58

1.7K 107 20
                                    

7 lipca 1945 rok, niedziela

********************Abi

Wróciłam do swojego domu w Dolinie Godryka. Czułam się tak samotna, jak za tych okropnych czasów, gdy zamordowano moich rodziców. Panowała nieco sztuczna atmosfera bezpieczeństwa. Jo wypytywała mnie o to, co zadziało się w Hogwarcie. Nie chciałam jej o tym opowiadać, ale domyślała się, że zaistniało jakieś spięcie między mną, a Tomem. Wspomnienia o nim były dla mnie bardzo bolesne. Wieczorami płakałam w swoim łóżku, bo tak było mi tego żal... On mnie wcale nie kochał. Wykorzystał mnie tylko dla swoich intelektualnych potrzeb. Byłam jak porzucony i wyśmiany kundel na oczach wszystkich. Jedyną radością dla mnie był Kuchcik, mój skrzat domowy. Pomagał mi w gotowaniu, porządkach i nawet czasem można było z nim mile porozmawiać. I przede wszystkim oderwać się od dręczących mnie myśli o Tomie, którego wciąż kochałam. I byłam na to uczucie zła. Wyczytałam z Proroka Codziennego, że w potyczce stoczonej na koniec roku w Hogwarcie, zabity został dyrektor Dippet. Bardzo to przeżyłam, bo przecież był wspaniałym człowiekiem i nauczycielem. A na dodatek, mogła go zabić moja siostra lub Tom, którzy są dla mnie bliscy... To wszystko jest jak jakiś koszmar.

******************

10 lipca, środa 1945 rok

Abi postanowiła z pomocą Kuchcika posprzątać na strychu. Chciała przejrzeć wszystkie starocie i je przesortować. Skrzat domowy bardzo nie chciał, by dziewczyna się za to zabierała, ale w końcu jej pozwolił zająć się pomieszczeniem. Abigail ubrała szarą bluzkę i swoje ulubione mugolskie dżinsy. Było około godziny dziesiątej i Abi pozwoliła leniuchować swojej młodszej siostrze w łóżku. Ich dom był pod ścisłą ochroną zaklęć, by "czystokrwiści" nie mogli się do niego dostać. Abi zadbała o bezpieczeństwo z pomocą swoich książek z Hogwartu i swojej wiedzy o zaklęciach obronnych. Całe dnie siedziały w domu, ewentualnie Kuchcik robił zakupy i był odpowiedzialny za ich wyżywienie. Abigail nie chciała, by tak to wyglądało i sprawiało wrażenia klatki dla Jo, ale nie było innego wyjścia. Nie miały kontaktu ze starszą siostrą. Joan pytała Abi, co jest z Belindą, ale ta nigdy jej n to nie odpowiadała, bo nie wiedziała, jak jej to wytłumaczyć. Uważała, że to byłby dla niej zbyt wielki szok.

Abigail weszła razem ze skrzatem domowym na strych. Było tam dość ciemno, więc zapaliła światło ze swojej różdżki.

-Mówiłem panience, że sam to wszystko sprzątnę...- Zaczynał swoje ględzenie Kuchcik, westchnęła Atkins.

-Pomożesz mi. Mówiłam ci, Kuchciku, że chcę tu posprzątać. W końcu teraz ja jestem odpowiedzialna za ten dom- powiedziała twardo Abi, opierając ręce o biodra i patrząc na powierzchnię przed sobą. Strych był zakurzony i pełen pudełek z różnymi przedmiotami. Abi podeszła do pierwszego z nich, o ile można tak powiedzieć o tym stosie rupieci. Były w nim jakieś szklanki, które bardzo spodobały się Atkins, aż zdziwiła się, czemu one tu leżą takie zapomniane. Poprosiła Kuchcika, by je wytarł z wierzchu i postawił przy wyjściu ze strychu, jako że mają to znieść na dół. I tak dziewczyna wzięła się za następne rzeczy.

Zleciało im przy tym mnóstwo czasu, ale strych, a raczej teraz całkiem ładny pokój, był bardzo ogarnięty. Zrobiło się w nim dużo przestrzeni, został wywietrzony, odkurzony (oczywiście za pomocą zaklęć). Wiele przedmiotów spodobało się Abi, aktualnej pani domu, która postanowiła, że udekoruje mieszkanie. Szklanki, talerze, sztućce zostały zamienione na bardziej wytworne i stare, zasłona w kuchni była bardzo jasna i jakby mieniąca się w słońcu, nawet znalazła mały stoliczek, dość ładny, który postanowiła postawić w salonie obok kominka. Znalazła również jakieś książki, w których były wskazówki dotyczące prowadzenia gospodarstwa domowego, małżeństwa i wiele innych interesujących życiowych porad. Zostały również odnalezione stare szachy dziadka, listy taty do mamy, sukienki babci oraz biżuteria. W komodzie, stojącej obok okna były śliczne i nawet zadbane lalki. Abi, mimo swego wieku, poczuła się przy tych czynnościach jak mała dziewczynka. Tylko, że teraz miała na sobie wielką odpowiedzialność. Wycieńczona sprzątaniem, około godziny 16 zeszła na dół, do kuchni by jakoś się posilić. Usiadła w salonie na fotelu i odetchnęła z ulgą.

-Ale się dzisiaj panienka napracowała... Proszę, herbatka z sokiem malinowym, pani ulubiona...- Powiedział Kuchcik, podając do rąk Abi filiżankę z ciepłym napojem. Abi uśmiechnęła się.

-Dziękuję ci. Ty też usiądź Kuchciku. Bardzo jestem ci wdzięczna za pomoc- powiedziała zmęczona, ale usatysfakcjonowana. Siostra usiadła naprzeciw niej, razem z obiadem, który położyła na nowo odnalezionym stole. Uśmiechnęła się do blondynki.

-Ale jest piękna pogoda za oknem... Tylko czemu nie możemy wyjść, pojechać gdzieś... Tata by nas gdzieś zabrał...- Westchnęła. Abi poczuła się bardzo smutno, że z powodu tej toczącej się wojny, jej siostra nie może mieć normalnego (jeszcze) dzieciństwa. Uśmiechnęła się smutno i pogłaskała Joan po głowie.

-Wiem... Mnie także to nie odpowiada... Ale musimy się ukrywać. Dla bezpieczeństwa. Nie chcę, by nam się coś stało- powiedziała. Jo pokiwała głową. Rozumiała Abi. ale dusiła się tutaj. Przytuliła starszą siostrę, chcąc okazać jej zrozumienie.

-Wiem, że robisz to dla mnie. Bardzo ci dziękuję- szepnęła. Tę chwilę przerwał Kuchcik, który jak zwykle starał się nakarmić czymś Abi ("Co za chudzina z panienki!").


*********************

Lel, chcę już ferieee. Kurde, poprawiłam się w nauce, nic nie robiąc xD



Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz