Był 1 września. Abigail siedziała już w oddzielnym przedziale z Tomem Riddlem i swoim szczurem. Robiła wszystko, aby nie patrzeć mu w oczy, ale to było trudne. Dziwiło ją to, jak często próbuje zacząć z nią rozmowę. Nie reagowała w żaden sposób, oprócz zbywania go grzecznościami. Chyba pierwszy raz, mimo towarzystwa Toma, nie było jej żal pozostawienia Walburgi samej z Orionem. Ciągle się całowali. To zaczynało ją przerażać. Jak ona wytrzyma ten rok...
-Jakie miała pani oceny, panno Atkins?- spytał Riddle, zatapiając w niej swoje zimne tęczówki. Chyba wziął za punkt honoru nazywanie ją tak oficjalną formą.
-9 sumów, panie Riddle. -powiedziała zimno, patrząc w okno.
-Gratuluję. Ja też dostałem tyle samo- powiedział, na co Abi w duchu się zdziwiła. Sądziła, że będzie miał wszystkie 11***.
-Jakie przedmioty będzie pani kontynuowała?- drążył temat. Tym razem do przedziału nikt nie wchodził, ponieważ Riddle uprzedził swoich znajomych, że nie życzy sobie pomocy, bo ma misję do spełnienia.
-Oczywiście eliksiry, transmutację, zaklęcia, obronę przed czarną magią, mugoloznastwo i zielarstwo. Może przydać się w magomedyce- wyjaśniła pojawienie się ostatniego przedmiotu.
-Naprawdę, doceniam pani wybór. Jednak dziwi mnie decyzja o kontynuacji nauki mugoloznastwa- powiedział z pogardą. Abi natychmiast się ożywiła i posłała mu swoje groźne spojrzenie.
-Dlaczego, panie Riddle? Przecież trzeba znać to wszystko, co nas...
-Wydaje mi się, że spoufalanie się z pewnymi osobami prowadzi do niczego. Miałem nadzieję, że przemyśli sobie pani swoje poglądy przez wakacje, ale myliłem się- przerwał jej i dokończył swoją wypowiedź z kpiącym spojrzeniem. Abigail miała ochotę go rozszarpać, ale nic nie powiedziała.-Wydaje mi się, że mieliśmy podobne nadzieje wobec siebie...- powiedziała cicho. Tom uniósł pytająco swoją brew i zaśmiał się. Abi teraz naprawdę miała ochotę potraktować go jakimś urokiem, ale przypomniała sobie, że jest prefektem.
***********
Pierwszy tydzień minął jak zły sen. Bracia Walburgi dostali się bez najmniejszych problemów do Slytherinu. Nauczyciele nie oszczędzali ich i na biurku Abi już piętrzyła się kupa prac domowych. Chcąc w końcu wziąć się za pracę, wzięła pióro i książki, które byłyby pomocne w napisaniu pracy domowej z obrony przed czarną magią i zielarstwa. Skierowała się w stronę biblioteki- nie mogła skupić się na pracy, gdy przebywała w jednym pomieszczeniu z zakochaną parą- Walburgą i Orionem oraz (ku jej wściekłości) Druelli Rosier i Cygnusa Blacka. Weszła do pokoju wspólnego.
-Gdzie idziesz?- rzuciła jej pytanie jej siostra Joan, która aktualnie grała z jej koleżanką Alison w szachy czarodziejów.
-Do biblioteki. Lekcje- wytłumaczyła, minąwszy ją. Już miała wyjść z pomieszczenia, gdy Joan kazała jej zostać.
-Czekaj! Chcę ci coś powiedzieć!- wstała od stołu z szachami i podeszła do dziewczyny. Ta popatrzyła na nią wzrokiem "byle szybko" i czekała na tę wiadomość.
-Bella i William Lestrange, wiesz, ten który teraz jest na ostatnim roku, twój kapitan w quidditcha, są razem jako narzeczeni!- syknęła jej do ucha dwunastolatka. Abi zaniemówiła.
-Nie powiedziała tego nikomu?- spytała. Jo wzruszyła ramionami.
-Tylko mi. Miałam nie mówić, ale nie mogłam się powstrzymać- powiedziała. Abi zaśmiała się. "Moja krew!"- pomyślała. W końcu wyszła z pokoju wspólnego. Weszła korytarz wyżej, by wejść do biblioteki. Zauważyła, że Riddle stoi w grupce swoich ulubieńców i zawzięcie o czymś rozmawiają. Jakaś część w niej chciała to podsłuchać, ale ta lepsza część jej kazała jej pójść do biblioteki.***********
-Powinniśmy znaleźć na to odpowiednie miejsce. Ty się tym zajmiesz, Cygnus- Tom wskazał palcem na szatyna, który natychmiast jakby urósł o pięć centymetrów.
-A ty przygotujesz listę osób. Tylko czysta krew. Muszą nienawidzić szlam- powiedział Tom, wzkazując na Lestrenga. Ten pokiwał głową.
-Tom, to świetny pomysł. Pomyśl, ile się nauczymy, co zyskamy... To my to wygramy...- powiedział Mulciber.
