wypełniał swoje wszystkie obowiązki.
Będąc kilka miesięcy w domu, Abigail chciała się nauczyć gotować różne potrawy i piec ciasta, co w dużym stopniu udawało jej się. Była z siebie doprawdy dumna. Poza tym czytała jeszcze więcej książek niż zazwyczaj. No i miała pianino, dzięki któremu codzienność była dla niej bardziej łaskawa.
Jej starsza siostra Belinda nieustannie pojawiała się w snach Abigail. Gdyby nie to, z czystym sumieniem mogłaby powiedzieć, że jest przeszczęśliwa.
Za to Joan na wieść o ciąży starszej siostry przyleciała ze Stanów razem z wujostwem i zamieszkała w domu Atkinsów w Dolinie Godryka. Abi cieszyła się z tego, że będzie miała Jo przy sobie. Ponadto dziewczyna wróciła do edukacji w Hogwarcie po latach, co dodatkowo radowało panią Riddle.
***********************
30 października, niedziela, 1946 rok.
Była 2 w nocy. Abi jakoś długo nie mogła zasnąć, co również zauważył Tom. Abigail nie chciała zmuszać się do snu, więc otworzyła oczy i wstała z łóżka. Riddle obudził się, dość zdziwiony.
-Wszystko dobrze, idę się napić herbaty- wytłumaczyła mu Abigail. Chłopak, nie wiedząc do końca co się dzieje, pokiwał głową i powrócił ponownie do objęć Morfeusza. Abigail zapaliła światło na schodach i skierowała się do kuchni. Wstawiła wodę na herbatę, gdy poczuła, że coś cieknie jej po nogach. Wolno spojrzała się w dół i pomyślała "Zaczęło się.". Zapomniała o głupiej herbacie i wróciła się do sypialni, krzycząc po drodze, że rodzi.
Tom migiem wstał z łóżka. Służba rezydencyjna również wstała na nogi. Abi była trochę spanikowana, bo bała się tego bólu, ale pocieszała ją niezastąpiona gosposia Mary, która wprawdzie nigdy nie rodziła, ale odebrała niejeden poród.
Abigail wróciła się do sypialni i położyła na łóżku. Mary w tym czasie kazała przynieść zagotowaną wodę i materiał na kompresy dla pani Riddle. Tom nie wiedział co ze sobą zrobić i chcąc być przy żonie, stał przy niej, trzymał ją za rękę i jak mantrę powtarzał, że wszystko będzie dobrze.
-No wiem pacanie, że dobrze! Lepiej wyślij sowę do Doliny Godryka!- Krzyknęła zirytowana ciężarna. Tom wziął sobie do serca to ważne zadanie. Miał nadzieję, że wszystko pójdzie pomyślnie, a Abi nie będzie czuła zbyt dużo bólu.
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanficAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...