-Nie podniecaj się tak Mulciber i mów ciszej. Muszę was teraz opuścić- szukam zwolenników- powiedział Riddle i bez słowa wyminął młodych mężczyzn. Szedł cicho jak kot, a w swojej czarnej szacie wyglądał jak nietoperz. Wiele osób na korytarzu odsuwało się sprzed jego spojrzenia. Szczególnie mugolaki, którym posyłał nienawistne spojrzenia. Marta Warren, której na chwilę przestały dokuczać dzieciaki z powodu ogromnych okularów, spuściła wzrok na ziemię. Tom minął ich wszystkich i wszedł do biblioteki. Zauważył Abi, siedzącą przy stoliku i zamaszyście piszącą po pergaminie. Nie zobaczyła go, bo tak, jak zazwyczaj robiła, miała twarz blisko pergaminu. Tom rozpakował swoje prace domowe i usiadł naprzeciwko niej. W końcu Abigail podniosła głowę. Riddle powiedział coś w stylu "Cześć!". Abi odpowiedziała, a potem, kiedy myślała, że tego nie zobaczy, przwróciła oczami. Tom uśmiechnął się pod nosem. Musi ją zyskać. Jego grupa, którą tworzy potrzebuje takich ludzi, a ona byłaby cennym towarzyszem. Tylko najpierw musi ją przyzwyczaić do swojej obecności. Nagle ocknął się. Blondynki nie było przy stoliku! Byle jak wrzucił wszystko do torby i wybiegł z biblioteki, słysząc krzyki bibliotekarki w stylu "Co za łobuzy!".Wyszedł szybko z biblioteki. Rozejrzał się po korytarzu, jednak nie dostrzegł dziewczyny. Przeklnął pod nosem. Zauważył na sobie wzrok jakiś pierwszoroczniaków.
-I co się gapisz?!- powiedział, strącając jednej dziewczynce z rąk książki. Minął całą grupkę dzieciaków i pobiegł po schodach do niższego piętra. Starał się nie zauważać tych spojrzeń skierowanych ku niemu przez uczniów. Wszedł do korytarza, w którym jest dormitorium Slytherinu. Wyszedł zza zakrętu i na coś wpadł.
-Kur...- nie dokończył, bo w tym samym momencie zaczął widzieć na oczy i zobaczył przyczynę swojego zderzenia.-Czemu za mną chodzisz?- usłyszał. Powiedziała to jego zguba, Abigail Atkins. Tom uśmiechnął się.
-Czemu reaguje pani tak nerwowo? Po prostu potrzebuję pomocy- powiedział. Abi zlustrowała go wzrokiem.
-Mogłeś to powiedzieć od razu, a nie za mną chodzić. I od razu uprzedzam- nie pomogę ci- powiedziała. Tom uśmiechnął się.
-Ależ panno Atkins, pani jest taką utalentowaną czarownicą...- powiedział, a Abi go na tyle zignorowała, że po prostu poszła do pokoju. Tom uśmiechnął się do siebie. Jeszcze to wygra. Już ma plan.********
Zirytowana Atkins ruszyła w stronę dormitorium. Najchętniej zdarła by mu ten ironiczny uśmieszek z tej jego czysto krewskiej twarzyczki. Stanęła przed portretem.
-Czysta krew- powiedziała zniecierpliwiona, już podchodząc do przejścia do pokoju. Obraz nie usunął się. Abigail spojrzała pytająco na damę na obrazie.
-Złe hasło.- Powiedziała z uśmiechem.
-Jak to: złe?- powiedziała już zdenerwowana Abi. Dama wzruszyła ramionami.
-Jest nowe- powiedziała. Abi musiała policzyć do 10.
-Slughorn- oznajmiła, a portret pokręcił głową.
-Dippet?- spytała. Dama zaśmiała się.
-Nie- powiedziała.
-Szlamy?
-Mugole?
-Czysta krew?
-Transmutacja?
-Komnata Tajemnic?
-Nie! Poczekaj tu na kogoś. Ja cię nie wpuszczę, przykro mi- powiedziała po serii rzuczonych przez nią haseł. Abi westchnęła.
-Przecież mnie znasz od 6 lat. -powiedziała.
-Przykro mi, nie mogę tak postąpić- powiedziała z chytrym uśmiechem kobieta na obrazie. Abigail przeklnęła. Jedyna osoba, która szła do dormitorium to Tom Riddle.
"Świetnie"- pomyślała ze złością. Doszedł do obrazu wymachując szatą jak nietoperz.-Zapomniała pani hasła?- powiedział, a Abi ze złości nic mu nie odpowiedziała.
-Jak dobrze, że ma pani mnie. Salazar Slytherin nienawidzi szlam- powiedział w stronę obrazu, który rozchylił się.
-Pani przodem- wskazał ręką, a Abi weszła do przejścia. Znaleźli się w pokoju wspólnym.
-Teraz pani musi mi pomóc. -Powiedział, hipnotyzując ją spojrzeniem swoich zimnych oczu, na co prychnęła pod nosem i poszła w stronę swojego pokoju. "Jeszcze zobaczysz"- pomyślał Riddle. Zobaczył na sobie spojrzenia dormitorium. Minął ich wszystkich i znalazł się w swoim pokoju.*********
Szkoła! O nie! Chciałam się przypiąć łańcuchem do drzewa, ale nie mogłam! Tak bardzo jej nie chcę! Pa!!! 🍕😀🍕💗
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanfictionAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...